Paweł Niewiadomski: PIT walczy o cały rynek, nie tylko o dużych touroperatorów

„Działania Polskiej Izby Turystyki miały wpływ na cały rynek. 180 dni, vouchery – skorzystali z tego nie tylko duzi, ale cała masa małych firm. Zresztą, gdyby któryś z dużych touroperatorów musiał ogłosić niewypłacalność, spowodowałoby to umocnienie się pozostałych dużych graczy, czyli dalszą monopolizację rynku” – mówi Paweł Niewiadomski, prezes Polskiej Izby Turystyki, z którym rozmawiamy o planach izby na przyszłość, o nowej strukturze działalności i zarzutach o skoncentrowanie się w działaniach na interesach dużych touroperatorów.

Marzena Markowska: Rozmawiamy tydzień po Walnym Zgromadzeniu Polskiej Izby Turystyki. W swoim przemówieniu podsumowującym skoncentrowałeś się na tym, co izba osiągnęła w ciągu roku, ja natomiast chciałabym wybiec myślami w przyszłość. Na czym PIT będzie koncentrowała się w ciągu kolejnych miesięcy?

Paweł Niewiadomski: Odpowiedź na to pytanie ma wiele aspektów – jednym z nich jest sposób organizacji pracy w PIT. Nasza koncepcja zakłada przemodelowanie funkcjonowania izby w oparciu o oddziały branżowe, które uzupełnią dotychczasowe struktury w PIT. Do tej pory mieliśmy centralę, czyli biuro wykonawcze i zarząd, a także aktywność w oddziałach regionalnych. Nowy statut umożliwia nam również prowadzenie aktywności w oparciu o oddziały merytoryczne.

MM: Jaka jest różnica między oddziałem a komisją? Do tej pory w PIT działało kilka komisji tematycznych.

Oddział branżowy ma swoje władze, działające na podobnej zasadzie, jak w oddziale terytorialnym. Dlatego będzie mógł łatwiej i szybciej rozwiązywać problemy. Będzie miał większe uprawnienia niż komisja, która jest organem typu doradczego. Oddziały będą mogły same występować w imieniu izby. Okazuje się, że jest duże zainteresowanie taką formą pracy – powstają kolejne oddziały, jak na przykład oddział turystyki krajowej. Ma on zrzeszać podmioty o różnych profilach, zainteresowane tym rynkiem, czyli m.in. obiekty noclegowe, organizatorów turystyki krajowej.

Zbierają się też firmy chętne do powołania oddziału turystyki wyjazdowej – bez podziału na agentów i organizatorów, bo uważamy, że to jest obecnie podział sztuczny: od lat touroperator jest też agentem turystycznym. I odwrotnie – tradycyjny agent turystyczny, często także nieświadomie, prowadzi lub mógłby prowadzić działalność jako organizator turystyki. Przy wspólnym stole będą rozwiązywali problemy rynkowe, a także spory między obydwiema grupami. Myślę, że powstaną też oddziały turystyki młodzieżowej, agentów IATA.

MM: Jak będzie wyglądała struktura finansowa oddziałów? Skąd będą brały środki na działalność?

To jest dobre pytanie, bo to między innymi finanse są tym, co odróżnia oddziały od komisji. Oddziały będą miały swoje budżety, na razie pochodzące ze środków centralnych izby. Ogólnie struktura budżetu w izbie przejdzie na model zadaniowy. Rada PIT będzie decydowała o budżecie dla poszczególnych oddziałów. Ten budżet będzie celowy, a nie sztywny jak do tej pory. Gdy powstanie więcej oddziałów, rada będzie musiała ustalić, jakie będą zadania poszczególnych elementów nowej struktury i w ślad za tym będzie podzielony budżet. To będzie kolejny etap w tworzenia pragmatycznego finansowania izby.

MM: Czy będzie to coś na kształt systemu grantowego na konkretne projekty? Czy oddziały będą musiały konkurować między sobą o środki? Czy też będą mogły pozyskiwać środki bezpośrednio od członków zainteresowanych realizowaniem konkretnych zadań?

O tym zdecydują członkowie za pośrednictwem rady, bo to jest w jej kompetencjach. Jak w każdej organizacji, W PIT są określone zadania i potrzeby oddziałów terenowych, nowych oddziałów branżowych i działu centralnego, w tym działalności w ECTAA. Nie zostały jeszcze wypracowane konkretne zasady podziału środków między te organy. Na pewno będzie on związany z zadaniami wykonywanymi przez te jednostki.

Czy będzie konkurencja? Ja bym chciał, żeby była, ale być może będzie też taka sytuacja, że w różnych okresach działalności, w poszczególnych strukturach, będą zróżnicowane potrzeby. Na przykład dziś bardzo potrzebne są działania w obszarze np. turystyki przyjazdowej, która jest w głębokim kryzysie. Dziś potrzeby są tutaj, jutro mogą być w innej sekcji i za tym powinien iść podział środków.

MM: Co stanie się z komisjami? Z czasem zanikną czy zostaną zlikwidowane?

Komisje teoretycznie mogą pozostać, tym bardziej, że nie mamy w statucie zapisanej „sztywnej” liczby komisji. Moim zdaniem będą to bardziej grupy problemowe, powoływane do rozwiązywania konkretnego problemu niż komisje. Komisje w tej chwili powielałyby strukturę oddziałową. Choć ostatecznie będzie można to stwierdzić, gdy utworzą się oddziały.

MM: Czy w oddziałach merytorycznych również będą walne zgromadzenia i wybory władz?

Tak, firmy tworzące oddziały same wybierają władze. Jedna osoba z zarządu oddziału automatycznie wchodzi do rady izby. Co też jest ważne, bo dzięki temu każda dziedzina turystyki będzie miała swoją reprezentację w radzie.

Ja nie chciałbym decydować o tym, kto ma reprezentować dane środowisko. Dzięki temu, że decyzja ta zapadnie w oddziałach, nikt mi nie powie, że do rady została wybrana osoba z dużej firmy zamiast małej…

MM: A propos tych dużych i małych – niektórzy mówią już wprost, że PIT obecnie działa na rzecz dużych touroperatorów.

Jeżeli patrzą na zdjęcia, to rzeczywiście do składu weszli prezesi dużych touroperatorów: Piotr Henicz z Itaki i Grzegorz Baszczyński z Rainbow. Ale w zarządzie są nadal mali: Sebastian Nasiłowski, Andrzej Kindler, Dariusz Wojtal, Paweł Niewiadomski,

MM: Mały Paweł Niewiadomski z Rainbow?

Ja prowadzę swoją małą firmę. To prawda, że jestem także wiceprzewodniczącym rady nadzorczej Rainbow. Nie wiem, czy ludzie zdają sobie sprawę, czym się rada nadzorcza zajmuje…

Pełni czynności kontrolne, nie ma żadnego przełożenia na strategię działania, politykę sprzedaży.

MM: Chodzi o wpływ w drugą stronę – słyszałam w branży głosy, że to Rainbow ma wpływ na Ciebie jako na prezesa PIT.

A konkretnie?

MM: Skoncentrowanie się na narzędziach pomocowych dla dużych touroperatorów: 180 dni odroczenia zwrotów, Turystyczny Fundusz Zwrotów…

Każdy z tych punktów możemy przedyskutować i konkluzja będzie taka, że działania te miały wpływ na cały rynek. 180 dni, vouchery – skorzystali z tego nie tylko duzi, ale cała masa małych firm. Co do TFZ – z tego rozwiązania, które izba proponowała, skorzystało prawie 300 podmiotów. Jeśli ktoś mówi, że izba działa na rzecz dużych, to chciałbym spytać, czy jest ich 300 na polskim rynku? Pamiętam, jak małe podmioty pisały do mnie o tym, jak ważne jest dla nich 180 dni i TFZ.

Ale nawet gdybym się zgodził z tezą, że TFZ jest rozwiązaniem dla dużych, to pamiętajmy, że na polskim rynku działa około 2000-2500 agentów, z których co najmniej 1500 sprzedaje produkt dużych touroperatorów.

Spytajmy, wobec tego, co by było, gdyby któryś z dużych touroperatorów musiał ogłosić niewypłacalność? Upadek jednego z nich spowodowałby nie tylko upadek dużej liczby agentów, ale także negatywne konsekwencje dla rynku. Nie wiem, czy należy tłumaczyć jakie.

MM: Może wypadałoby przypomnieć?

Wizerunek branży byłby bardzo mocno nadwątlony. Spowodowałoby to umocnienie się pozostałych dużych graczy, czyli dalszą monopolizację rynku w kierunku modelu skandynawskiego, w którym działa czterech dużych touroperatorów i nie ma żadnych ich sprzedawców. Jeśli ktoś mówi, że my działamy w interesie dużych to jest mylenie pojęć.

To samo z Turystycznym Funduszem Pomocowym – próbuje się przekazać narrację, że jest to rozwiązanie dla dużych finansowane przez małych. Na miłość boską, żeby tak uważać, trzeba mieć problemy z kalkulacją. Przecież do tego funduszu najwięcej wpłacają duże firmy.

MM: Mówi się dużo o tym, że była to rządowa cena za utworzenie TFZ. Że branża płaci, a fundusz nie został uruchomiony w obliczu kolejnej kryzysowej sytuacji wiosną 2021.

Uważam, że TFP należało utworzyć, a pandemia tylko to przyspieszyła. Przypomnijmy sobie sytuację, w której działaliśmy w kwietniu – maju ubiegłego roku. Po pierwsze, jako PIT już wtedy mówiliśmy, że ten kryzys potrwa co najmniej do 2022 roku. Wiedzieliśmy też, że jeśli wystąpią ewentualne kolejne nadzwyczajne i nieuniknione okoliczności (NNO), to organizatorzy turystyki będą musieli zwracać klientom 100 proc. wpłaty w ciągu 14 dni. Jeśli ma się taką perspektywę, szczególnie jako mały touroperator, to lepiej mieć jakieś zabezpieczenie finansowe, z którego można skorzystać w razie sytuacji nieprzewidzianej. Gdy dochodzi do odwołania imprez turystycznych, nawet niekoniecznie na skutek pandemii, ale np. przez tsunami, duży touroperator ma więcej pola manewru do tego, żeby zwrócić klientom pieniądze, niż organizator mniejszy.

Ja oczywiście przychylam się do tego, że ten fundusz powinien był już zostać uruchomiony. Mieliśmy już do czynienia z NNO, w których uruchomienie TFP było jak najbardziej zasadne. Ale to, dlaczego rząd się na to nie zdecydował, jest innym tematem i nie może służyć jako argument przeciwko zasadności utworzenia tego instrumentu.

Jeśli ktoś jest przeciwny TFP jako zabezpieczeniu na przyszłość dla biur podróży – przede wszystkim małych podmiotów – to albo jest z założenia negatywnie nastawiony do tego pomysłu…

MM: …albo jest realistą i wie, że rząd nie uruchomi dla branży kolejnej puli pieniędzy? Bo sam ich potrzebuje i zamierza wyciągnąć od przedsiębiorców tyle, ile się da.

Ale przecież rząd nie może nic zrobić z tymi środkami. Można wykorzystać je tylko na pomoc dla firm w wypadku zaistnienia nadzwyczajnych i nieuniknionych okoliczności. I zgadzam się, że już powinny one zostać już uruchomione, gdy np. w wakacje zamknięto Maltę dla niezaszczepionych turystów i w różnych innych sytuacjach.

Ja początkowo proponowałem utworzenie funduszu katastrof na wzór holenderski, pokrywającego koszty wtedy, gdy coś się wydarzy. W Holandii, gdy impreza jest odwoływana na skutek NNO, touroperatorzy nie muszą już tych środków zwracać – one są wypłacane klientom z funduszu, na który składa się cała branża.

I choć TFP działa inaczej, bo na zasadzie pożyczek dla touroperatorów, nadal jest to dobre rozwiązanie. Dobre w tym sensie, że co prawda konieczne jest zwracanie do niego środków, ale daje gwarancję, przede wszystkim małym podmiotom, że jeśli na przykład będzie mgła na Okęciu i nie odleci jakiś samolot z grupą, to ci mali przedsiębiorcy nie będą musieli zamykać firm. Jeśli na skutek jakichś okoliczności mają niewykorzystane środki u kontrahentów, otrzymają pożyczkę i gdy już ułożą swoje relacje z podwykonawcami usług tzn. otrzymają od nich zwrot, to zwrócą te środki do TFP.

Od razu odpowiem też tym, którzy mówią, że utworzenie TFP wpływa na zaburzenie konkurencji. To opłata taka sama dla każdego (niezależnie od wielkości podmiotu). Nierówność powstaje tylko w szarej strefie, która nie płaci niczego. Ta wymaga skutecznej kontroli i skutecznego egzekwowania opłat na TFP. Pytanie brzmi, czy branża jest dojrzała i gotowa, by budować dla siebie zabezpieczenie na wypadek NNO w postaci funduszu, który mógłby zostać przekształcony w fundusz branżowy. Tym razem to ustawodawca jest bardziej dojrzały, bo wprowadził dobre rozwiązanie.

Sądzę, że w przyszłości, gdy już sytuacja się ustabilizuje, można by modyfikować te rozwiązania: połączyć je albo przynajmniej przekształcić w fundusz branżowy.

MM: Czym miałby być fundusz branżowy?

Chodzi o to, żeby branża miała wpływ na ten fundusz, choćby poprzez radę.

MM: Oho! Paweł Niewiadomski chce stać na jej czele…

Nie mam takiej potrzeby i mogę to dziś wyraźnie powiedzieć: nie będę przewodniczącym rady funduszu.

MM: Pytam oczywiście dlatego, że swego czasu, gdy PIT dążyła do powstania TFG mówiło się, iż prezes PIT chce być szefem funduszu… Część osób zresztą nadal pyta, po co było tworzenie TFZ i TFP, skoro jeszcze lata temu powstał TFG, na który branża nadal płaci. Czy w kryzysie nie można było uruchomić środków tam zgromadzonych?

Są dwa powody, dla których nie można było tego zrobić. Po pierwsze nie było takiej prawnej możliwości. TFG jest drugim filarem, który tworzy system zabezpieczającym klientów organizatorów turystyki i podmioty oferujące usługi powiązane.

Po drugie trzeba pamiętać, że decyzje te podejmowane były w drugim kwartale 2020 roku, w sytuacji ogromnej niepewności co do przyszłości branży i rynku touroperatorskiego. Kto przy zdrowych zmysłach uważałby, że w takiej sytuacji można naruszyć środki mające chronić klientów przed finansowymi skutkami niewypłacalności organizatorów turystyki? Nad zmniejszeniem wpłat czy modyfikacjami w TFG będzie można zastanowić się wtedy, gdy sytuacja na rynku się ustabilizuje. Jednak dopóki sytuacja rynkowa się nie wyjaśni, majstrowanie przy TFG byłoby niebezpieczne. Ten fundusz jest zabezpieczeniem dla klientów i z taką myślą był tworzony. Klienci muszą mieć poczucie finansowego bezpieczeństwa, gdy korzystają z usług touroperatorów.

Dlatego właśnie utworzono inne narzędzia – w tym TFP – żeby zapewnić touroperatorom środki na zwroty za imprezy odwoływane na skutek wydarzeń takich jak tsunami czy wybuch wulkanu.

MM: Wróćmy do priorytetów PIT na najbliższy czas.

Jest ich sporo w różnych obszarach. Pamiętajmy, że branża jest nadal w kryzysie. Dwa miesiące dobrej koniunktury i popytu oraz elastycznych restrykcji nie powoduje, że z niego wyszła. Nasza aktywność będzie dotyczyła wsparcia branży wszędzie tam, gdzie powstaną jakieś restrykcje, zarówno w Polsce jak i destynacjach. Cały czas rozmawiamy z przedstawicielami krajów docelowych, do których podróżują Polacy. Te kraje wiedzą, że dla turystyki niezbędne są łagodne restrykcje. Rozmawiamy też sporo o koordynacji wszystkich zasad podróżowania w dobie covid, w tym o udoskonaleniu „paszportów” covidowych.

Trzeci najtrudniejszy temat jest taki, że za moment skończy się ważność szczepień. Może być tak, że jakiś kraj nie będzie uznawał „starej” dawki, a kraj emisyjny nie będzie przygotowany na podanie trzeciej.

MM: Gdy certyfikat covidowy UE był na etapie projektu mówiło się o tym, że zostaje on wprowadzony maksymalnie na rok…

Cały projekt miał być ważny 12 miesięcy, ale zdaje się, że będzie przedłużony. Wycofany zostanie wtedy, gdy nie będzie już potrzebny. Nikt nie wie, kiedy pandemia się skończy.

Jeśli chodzi o aktywność izby, to będzie ona mocna również w obszarze szkoleń. Tak jak do tej pory – tylko że mamy do czynienia z dużą ilością zmian w działalności biznesowej.

MM: Skoro mowa o zmianach, to czy pochyliliście się już nad Nowym Ładem?

Nowy Ład jest na wysokim miejscu katalogu naszych planów merytorycznych. To będzie jeden z obszarów mocnej aktywności szkoleniowej izby w najbliższym czasie.