Andrzej Gut-Mostowy: chciałbym po wyborach odpowiadać za turystykę. Mam koncepcję, co robić dalej dla branży [WYWIAD]

Andrzej Gut-Mostowy, Sekretarz Stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki
Andrzej Gut-Mostowy, Sekretarz Stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki / fot. materiały prasowe

“Nie jest wcale wykluczone, że po wyborach, w przypadku stworzenia rządu przez Zjednoczoną Prawicę, będę nadal miał wpływ na sprawy turystyki. Mam chęć, by kontynuować pracę jako wiceminister odpowiedzialny za ten resort. Jest kilka spraw, których już nie zdążę załatwić w tej kadencji, a na które mam pomysł” – mówi Andrzej Gut-Mostowy w rozmowie z Marzeną Markowską.

Marzena Markowska: Czy istnieje jakakolwiek konfiguracja polityczna, w której możemy się spodziewać tego samego składu osobowego w Ministerstwie Sportu i Turystyki po wyborach?

Andrzej Gut-Mostowy: Wybory parlamentarne zawsze są pewną nieprzewidywalną sferą. Zostały do nich cztery miesiące, a w polityce to wieczność. Nie koncentruję się na tym, jakie będą dokładne scenariusze rządowe i parlamentarne. Oczywiście, mam nadzieję, że moje środowisko polityczne będzie dalej mieć wpływ na to, co się w Polsce dzieje, czyli że utworzy rząd.

MM: Uściślijmy, które to jest obecnie środowisko?

AGM: Szeroko rozumiana Zjednoczona Prawica. Mam taką nadzieję i jest duże prawdopodobieństwo, że będzie ona tworzyła rząd po wyborach i że w związku z tym będę dalej miał wpływ na sprawy związane z turystyką. Czy będzie to nadal taki mocny wpływ jak obecnie, czy mniejszy – to ciężko stwierdzić, ponieważ zadecydować o tym może wiele czynników.

Zakładam jednak, że w przypadku wygrania wyborów przez nasz obóz polityczny, będę miał wpływ na tematy turystyczne. Na poczynienie takich założeń pozwala mi to, że moja praca przez ostatnie cztery lata była pozytywnie oceniana. Wiele eksperckich środowisk, z których zdaniem się liczę, ma pozytywne zdanie o tym, co robię ja i mój zespół zajmujący się turystyką w Polsce.

Ostatnio z potwierdzeniem tej opinii w branży turystycznej spotkałem się w Poznaniu podczas wręczenia plakiet Michelin – który to projekt jest przełomowy dla promocji Polski i stanowi nowe otwarcie dla gastronomii w naszym kraju. Podczas tej uroczystości ze strony jednego z przedstawicieli branży padło zdanie: „to jest minister, który uratował branżę turystyczną i cały sektor w niezwykle trudnej sytuacji pandemii”. Zrobiło mi się niezwykle miło, było to potwierdzenie tego, że to, co robiliśmy w ostatnich latach na rzecz turystyki, miało sens.

MM: Chciałoby się Panu nadal być ministrem odpowiedzialnym za turystykę przez kolejną kadencję?

AGM: Oczywiście, mam siły i pomysły oraz świadomość, że jest jeszcze wiele do zrobienia.

MM: Mówił Pan o tym, że branża dobrze ocenia Pana kadencję. A co z oceną ze strony przełożonych i zwierzchników politycznych? Czy oni równie entuzjastycznie podchodzą do tego, co się działo w resorcie odpowiedzialnym za turystykę?

AGM: Ja nie jestem przyzwyczajony do tego, że zwierzchnicy mnie chwalą, czy wystawiają mi laurki – ja również tego nie robię, bo uważam, że jako część administracji rządowej po prostu sumiennie wykonujemy swoje obowiązki.

Gdyby krytyczne podchodzono do mojej pracy, to w każdej chwili byłbym gotów złożyć rezygnację i sądzę, że każdy z wiceministrów jest i powinien być na to gotowy. My nie pracujemy dla własnej satysfakcji, tylko pełnimy służbę publiczną. Od jakości naszej pracy zależą losy dziesiątków tysięcy rodzin. Mówiąc kolokwialnie, tutaj przede wszystkim ma być dobrze i skutecznie – jeśli ktoś się nie nadaje, to nie powinno być ani chwili zwątpienia, że się mu dziękuje i szuka kogoś odpowiedniego.

MM: Wróćmy do mojego pytania, czy w ogóle istnieje jakakolwiek realna konfiguracja polityczna, w której pan zostaje na stanowisku?

AGM: Myślę, że tak, gdyż z mojej pracy zadowolony jest mój bezpośredni zwierzchnik, Minister Sportu i Turystyki Kamil Bortniczuk. Gdyby się okazało, że Zjednoczona Prawica będzie dalej tworzyć rząd, to sądzę, że jest duża szansa, aby pozostać na stanowisku i kontynuować projekty na rzecz rozwoju turystyki.

Ja i mój zespół uważamy, że jesteśmy w stanie dalej pracować dla polskiej turystyki i jesteśmy do dyspozycji.

MM: Był taki moment podczas trwania tej kadencji, kiedy pana partia wyszła z koalicji, a Pan został w rządzie. Czy z dzisiejszego punktu widzenia to była dobra decyzja czy raczej coś, czego można żałować?

AGM: Pożegnanie się z rządem partii Jarosława Gowina było efektem kilkumiesięcznych napięć w koalicji. Pomijając wszystkie polityczne aspekty tej sprawy, uważałem, że pewna lojalność wobec obozu, z którym się startowało, nakazywała pozostać z tą formacją polityczną. Ale nie wszyscy w środowisku Jarosława Gowina tak uważali i ostatecznie z grupy 16 posłów ponad 10 zdecydowało się zostać w Zjednoczonej Prawicy.

Już po kilku tygodniach okazało się, że decyzje te były słuszne – przypomnijmy, że przesilenie w parlamencie miało miejsce w wakacje, a zaraz potem wybuchł kryzys na białoruskiej granicy. Gdyby wtedy rząd stracił większość parlamentarną, mielibyśmy jednocześnie kryzys graniczny i polityczny, a w perspektywie nowe wybory i zamieszanie w kraju, ryzyko niestabilności i utraty bezpieczeństwa.

Poza tym, miałem dowody, że moja praca cieszy się pozytywną opinią branży turystycznej. Brałem pod uwagę to, że duża jej część chciałaby, abym dalej pracował. Rozwiązanie polityczne, które zakładało moje pozostanie w obozie Zjednoczonej Prawicy, dawało możliwość, abym nadal miał wpływ na turystykę. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, czy dalej będę wiceministrem. Początkowo złożyłem dymisję, a potem dostałem od premiera ponownie propozycję objęcia stanowiska.

MM: Ale to było po pewnych głosowaniach, które były kluczowe dla tego obozu rządzącego…

AGM: Tak, jednak zanim one się odbyły, zadeklarowałem, że obojętnie, jak się sytuacja nie potoczy, nie widzę się po stronie opozycji. W żadnych rozmowach nie uzależniano też mojego pozostania w rządzie od wyniku tych głosowań.

MM: Będąc w Sejmie nie trzeba przecież być w żadnym z obozów – można głosować zgodnie ze swoim sumieniem – to duży komfort – albo rezygnować z mandatu.

AGM: Każdy ma jakieś poglądy i ma do tego prawo. Uważam, że trzeba mieć jasną, klarowną wizję tego, kim się jest w polityce i czego się chce, dokąd się zmierza.

MM: W grudniu 2020 roku, jeszcze w pandemii, głośno było o Panu w mediach, a związane to było z Pana działalnością przedsiębiorcy turystycznego. Pojawiły się zarzuty o działanie na korzyść własnej firmy…

AGM: W pewnym momencie prawdopodobne było, że zapadnie decyzja rządu o zamknięciu stoków narciarskich w związku z kolejną falą pandemii. Takie pogłoski pojawiły się pod koniec listopada 2020 w sobotę, w poniedziałek podano jednak do informacji, że stoki pozostaną otwarte. Ja jako przedsiębiorca i współwłaściciel stacji narciarskiej miałem za tym rzekomo lobbować i załatwić to w rządzie – taka narracja pojawiła się wtedy w mediach. Jarosław Gowin, który był wtedy moim szefem w ministerstwie, wyjaśnił jednak, że nie było na ten temat żadnej rozmowy ze mną i żadnej presji z mojej strony. Potem przeprowadzono w tej sprawie kilka kontroli poselskich, sprawdzano połączenia telefoniczne i kontakty i ta teza nie znalazła potwierdzenia.

Zawsze działam w interesie całej branży turystycznej. Przykładowo ministrowie rolnictwa byli zawsze związani z rolnictwem i czy ktoś zarzuca im to, że stają w obronie rolników, choć sami mieli swoje gospodarstwa?

Oczywiście, nie wolno mi osobiście prowadzić działalności gospodarczej będąc ministrem i tego przestrzegam. Logiczne jest, że w rządzie za dany sektor odpowiada fachowiec, który zna daną sferę. Jak mógłby mieć zakaz działania na jej rzecz? To byłoby zaprzeczenie zdrowego rozsądku. Myślę, że w naszej branży wszyscy to rozumieją.

MM: Czy później było jeszcze jakieś echo tej sytuacji? Czy miała ona wpływ na Pana pozycję w rządzie?

AGM: Ta medialna kula śnieżna przez jakiś czas się kręciła, próbowano się doszukać dodatkowego wsparcia dla firm zarządzanych przez członków mojej rodziny, ale takowego nie było. Otrzymały one wyłącznie te rodzaje wsparcia, które należały się wszystkim przedsiębiorcom w podobnej sytuacji. Gdyby jakiekolwiek tego typu przepływy miały miejsce, musiałbym momentalnie pożegnać się ze stanowiskiem.

MM: Około miesiąca temu w branży pojawiły się informacje o tym, że będzie nowy bon turystyczny… Co będzie dalej z tym programem?

AGM: Jak już kilkakrotnie podkreślałem, nie jest możliwe kontynuowanie programu bonu turystycznego w takim kształcie, w jakim dotychczas był prowadzony. To było nadzwyczajne rozwiązanie w sytuacji kryzysowej wywołanej pandemią. Turystyka, która stała na progu upadku, potrzebowała takiej formy wsparcia. Przesłanki do wdrażania programu w „starej” formie, są już nieaktualne.

Nie ma ku temu podstaw, gdyż turystyka odnotowuje duże wzrosty. Przypomnijmy, że średni wzrost sprzed kilku tygodni, podawany przez jeden z najważniejszych portali, dotyczący rezerwacji wszystkich imprez krajowych i zagranicznych wynosi 30 proc. w porównaniu do roku ubiegłego. W samej turystyce krajowej ten wskaźnik wynosi około 20 proc.

Co innego z bonem turystyczny, który byłby stałym świadczeniem socjalnym, które byłoby jednocześnie formą zachęty do wypoczynku w kraju. Wprowadzenie takiego rozwiązania wymaga jednak uzgodnienia przepisów podatkowych i przepisów dotyczących świadczeń społecznych, a także decyzji politycznej, czy rozwiązanie takie miałoby być dostępne dla wszystkich, czy tylko dla osób mniej zamożnych. Ponadto, czy powinno ono funkcjonować tylko poza sezonem? Wszak w szczycie sezonu branża sobie daje radę, ale poza nim baza noclegowa bywa pusta.

Jednak wymaga to co najmniej kilkumiesięcznej dyskusji, łącznie z pracami w sejmowej komisji, czy może nawet podkomisji. W obecnej sytuacji to już nie jest możliwe, ponieważ do końca kadencji zostało kilka posiedzeń Sejmu, które są dokładnie zaplanowane, łącznie z pracami w komisjach. Dlatego mogę realnie stwierdzić, że nie ma szans, możliwości ani argumentów, aby jakikolwiek nowy bon turystyczny wprowadzić natychmiastowo. Natomiast uważam, że powinny powstać tego typu trwałe rozwiązania systemowe i to jest jedno z głównych zadań dla rządu po wyborach.

MM: Tylko że gdy wprowadzano bon – zresztą był to Pana pomysł jeszcze sprzed pandemii – podkreślano, że jest to właśnie program socjalny dla rodzin, a nie forma wsparcia dla branży…

AGM: Mój pierwotny pomysł na koncepcji węgierskiej i francuskiej, które są raczej mechanizmem, polegającym na tym, że część świadczeń socjalnych w swoim zakładzie pracy można odebrać w formie bonu turystycznego. Państwo dokłada część tej kwoty, mając gwarancję, że bon będzie zrealizowany w turystyce krajowej. Jest to rozwiązanie, które jest racjonalne i potrzebne, ale wymaga długich prac i konsultacji.

MM: A jeszcze co do argumentu, że są duże wzrosty w krajówce – pamiętajmy, że jednak wzrost w porównaniu do ubiegłego roku jest nadal kroplą w morzu potrzeb polskiej branży, ponieważ turystyka przyjazdowa nadal kuleje…

AGM: Spadek w turystyce przyjazdowej i wzrost w turystyce krajowej niemalże się wyzerowały. Ze statystyki GUS w 2022 roku wynika, że w 2022 roku udzielono w Polsce ok. 90 mln noclegów – to poziom zbliżony do liczby z 2019 roku. W 2023 roku turystyka krajowa wzrosła o kilkanaście procent, w niektórych regionach może nawet 20 proc. To zrekompensowało spadek w turystyce przyjazdowej. Ponadto w 2023 roku obserwujemy już poprawę w turystyce przyjazdowej. Jest to z pewnością jeden z efektów działania POT i potraktowania wsparcia dla biur turystyki przyjazdowej jako jednego z trzech priorytetów w jej działalności.

MM: Jeśli chodzi o turystykę w Polsce, to sytuacja wygląda inaczej w zależności od regionu. Wspomniał pan o kryzysie przygranicznym – turystyka w województwach wschodnich nadal nie odrodziła się w pełni i wymaga wsparcia… Czy rząd przewiduje jeszcze jakieś programy pomocowe dla tamtejszych przedsiębiorców turystycznych?

AGM: Program pomocowy dla przedsiębiorców, którzy ucierpieli na skutek tej dramatycznej sytuacji, był procedowany w komisji sejmowej. O akceptację pomocy publicznej dla tych firm wystąpiło Ministerstwo Rozwoju. Jednak realnie tylko kilkanaście firm o tę pomoc się zwróciło, pojawiły się też inne formy wparcia – np. w hotelach kwaterowano żołnierzy. Jeżeli chodzi o ten pierwotny kryzys, to staraliśmy się sytuację zażegnać. Nie zmienia to oczywiście faktu, że pas przygraniczny jest wizerunkowo w trudnej sytuacji i wymaga szczególnej uwagi.

Obecnie ruch turystyczny na Podlasiu i w województwie warmińsko-mazurskim wydaje się być na przyzwoitym poziomie. Agroturystyka kilkadziesiąt kilometrów dalej od pasa granicznego cieszy się już powodzeniem u turystów.

MM: A co z promocją regionów wschodnich wewnątrz kraju? Może najpierw trzeba przekonać Polaków, żeby zaczęli wracać do strefy przygranicznej?

AGM: Jednym z priorytetów MSiT i POT w ostatnim okresie było właśnie wsparcie promocyjne obszarów przygranicznych i takie działania były podejmowane. Przypomnę, że właśnie we wschodnich regionach odbywały się nasze imprezy turystyczne, choćby Światowe Dni turystyki w Chełmie, Supraślu i Białymstoku.

MM: Wspomniał pan o sprawach, których się nie udało załatwić w bieżącej kadencji… Proszę wymienić najważniejsze z nich.

AGM: Na pewno fundamentalną sprawą dla Polski jest opłata pobytowa – zarówno dla branży turystycznej, jak i dla samorządów.

MM: Jakie jest obecnie stanowisko MSiT w sprawie tej opłaty? Czy w branży jest w ogóle wola, aby ją teraz wdrażać?

AGM: Przeprowadziliśmy wielomiesięczne konsultacje na ten temat w branży i wśród samorządów. Opłata miałaby być opcjonalna dla tych gmin, które chciałyby pozyskać dodatkowe środki na rozwój turystyki na swoim obszarze. Według wstępnej koncepcji opłata miałaby zasilać ich budżet, a także wspierać lokalne i regionalne organizacje turystyczne lub inne organizacje z branży turystycznej.

Z naszych konsultacji z samorządami wynikło jednak, że samorządy chciałyby być wyłącznymi dysponentami tych środków, a przeznaczenie ich na organizacje turystyczne miałoby zależeć od ich woli. Z kolei organizacje domagają się stanowczo ustawowo zapisanego parytetu w podziale tych środków. Nie mamy więc jeszcze konsensusu, ani choćby przybliżonego wspólnego stanowiska najważniejszych w Polsce środowisk zainteresowanych tematem, w związku z czym nie możemy podjąć działań legislacyjnych, twierdząc, że mamy projekt rządowy z wypracowanym rozwiązaniem. Dalsze procedowanie tego tematu wymaga kolejnych konsultacji i pracy w komisjach, tak, aby wypracowane zostało spójne stanowisko w sprawie podziału tych środków. Uważam, że na początku kolejnej kadencji, gdy dyskusje nie będą zdeterminowane sytuacją polityczną, będzie łatwiej dojść w tym zakresie do porozumienia.

MM: Jedno jest natomiast pewne – opłata miałaby być wprowadzana przez samorządy dobrowolnie?

AGM: Tak, samorządy gminne miałyby możliwość – nie obowiązek – pobierać przysłowiowe jedno euro od każdego udzielonego na swoim terenie noclegu w obiekcie turystycznym. Również stawka byłaby do ustalenia przez samorząd, podobnie jak opcjonalne byłoby ustalenie stref, w których wysokość opłaty byłaby zróżnicowana. Inna stawka mogłaby obowiązywać w pięciogwiazdkowym hotelu w centrum kurortu, a inna – w pensjonacie położonym na uboczu. Głównym celem jest jednak to, żeby samorządy zyskały dodatkowe środki na rozwój infrastruktury turystycznej i komunalnej oraz na promocję turystyczną i na współpracę z organizacjami turystycznymi.

MM: Co jeszcze zalicza się do katalogu pilnych spraw do załatwienia? Prawo dotyczące najmu krótkoterminowego?

AGM: W tym zakresie czekamy, aż Unia Europejska wdroży swoje przepisy. Wydaje się być raczej pewne, że najem krótkoterminowy zostanie uregulowany za pomocą rozporządzenia PE, w związku z czym i my powinniśmy wdrożyć krajowe przepisy dotyczące funkcjonowania tego typu zakwaterowania w naszym systemie prawnym. Myślę, że samorządy powinny mieć możliwość regulowania sposobu funkcjonowania tego typu zakwaterowania i mieć też pewną dowolność w tym zakresie. Na przykład możliwość zablokowania występowania takiej formy najmu w pewnych obszarach, np. na osiedlach rodzinnych. Ale też przepisy nie powinny być wprowadzone ze szkodą dla osób, które zainwestowały w tego typu obiekty.

MM: Co z systemem promocji turystycznej, czy też ustawą o POT? Czy należy ten temat teraz procedować czy nie jest na to dobra pora?

AGM: Mam nadzieję, że uda nam się jeszcze w tej kadencji zmodernizować niektóre przepisy dotyczący współpracy POT z ROT-ami. Dziś nie ma możliwości, aby na przykład POT zlecał pewne zadania wynikające z wdrażania ogólnopolskiego projektu regionalnym organizacjom turystycznym i aby te występowały w takim projekcie jako koordynatorzy regionalni.

Na przykład obecnie wdrażamy projekt promowania polskich zabytków i chcielibyśmy, aby koordynatorami związanej z nim aplikacji w regionach były ROT-y. Na to przeznaczono by oczywiście konkretne środki. Okazuje się, że aby zlecić takie zadania, trzeba by zmienić prawo.

Ustawa o POT ma 20 lat i na tym przykładzie widać, że aby ta organizacja mogła sprawnie reagować na bieżące potrzeby, trzeba byłoby odświeżyć i zmodyfikować jej nieco skostniałą strukturę. Niektóre przepisy aktualizujące mamy nadzieję wprowadzić jeszcze w tej kadencji.

Hotelarze murem za Gutem-Mostowym

Marzena Markowska

Redaktorka Naczelna portalu WaszaTurystyka.pl


POWIĄZANE WPISY

Privacy Preference Center