Program Balkon+ uratuje turystykę. Rajska plaża w każdym domu

program balkon plus
fot. Pexels / Pixabay

Rzutem na taśmę do tarczy antykryzysowej wprowadzono ratunkowy projekt dla branży turystycznej. Aby z niego skorzystać, firmy powinny natychmiast stworzyć działy budowlano-wspinaczkowe, gotowe obsługiwać przebywających w domach klientów. Dofinansowanie do wakacji na balkonie zostanie uzupełnione kuponem na farelkę.

„Piasku i słonej wody wystarczy dla wszystkich Polaków. Ruszyła już produkcja dodatkowych trzech i pół miliona balii kąpielowych, z których powstaną komfortowe oczka wodne. Palmy wypożyczymy od takiego jednego parku wodnego, który – ha, ha – sprowadził ich do Polski kilka tysięcy i teraz musi płacić za ich pielęgnację w opustoszałym, kolosalnym obiekcie, na który wydał setki milionów euro. Pracownicy turystyki to są ludzie elastyczni, więc raz dwa uwiną się z montażem. Zarobek będzie, wakacje, będą, kwarantanna będzie. Główka pracuje, co nie?” – dowiadujemy się od informatora z kręgów rządowych.

W ramach programu Balkon+ Polacy otrzymają bony do zrealizowania w biurach podróży. Te, wyposażone w piaskarki, kosze zsypowe, szlifierki i frezarki do betonu nie tylko zainstalują zestawy plażowe na balkonach obywateli, ale też dobudują wolnostojącą przestrzeń wypoczynkową w tych mieszkaniach, które jej nie mają.

„Wisienką na torcie tego projektu będzie rozwiązanie pogodo-odporne. Wytrącamy argumenty tym, którzy narzekali, że wypoczynek nad polskim morzem nawet w lipcu niewiele różni się od wakacji w zamrażalniku. To zakrojony na szeroką skalę program grzewczy, zaplanowany na miesiące wiosenno-letnie. Na każdym balkonie stanie farelka” – zachwalają pomysłodawcy.

Jak się dowiadujemy, zdławiona koronawirusem gospodarka odrodzi się również dzięki turystyce balkonowej, wzrośnie bowiem zapotrzebowanie na usługi dodatkowe. „Możliwości są nieograniczone. All-inclusive-drony z drinkami, smarowanie kremem na życzenie za pomocą dwumetrowych chwytaków, wycieczki fakultatywne po holu i salonie z audio-guidem. No i żadnych pijanych Brytyjczyków skaczących w nocy do basenu, żadnych kłótni z Niemcem w kolejce po omlet. To będzie rewolucja w usługach” – słyszymy.

Przedstawiciele branży podchodzą do pomysłu z ostrożnym zaciekawieniem. Interesująca okazja do odzyskania klienteli miesza się z obawą, że zaznawszy nowej, balkonowej jakości, Polacy nie zechcą już wrócić do Hurghady czy Antalyi.

„Te różnice czasu, loty o drugiej w nocy, kolejki, tłum, ścisk. Rwie się internet, kelner ciągle chce napiwków, a ten Luksor to w sumie tylko kupa kamieni. Za rok też poproszę o ten all-balcon-sun-and-spa” – komentuje turysta.