Drezno – Jarmarki Bożonarodzeniowe na słodko

AG

Najstarszy jarmark bożonarodzeniowy w Niemczech – Striezelmarkt – co roku pachnie piernikami, struclą i grzanym winem.

Drezno warto odwiedzić o każdej porze roku, jednak podczas jarmarku bożonarodzeniowego spacer po mieście nabiera magicznego wyrazu. Organizowany od 1434 roku, jarmark, to okazja do spotkania mieszkańców Drezna i gości. To także tradycyjna okazja dla łasuchów – grudzień to najlepszy czas do próbowania miejscowych słodyczy.
Przede wszystkim , to czas, kiedy można rozpakować przyrządzone kilkadziesiąt dni wcześniej struclę.

Jej wyrobem zajmuje się 125 cukierni w Dreźnie i okolicy. Każda ma swoją recepturę i każda jej strzeże. Prawdziwe strucle poznamy po certyfikacie autentyczności opatrzonym pieczęcią ze Złotym Jeźdźcem. Wydaje je stowarzyszenie Schutzverbandes Dresdner Stollen e.V, powstałe w roku 1991.Słowo „stollen” to miejscowa nazwa strucli.

Wielkim wielbicielem strucli był król Polski August II Mocny. To za jego czasów wprowadzono zwyczaj parady z gigantycznym ciastem -pierwszy przemarsz odbył się w 1730 roku w Zeihain, oglądało go 24 tysięcy gości. Z tej okazji upieczono strucle o wadze prawie dwóch ton.

Od 1994 roku na drezdeńskim placu Striezelmarkt, odbywa się w sobotę przed adwentem uroczystość dzielenia wielkiego placka przez królewskiego nadwornego mistrza piekarskiego i drezdeńską królewnę placka (wybieraną spośród adeptów piekarniczego i cukierniczego fachu.

Przed wiekami stollen był plackiem… postnym. Tak zwany „edykt maślany” – Butterbrief, papieża Innocentego VIII z roku 1491 roku znoszący zakaz używania masła do wypiekania ciasta, sprawił, że strucla zaczęła obrastać w tłuszcz i słodkości.

Według cukierników taki a nie inny kształt strucli nie jest przypadkowy – miała ona przypominać Dzieciątko Jezus owinięte chustą.

Strucle drezdeńską zaczyna się wypiekać pod koniec września a kończy przed 10 grudnia. Dwa tygodnie to absolutnie minimum dojrzewania ciasta w chłodnym (ok. 10 stopni Celsjusza) miejscu. Na każdy kilogram mąki dodawane pół kilo masła, 750 gram rodzynek, 200 gramów migdałów, 150 gramów kandyzowanej skórki pomarańczowej, 150 gramów kandyzowanej skórki cytrynowej.
Uformowane ciasta posypujemy obficie cukrem pudrem i wstawiamy do pieca, w którym

Drezdeńska strucla jest dwa, trzy razy większa od tradycyjnego makowca.

Zabierając się do jedzenia, przecinamy ją w połowie i następnie kroimy „kromki” od środka. Potem zsuwamy do środka obie połówki, by ciasto dłużej przetrwało. Ciasto jest tak wielkie, że jak wspomniałem, jem je jeszcze kilka dni po Wigilii. Słodka pamiątka z Saksonii.

Drugi charakterystyczny zapach towarzyszący naszym spacerom po Dreźnie w czas adwentu, to zapach piernika. Sama nazwa piernik wszak pochodzi z niemieckiego języka i oznacza „ciasto pieprzowe”. To właśnie pieprzem nazywano przed wiekami większość egzotycznych przypraw dodawanych do ciasta piernikowego. Do dzisiejszych pierników dodawane są: anyże, goździki, cynamon, gałka muszkatałowa, imbir, kardamon, fenkuł.

Na drezdeńskich straganach możemy spróbować słynnych pierników z Pulsnitz, gdzie ich produkcja trwa od 1558 roku. W całej Saksoni tylko osiem firm ma obecnie prawo do produkcji pierników i używania zastrzeżonej nazwy Pulsnitzer Pfefferkuchen.

Ortodoksyjni wielbiciele pierników twierdzą, że prawdziwe pierniki to piecze się w Toruniu. Historia dowodzi, że mają rację – w 1745 roku Tobias Thomas wrócił z podróży z Torunia i nagle piekarze z Pulsnitz zaczęli wyrabiać pierniki o nowym smaku.

Kto ma siłę po szaleństwach jarmarkowych, może w Dreźnie wybrać się do Opery lub do Operetki (do tej drugiej chodzą całe rodziny z dziećmi). Ale może na zwiedzanie zabytków i muzeów wybrać się innym razem a w grudniu rozkoszować się atmosferą bożonarodzeniowych jarmarków. Jest ich tutaj kilkanaście.