Stabilny rynek sprzyjał wyjazdom do Chorwacji

archiwum NOITRCh

Mimo że dynamika wzrostów przyjazdów z Polski do Chorwacji nieco przyhamowała, Bojan Baketa, dyrektor Narodowego Ośrodka Informacji Turystycznej Republiki Chorwacji, ocenia miniony sezon pozytywnie. W przyszłym roku Chorwaci zmienią strategię marketingową, mając nadzieję na przedłużenie sezonu turystycznego.

Jak ocenia Pan miniony sezon turystyczny w Chorwacji?

Sezon oceniam pozytywnie, podobnie jak te minione. Przez ostatnie sześć lat notowaliśmy wzrosty rok do roku na poziomie 20%. Choć jeśli chodzi o przyjazdy z Polski to zanotowane wzrosty były niewielkie, bo na poziomie 1-2%. Ich liczba z pewnością przekroczy w tym roku 630 tysięcy. Przyczyną były dwa rodzaje anomalii pogodowych: ten, który obserwowaliśmy w Polsce, czyli piękna, słoneczna pogoda i upały. Druga anomalia zdarzyła się nad Adriatykiem: pogoda w tym roku była wyjątkowo zła. W Chorwacji takie załamania pogodowe zdarzają się nie częściej niż raz na 10 lat.

Co jeszcze miało wpływ na przyjazdy Polaków do Chorwacji? Jaki wpływ miała sytuacja polityczna w krajach arabskich?

Na szczęście w tym sezonie rynek regionu Morza Śródziemnego ustabilizował się. Dla nas jest to niezwykle ważne, gdyż na niepokojach politycznych nie korzysta żaden kraj. Wystarczy, że coś złego dzieje się w jednym rejonie basenu Morza Śródziemnego, a ma to bezpośredni wpływ na turystykę u sąsiadów. Tak było, gdy wybuchł np. kryzys grecki. Na szczęście w tym roku sytuacja była wszędzie w miarę stabilna, a Grecy bardzo aktywnie odbudowują biznes turystyczny. Widać to zresztą po tym, jaką pozycję kraj ten zajął na liście ulubionych tegorocznych kierunków turystycznych Polaków. Grecja bardzo stawia na polski rynek, niedługo otwiera nowe biuro w Warszawie.

A uruchomienie połączeń przez Eurolot i wejście Chorwacji do Unii Europejskiej?

Połączenia Eurolotu odpowiadają za ok. 5% ruchu turystycznego z Polski do Chorwacji, nie jest to więc przełomowe dla turystyki połączenie. Między innymi dlatego, że mało gdzie opłaca się jechać z Polski dojazdem własnym, jak do Chorwacji. Uruchomienie lotów do Zagrzebia było odważną decyzją, raczej skierowaną do turysty z segmentu MICE. Najwięcej turystów przylatuje z Warszawy i Gdańska. Samoloty latają sześć razy w tygodniu a i tak mają obłożenie.
Jeśli chodzi o nasze wejście do Unii, to były spekulacje, że to zaszkodzi ruchowi turystycznemu z Polski. Jednak cenowo nic się nie zmieniło, za to ułatwione zostały pewne procedury.

Jakie są plany co do dalszej promocji Chorwacji na polskim rynku?

Chorwacja ma silną, rozpoznawalną markę na polskim rynku, w przyszłym roku strategia zmieni się pod kątem przedłużenia sezonu turystycznego. Jest to nowa sprawa, dlatego nie podam szczegółów, wiadomo jednak, że rozpoczniemy działania w programie „365″, aby zachęcić turystów do odwiedzin zarówno przed sezonem, jak i po sezonie.

Czy w tym roku Chorwacja pojawiła się w ofertach nowych polskich touroperatorów?

Nie, ale u nas ruch turystyczny, który generują touroperatorzy, zamyka się w 15%. Jesteśmy przede wszystkim krajem dla indywidualnych turystów, więc mimo że liczba przyjazdów rośnie, ta struktura się nie zmienia.

A jak wygląda obecnie szara strefa noclegowa w Chorwacji, czy korzysta z niej dużo turystów?

Kwatery prywatne to ok. 20% obłożenia bazy noclegowej w Chorwacji. W sporej części nadal korzystają z niej turyści z Polski, jest to aż 60%. Ale na popularności zyskują również kampingi i pola namiotowe. Pojawia się na nich coraz więcej kamperów.

Rozmawiała: Marzena Zarzycka