Przedłużmy letnie wakacje

W tegoroczne wakacje czeka nas tłok na polskich plażach, na dworcach, korki na drogach. Może pora, by wrócić do pomysłu zróżnicowania terminu letnich wakacji lub wydłużenia ich o dwa, trzy tygodnie czerwca. Branża turystyczna w tej sprawie nie jest zgodna.

W tym roku wakacje szkolne potrwają 10 tygodni. Zaczną się już w piątek 24 czerwca tradycyjnie w piątek, zakończą zaś w czwartek 1 września (co oznacza, ze nauka zacznie się w poniedziałek 5 września). W przyszłym roku jednak rok szkolny skończy się dopiero 30 czerwca.

Oznacza to, że sezon wakacyjny potrwa tylko 8 tygodni. Ferie zimowe zaś będą trwały od 16 stycznia do końca lutego. Będą podzielone na 4 dwutygodniowe okresy dla 4 grup województw.

Propozycja podobnego zróżnicowania terminu wakacji letnich dla poszczególnych województw, budzi sprzeciw środowiska nauczycielskiego i MEN a także dzieli branżę turystyczną.
Przypomnijmy, że kilka lat temu, po wejściu w życiu reorganizacji ferii zimowych, część branży turystycznej wyartykułowała postulat podobnej zmiany organizacji wakacji letnich.

Prawdopodobnie, im bardziej słoneczna pogoda w czerwcu, im bardziej udane lato, tym szybciej temat powróci. Zwłaszcza, że wydaje się, że nie ma zbyt wielu poważnych argumentów przeciw.
Bo o co chodzi z tym zróżnicowaniem terminu letnich wakacji?
Według pomysłodawców, województwa podzielone zostaną, podobnie, jak to jest zimą, na cztery grupy, różnie kończące rok szkolny. Tak więc dla niektórych rok szkolny kończyłby się na przykład 15 czerwca a kolejny rok szkolny zaczynał 15 sierpnia; dla innych zaś – rok szkolny kończyłby się 15 lipca a wakacje kończyłyby się 15 września.

Przypomnijmy argumenty ZA:

1. Nastąpi wydłużenie sezonu letniego
2. Nad morzem i nad jeziorami zmniejszy się problem sezonowości z turystyce
3. Infrastruktura turystyczna będzie mogła być lepiej wykorzystana, lokale gastronomiczne w miejscowościach, wypożyczalnie sprzętu itp. będą mogły być otwarte dłużej o co najmniej dwa tygodnie.
4. Zmniejszy się tłok w pociągach i dworcach kolejowych
5. Zmniejszą się korki na drogach
4. Możliwy jest wzrost zatrudnienia pracowników sezonowych, obsługi technicznej obiektów w miejscowościach wakacyjnych (parkingi, wypożyczalnie sprzętu, lokale gastronomiczne itp)
5. Zwiększy się najprawdopodobniej dostępność miejsc w obiektach noclegowych
6. Nie zmieni się liczba dni nauki a ni liczba dni wakacyjnych nie zmieni się także liczba dni wolnych dla nauczycieli (nie będą konieczne zmiany w Karcie Nauczyciela),
7. Nie zmienią się terminy matur i egzaminów do szkół ponadpodstawowych

Krzysztof Piątek, prezes Polskiego Związku Organizatorów Turystyki, podkreśla: „Nie ma żadnych poważnych, racjonalnych argumentów przeciw zróżnicowaniu terminu wakacji letnich. Przeciwni mogą być tylko urzędnicy kuratoriów i Ministerstwa Edukacji Narodowej.”

Argumenty PRZECIW

Prezes PZOT jest zbyt wielkim optymistą. Oczywiście ma rację, jeśli chodzi o MEN. Tutaj zdanie jest niezmienne.
Według urzędników resortu „zróżnicowanie w szkołach terminu ferii letnich spowodowałoby konieczność ustalania różnych terminów prowadzonych przez okręgowe komisje egzaminacyjne sprawdzianów przeprowadzanych w ostatnim roku nauki w szkole podstawowej, egzaminów przeprowadzanych w ostatnim roku nauki w gimnazjum, egzaminów maturalnych i egzaminów potwierdzających kwalifikacje zawodowe, co zarówno ze względów finansowych, jak i merytorycznych (możliwość porównywania wyników ww. sprawdzianów i egzaminów zewnętrznych w skali kraju) nie wydaje się możliwe.” Trudności sprowadzają się więc tak naprawdę do tego, że urzędnicy mieliby nieco więcej pracy. Nie jest to jednak argument równoważący argumenty ekonomiczne. Zdaniem resortu przeprowadzanie egzaminów w różnych terminach przyczyniłoby się do zwiększenia kosztów ich przeprowadzenia, ale nikt nie potrafi odpowiedzieć dokładnie, dlaczego i o ile.
Niepoważny wydaje się argument o tym, że „przecież 1 września jest uświęconym (sic!) dniem rozpoczęcia roku szkolnego”. Cóż się stanie jeśli nagle rozpoczęcie roku szkolnego nie będzie wspólne dla wszystkich szkół w kraju? Zresztą, 1 września można organizować symboliczne rozpoczęcie roku – jeśli środowisku nauczycielskiemu tak bardzo zależy na akademiach.

W przekonanie do zmian tak drastycznych nie wierzy Adrian Bogusłowicz, prezes Lokalnej Organizacji Turystycznej w Krynicy Morskiej: „Nie wierzę, żeby MEN poszedł na tak daleko idące zmiany. Pamiętam, że za czasów rządów PO proponowaliśmy łagodniejsze i lepsze naszym zdaniem rozwiązanie: wydłużenie wakacji o dwa, trzy, tygodnie czerwca. Nie ruszalibyśmy wtedy tradycyjnego początku roku szkolnego 1 września a jednocześnie wydłużylibyśmy wakacje letnie do 10 – 11 tygodni. Przecież i tak w czerwcu nauka dzieci i praca nauczycieli jest iluzoryczna. Można też pomyśleć o zróżnicowaniu końca roku szkolnego w zależności od wyników szkolnych. Lepsi uczniowie zaczynaliby wakacje wcześniej, gorsi – mieliby tydzień, dwa na poprawienie swojej sytuacji. Oczywiście wymagałoby to lekkich zmian w Karcie Nauczyciela, ale MEN nie chciał o kilka lat temu myśleć o jakichkolwiek zmianach. No i koniec roku szkolnego w 2017 roku zaplanowano na 30 czerwca.”

Co dziwne, pomysłowi zróżnicowania terminu wakacji letnich przeciwna jest część branży turystycznej.

Grzegorz Kołłb_Sielecki z Centrum Last Minute, podkreślił: „Dla nas taki pomysł nie sensu. Wśród klientów wielu jest takich, którzy mają znajomych w całej Polsce i lubią wyjeżdżać razem. Ponadto klienci przy decyzjach urlopowych głównie kierują się wysokością ceny i dostępnością oferty. Nie jestem przekonany, że zróżnicowanie terminów wakacji letnich wpłynęłoby na te czynniki. Wakacje letnie i tak są długie jedynym beneficjentami byliby tak naprawdę gestorzy bazy noclegowej nad polskim morzem.”

Największa izba zrzeszająca przedsiębiorców turystycznych – Polska Izba Turystyczna – też nie ma jednego zdania w tej sprawie.
Najlepszym tego dowodem jest mocno dyplomatyczna (wszak PIT zrzesza firmy turystyczne i różnych specjalizacjach), ale jednak w dużej części skupiona na obronie interesów biur obsługujących turystykę młodzieżową, wypowiedź jednego z wiceprezesów Izby.

Andrzej Kindler, wiceprezes PIT powiedział: „Zagadnienie to, będące przedmiotem wieloletniej już dyskusji branżowej, jest jednym z nielicznych, w przypadku których nie udało się znaleźć zadowalającego wszystkie strony konsensusu. Przyczyna jest taka, że występuje tutaj wyraźny konflikt interesów poszczególnych zainteresowanych grup. Odpowiedź na to pytanie zależy od tego, z czyjej pozycji spojrzymy na zagadnienie. W PIT zrzeszeni są zarówno ci uczestnicy rynku, którzy mogliby na tym rozwiązaniu skorzystać, jak też ci, którzy z pewnością by stracili. Jest to zatem jedno z nielicznych zagadnień, w przypadku których tak wyraźny konflikt uniemożliwia nam zajęcie wyrazistego stanowiska.

Nie ma wątpliwości ze rozsunięcie terminów wakacji byłoby korzystne dla turystyki wyjazdowej oraz dla branży hotelarskiej w zagranicznych destynacjach. Wpłynęłoby na przedłużenie okresu wysokiej sprzedaży ofert do krajów, w których przez wiele miesięcy panują dobre warunki do wypoczynku. Zwiększyłoby sprzedaż zagranicznych ofert dla klientów indywidualnych, głównie dla rodzin z dziećmi. Zapewne spowodowałoby, że część klientów wypoczywających w kraju wybierze w zamian wypoczynek zagraniczny.

W dłuższej perspektywie, wbrew pozorom, dla turystyki krajowej takie rozwiązanie nie byłoby korzystne. Szczególnie dotkliwe byłoby to dla turystyki młodzieżowej, dla mniejszych organizatorów oraz mniejszych obiektów obsługujących ten rynek. Wprowadziłoby znaczące problemy organizacyjne, nie zwiększyłoby popytu na tego typu usługi, a jedynie podaż. Spowodowałoby polaryzację tego rynku, eliminując najmniejszych graczy i wzmacniając największych. Już dziś wiele obiektów ma problemy z zapełnieniem miejsc poza lipcem, czyli szczytem sezonu. Przedłużenie wakacji spowodowałoby jedynie dalszy odpływ klientów do tych obiektów, które już dziś mają największą sprzedaż.

Trzeba pamiętać, że wypoczynek wakacyjny jest zdecydowanie ponadregionalny, tu jest coraz mniej wyjazdów zorganizowanych przez np. zakłady pracy, a większość jest sprzedażą indywidualną. Dzieci zapisują się na kolonie jadąc na dany turnus z różnych stron polski, często ten wypoczynek łączy rodziny które wspólnie wypoczywają, zamieszkując różne regiony. Ci klienci będą mieli znacząco ograniczony wspólny termin spędzania wakacji.

Trzeba też spojrzeć na to, że polska branża hotelarska poza kurortami i poza sezonem żyje głównie z turystyki biznesowej. Wcześniejsze rozpoczęcie wakacji mogłoby wpłynąć niekorzystnie na rozwój tego segmentu usług, ponieważ skróciłoby sezon konferencyjny. Okres wakacyjny mocno ogranicza, a bywa że eliminuje aktywność biznesową. W przypadku wakacji nie sprawdziłoby się to, co zadziałało w przypadku ferii zimowych, ponieważ – w przypadku turystyki młodzieżowej – sytuacja jest odwrotna niż miało to miejsce zimną. Dostępność miejsc jest o wiele większa niż liczba klientów korzystających z tego wypoczynku, niewiele obiektów wyspecjalizowanych w obsłudze grup młodzieży ma obłożenie przez cały czas trwania wakacji. Rozsunięcie terminów spowoduje paradoksalnie, że sezon skróci się zasadniczo do jednego wspólnego terminu i wpłynie na zwiększenie cen w obiektach.

W związku ze wszystkimi powyższymi argumentami oraz brakiem wiarygodnych analiz tego, jak rozwiązanie to wpłynęłoby na ceny i na sprzedaż turystyki krajowej, Polska Izba Turystyki nie może jednoznacznie odpowiedzieć na tak postawione pytanie. Zapewne część firm by na tym skorzystała, ogromna część by też straciła. Nie nam decydować, która z tych grup powinna być uprzywilejowana.

Mamy świadomość, że ci, którzy reprezentują wąskie grupy interesów zajmują w tej sprawie wyraziste stanowisko. Jednak ponieważ PIT zrzesza firmy reprezentacyjne dla całej branży turystycznej, musimy brać pod uwagę różne opinie środowiskowe na ten temat.”

Warto wiedzieć, że w Niemczech, kraju o najbardziej rozwiniętym w Europie rynku turystycznym, kalendarz roku szkolnego różni się w zależności od landu, których jest szesnaście. W Austrii uczniowie w ubiegłym roku rozpoczynali wakacje 4 lub 11 lipca a kończyli – 6 lub 13 września. W Holandii kalendarz roku szkolnego różni się w zależności od trzech stref, których jest trzy.