Prezes Oasis Tours: najbliższe lato będzie latem last minute

Oasis gotowy na sprzedaż pakietó dynamicznych
Tomasz Wrześniewski, prezes Oasis Tours

Nie liczę, że sprzedadzą się oferty first minute. Ten rok pokazał, że trzeba być gotowym na sprzedaż kierunków, które jednego dnia mogą być zamknięte a następnego już otwarte. Może się okazać, że jeden touroperator odmieni zupełnie losy sezonu – mówi w rozmowie z przedstawicielem redakcji portalu WaszaTurystyka.pl, Tomasz Wrześniewski, prezes biura Oasis Tours.

 

Adam Gąsior: Co słychać w biurze Oasis? Mało Was widać i słychać w mediach, istniejecie jeszcze?

Tomasz Wrzesiński: Działamy, istniejemy. A mało o nas słychać, bo nic złego się u nas nie dzieje. Od 2017 roku struktura biura się nie zmienia, ja i moja wspólniczka mamy po 50 proc. Ja jestem jedynym członkiem zarządu a ona jest inwestorem i udziałowcem. Żaden dramat nie nastąpił, pracujemy dalej. Skorzystaliśmy z pomocy państwowej, jesteśmy na liście PFR, czekamy na więcej pomocy. Żaden z naszych kontrahentów na żadnym z kierunków nie padł, nie zrezygnował ze współpracy. Zatrudniam dziewięć osób, przetrwaliśmy wszyscy i nikogo nie zwolniliśmy.

AG: Jakbyś podsumował kończący się rok?

TW: Tak złego roku w turystyce jeszcze nie było w historii, więc każdy kto przeżył, cieszy się przede wszystkim, że przeżył. Do tej pory wojny, kryzysy, zamachy zawsze zostawiały furtkę, żeby działać na innych kierunkach. W tym roku tak naprawdę nastąpiło zamrożenie turystyki na całym świecie. W związku z tym problemów było dużo. Zablokowane zostały pieniądze, które były przedpłacone – mamy nadzieję, że uda się je odzyskać w przyszłym roku (jeśli hotele nadal będą istnieć i jeśli kierunki „się otworzą”).

Po dziesięciu miesiącach wciąż mamy więcej znaków pytania niż odpowiedzi. Mam nadzieję, że szczepionka przeciw covidowi dużo zmieni – przede wszystkim uspokoi ludzi. Ale być może zmienią się przepisy dotyczące podróżowania, być może będzie można latać samolotami tylko z zaświadczeniem o szczepieniu.

Do tej pory, każdego prawie roku narzekaliśmy w branży na jakieś – jak się okazało drobne w sumie – problemy – strajki, zamachy, zmiany, rządów, wybuchy wulkanów. Wydawało nam się, że wszystko, co najgorsze – już przeżyliśmy. Okazało się, że nie i chyba w następnych latach już nie będzie takiego biznesowego spokoju, jak dotychczas. Choroby nagle nie znikną patrząc na to, jak niszczymy planetę, następne kryzysy mogą być jeszcze gorsze.

Na razie biura turystyczne działają na takiej zasadzie: gdzie się otworzy furtka umożliwiająca wyjazd – tam latamy. Tych „furtek” nie ma zbyt wiele, więc my w Oasisie, w ostatnich trzech miesiącach koncentrujemy się na budowaniu oferty na lato 2021, wprowadzaniu nowego produktu i to nowego dla Oasisa. Natomiast nie jest to dobry moment, by ruszać z promocją tych produktów. Klientów po prostu nie ma. Jesteśmy w stałym kontakcie z agentami. W tym roku odnotowaliśmy 15 proc. zeszłorocznego obrotu a 10 proc. planowanego.

AG: Które kierunki najlepiej się sprzedawały?

TW: Tunezja i Bułgaria. Dość szybko podjąłem decyzję, żeby nie ryzykować sprzedaży i o wygaszeniu niektórych kierunków, bowiem sprzedaż ich mogła mnie dużo więcej kosztować strat. I cieszę, że zmniejszyliśmy sprzedaż na niektórych kierunkach.

AG: Jak współpraca z agentami, ilu ich macie?

TW: 500-600 agentów jest aktywnych z 1000 istniejących w naszym systemie. Rozmawiamy z agentami – oni też trwają i liczą na to, że latem się nieco odbudują. Większość rozmów dotyczy tego, który kierunek się otworzy, jakie będę oferty na przyszły rok Mieliśmy w tym roku z nimi fajne interakcje. Podczas study touru dla agentów do Tunezji, widać było, że agenci potrzebują wspólnych wyjazdów, potrzebują dostępu do kierunku i możliwości go poznawania. Atmosfera jest dobra, ale przetrwają ci, którzy mieli jakieś zasoby. Mam nadzieję, że poradzą sobie wszyscy.

AG: Co z ofertą zimową, modnym Egiptem, Tunezją?

TW: Tegoroczną zimę zupełnie odpuściliśmy, w momencie, kiedy ferie szkolne ograniczono dla całego kraju do dwóch tygodni w styczniu. Mamy ofertę polską i zagraniczną, robimy na Święta i Sylwestra Tunezję i zobaczymy, co będzie dalej.
Pomysł z czarterami do Tunezji w okresie świątecznym i noworocznym pojawił się już kilka lat temu. Udało się go zrealizować dzięki liniom lotniczym Nouvelair, które zaryzykowały. W takim sezonie, jak obecnie, to bardzo fajna inicjatywa. Jest zainteresowanie klientów tymi wyjazdami. Bilety na samoloty do Tunezji sprzedaje kilku touroperatorów, więc nie będzie to dla nas gigantyczna sprzedaż, ale zawsze to coś.
Na sprzedaż Egiptu zimowego nie zdecydowałem się, bo pod względem marżowym to nie będzie zbytnio opłacalny kierunek. Pod względem liczby klientów na pewno odniesie sukces. Początkowo zaczęliśmy nawet sprzedawać Egipt, ale kiedy ceny doszły do absurdalnie niskiego pułapu 1400 złotych, wycofaliśmy się z tego kierunku.

AG: Sprzedawaliście ofertę polską, tak modną w tym roku?

TW: Tak, sprzedawaliśmy w tym roku hotele polskie i już na przyszły rok też mamy rezerwacje. Ze sprzedażą polskiej oferty może być trudno, bo stała się nagle modna i wszyscy się na nią „rzucili” i wszyscy mamy w katalogach te same hotele, więc jeszcze chwila i będziemy mieli sytuację podobną do tej na najpopularniejszych kierunkach zagranicznych – wszyscy będziemy sprzedawali Polskę i stosowali dumping cenowy. Na razie to, co mamy nam wystarcza, ale oczywiście szukamy bezpośrednich kontaktów z hotelami i pensjonatami w całym kraju. Więcej jednak niż 30 obiektów nie przewidujemy w naszej ofercie.

AG: Pokusisz się o prognozy Lata 2021?

TW: Ofertę letnią sprzedajmy od sierpnia, teraz dodajemy kierunki, hotele. Oferta letnia jest przede wszystkim kopią oferty na lato 2020, bo wychodząc w tym roku do klientów z propozycją voucherów, musieliśmy dać do dyspozycji to samo, co w tym straconym roku.

A więc w ofercie znalazły się Tunezja, Bułgaria, Turcja, Egipt. Będzie dużo więcej Grecji, Hiszpanii, dodajemy Majorkę, Maltę, Meksyk. Będzie przede wszystkim dużo więcej dynamicznego pakietowania. Będzie więcej Chorwacji z dojazdem własnym i lotniczym. Zwiększyliśmy objętość produktu o mniej więcej 1500 proc. Czy to się przełoży na większą liczbę klientów? Na pewno nie krótkofalowo, natomiast w późniejszym czasie na pewno tak.
Czas covidu dał nam szansę na dokładniejsze przygotowanie się z produktem dynamicznych pakietów. Dynamiczne pakiety opieramy zarówno na low costach, jak i na połączeniach rejsowych.
Ten rok pokazał, że trzeba być gotowym na sprzedaż destynacji, które jednego dnia mogą być zamknięte a następnego już otwarte. Na bazowanie tylko na czarterach stać będzie ewentualnie tylko największych touroperatorów.
Boję się że lato 2021 będzie bardzo tanie, bo będzie wojna cenowa dużych organizatorów – to kolejny powód skoncentrowania się na dynamicznych pakietowaniu.
Jednocześnie jesteśmy gotowi systemowo i organizacyjnie do dużej sprzedaży, na poziomie zaplanowanym w 2020 roku, choć będąc realistami jesteśmy gotowi do cięć.

AG: Jakie największe zmiany zajdą wiosną 2021 na rynku turystycznym w Polsce?

TW: Mam nadzieję, że do drastycznych zmian nie dojdzie, wszyscy do wiosny przeżyjemy i powoli wrócimy do modelu z 2018 roku, kiedy na imprezy czarterowe były rentowne, kiedy można było planować rozwój. I oby nastąpiło to jak najszybciej. Miejsca na polskim rynku jest dość dla wszystkich biur podróży, które działały do tej pory. Wszystko zależy od wprowadzania i powszechności szczepień i krajów, które będą się „otwierać”.
Boję się, ze planowane na czerwiec czartery mogą zostać za pół roku odwołane. Tak więc nie tylko biura planują z ostrożnością, również klienci nie wiedzą jaką ofertę kupować. Stąd zdecydowana większość z nich kupuje imprezy praktycznie lat minute z minimalnym wyprzedzeniem.
Najbliższe lato będzie latem last minute. Nie liczę, że sprzedadzą się oferty first minute i – jak to miało miejsce w 2020 roku – w styczniu będę miał sprzedane 40 proc. miejsc. No i boję się, jak wspomniałem, że od marca zacznie się wojna cenowa największych touroperatorów. Pytanie też, co zrobi konkurencja, która otrzymuje za granicą olbrzymie dotacje i jakie ona zaoferuje ceny na lato. Może się okazać, że jeden touroperator odmieni zupełnie losy sezonu. Chociaż sądzę, że każdy na rynku, ma nadzieję, że tej wojny nie będzie. Bo ostatni czas pokazał, że nie opłaca się robić biznesu turystycznego na minimalnych marżach.

My przygotowujemy się na sprzedaż maksymalnej liczby kierunków i w styczniu powoli zaczniemy odkrywać karty, promować te kierunki, reklamować naszą ofertę.