Opłatę turystyczną łatwo zebrać, trudniej mądrze wydać

archiwum prytwatne

Uważam, że wprowadzając opłatę turystyczną powinno się stworzyć odpowiedni system, w którym aplikujące podmioty (czyli ROT-y i LOT-y, ewentualnie samorządy) musiałyby wykazać zasadność odpowiedniego wydatkowania środków – mówi profesor Jacek Borzyszkowski.

Publikujemy kolejny głos w debacie o tym, czy należałoby wprowadzić w Polsce opłatę turystyczną. Dziś przedstawiamy wywiad z profesorem Jackiem Borzyszkowskim z Politechniki Koszalińskiej.

Redakcja: Czy w Polsce powinno się wprowadzić opłatę turystyczną?

Jacek Borzyszkowski: Zdecydowanie tak. Uważam, że po wielu dyskusjach (przypomnę, że mówiono o tym m.in. podczas ubiegłorocznego V Forum POT-ROT-LOT w Ossie), a co więcej – zintensyfikowanych działaniach w tym zakresie (chociażby zainteresowanie ze strony MSiT) nadszedł czas na podjęcie konkretnych działań na rzecz wprowadzenia opłaty turystycznej w naszym kraju. Co więcej, mamy doskonałą możliwość bazowania i korzystania ze sprawdzonych doświadczeń z innych krajów europejskich.

Red: Ile powinna wynosić opłata (za 1 nocleg)?

JB: To z pewnością nie może być zbyt wysoka stawka. Wcześniej w mediach (w tym również na łamach portalu waszaturystyka.pl) padały konkretne propozycje, głównie mówiące o kwocie 2 zł. W pełni zgadzam się z tą sugestią – uważam, że taka stawka byłaby zasadna.

Red: Czy opłata powinna być zróżnicowana, czy jednakowa w całym kraju?

JB: Zdania na ten temat różnicowania stawki są z pewnością podzielone. Można założyć, że jednakowa stawka jest prosta oraz przejrzysta. Ja osobiście stoję na stanowisku, że różnicowanie stawki w zależności od regionu (destynacji) nie ma sensu. W każdym miejscu w Polsce powinna być ona taka sama.

Red: Czy opłata powinna być jednakowa w każdym rodzaju obiektu noclegowego?

JB: No i tu mamy prawdziwe pole do dyskusji. Różnicowanie stawki w zależności od rodzaju (czy kategorii) obiektu noclegowego ma sens. Zwróćmy uwagę, że tego typu praktyki są stosowane w wielu krajach (czy destynacjach) europejskich (np. w Holandii, gdzie wysokość opłaty uzależniona jest od klasy obiektu). Podczas wystąpienia na konferencji naukowej pt. „Marketing Turystyczny” w maju 2018 r. w Międzyzdrojach przedstawiałem sześć różnych wariantów wysokości opłaty turystycznej:

1) jednolita stawka dla wszystkich obiektów – 1 zł za osobonocleg;
2) jednolita stawka dla wszystkich obiektów – 2 zł za osobonocleg;
3) wariant zróżnicowany: 2 zł – hotel ***; 3 zł – hotel ****, 4 zł – hotel *****, 1 zł – pozostałe obiekty;
4) wariant zróżnicowany: 3 zł – hotel ***, 4 zł – hotel ****, 5 zł – hotel *****, 1 zł – pozostałe obiekty;
5) wariant zróżnicowany: 2 zł – obiekty hotelowe, 1 zł – pozostałe obiekty;
6) wariant zróżnicowany: 3 zł – obiekty hotelowe, 1 zł – pozostałe obiekty.

Niezależnie od przyjętej stawki, warto zwrócić uwagę na wysokość środków uzyskiwanych z tytułu opłaty turystycznej. Bazując na danych obrazujących liczbę udzielonych noclegów w 2016 r. można zauważyć, że wielkość uzyskiwanych środków z opłaty turystycznej byłaby znaczna i to niezależnie od przyjętego wariantu. I tak, wahałaby się między 79,4 mln zł rocznie (wariant 1.) aż do 168 mln zł (wariant 6.). Pośrednie wartości to: 158,8 mln zł (wariant 2.), 126,8 mln zł (wariant 3.), 156,5 mln zł (wariant 4.) oraz 123,7 mln zł (wariant 5.).

Jak widać, są to dość znaczne kwoty. Oczywiście, decyzje o wysokości stawki powinny być poprzedzone wieloma dyskusjami i symulacjami. System musi być prosty, przejrzysty i sprawiedliwy.

No i pamiętajmy, że cały czas mówimy tylko o sektorze bazy noclegowej. Przypomnę jedynie założenia koncepcji z Czech z pierwszych lat XXI w. Tam postulowano, aby środki pozyskiwać nie tylko z noclegów, ale np. 1 CZK z każdej operacji wymiany walut.

Red: Czy powinno się jednocześnie znieść opłatę klimatyczną w miejscowościach uzdrowiskowych?

JB: Tak – w przypadku opłaty klimatycznej (tzn. „w miejscowościach posiadających korzystne właściwości klimatyczne, walory krajobrazowe oraz warunki umożliwiające pobyt osób w tych celach”). W prowadzenie opłaty turystycznej z zachowaniem opłat klimatycznych mija się z celem. Chociaż uważam, że opłata uzdrowiskowa mogłaby działać na dotychczasowych zasadach.

Red: Czy ktoś powinien być zwolniony z opłaty turystycznej (np. dzieci do określonego wieku, przewodnicy turystyczni, kierowcy autokarów turystycznych)?

JB: Warto nad tym głęboko się zastanowić. To dobry pomysł, pytanie: kto miałby na tym skorzystać? Stoję na stanowisku, że zwolnienia z opłat mogłyby obejmować dzieci i młodzież (np. poniżej 15. roku życia) oraz ewentualnie seniorów (np. osoby powyżej 65. roku życia). To oczywiście oznacza, że wpływy z opłaty turystycznej byłyby niższe, niż podawałem wcześniej. Można nawet przytoczyć liczby: uwzględnienie tylko grupy dzieci i młodzieży oznaczałoby zmniejszenie podanych wcześniej wielkości o ok. 14 proc., a w przypadku obu grup (dzieci i młodzież oraz seniorzy) o ok. 25 proc. To sporo, ale pamiętajmy o popularności turystyki społecznej, która jest mocno akcentowana w wielu krajach europejskich.

Red: Gdzie powinny trafiać pieniądze z opłaty turystycznej?
a/ do centrali (POT?)
b/ do centrali, do ROT, do LOT (w jakich proporcjach)]
c/ do ROT i LOT (w jakich proporcjach)
d/ tylko do ROT
e/tylko do LOT

JB: To jedno z trudniejszych i bardziej problematycznych zagadnień dotyczących wdrożenia opłaty turystycznej. Każdy związany z sektorem turystycznym z pewnością chciałby być beneficjentem tych dość pokaźnych kwot. Zdaję sobie sprawę, że moje stanowisko może być mało popularne, ale stoję na stanowisku, że „odbiorcami” ma być przede wszystkim (a może nawet – jedynie) cały system POT-ROT-LOT. A ściślej – głównie ROT-y i LOT-y. Dla mnie POT to naturalny podmiot, obsługujący cały system – na co składałoby się „zbieranie”, a następnie przekazywanie tych środków pozostałym podmiotom. Ale wiadomo, do obsługi tak rozbudowanej „machiny” też potrzeba środków i ludzi. Moje propozycja jest taka, aby ok. 10 proc. zebranych środków przeznaczać do Polskiej Organizacji Turystycznej (w wariancie 2. jest to kwota ok. 16 mln zł rocznie). Proponowana wielkość zapewniłaby z jednej strony obsługę całego systemu (w tym koszty pracowników), jak również mogłaby być wydatkowana na jego promocję, a dodatkowe środki przeznaczone byłyby na bieżącą działalność POT.

W dalszej kolejności sugerowałbym 40 proc. dla ROT-ów, a połowę wszystkich środków – dla LOT-ów. Dlaczego LOT-y miałyby uzyskiwać najwięcej? Chyba nie trzeba mówić, w jakiej kondycji jest większość tych organizacji. Bardzo ogólnikowe szacunki mówią, że na ok. 130 organizacji w Polsce, tak naprawdę działa zaledwie 30, może nieco więcej. One mają pieniądze, one mają ludzi… I nie demonizujmy tutaj pozostałych organizacji, że nic nie robią, że nie mają chęci… Chęci i potencjał mają. I to ogromny! Ale jak wiemy, często są problemy, na które same nie mają wpływu (np. uzależnienie do samorządów, w tym głównie finansowe) powodują, że w wielu przypadkach LOT-y mają po prostu „związane ręce”. Już nie wspomnę o tym, że w wielu z nich działają prawdziwi pasjonaci i wykonują kawał porządnej roboty bezinteresownie. Organizacji często nie stać na zatrudnienie (na etacie) pracowników.

A przecież to lokalne organizacje turystyczne miały stanowić „siłę napędową” polskiej gospodarki turystycznej… Dla mnie wprowadzenie opłaty turystycznej to jedna z nielicznych możliwości i szans „ożywienia” tych organizacji i nadania im takiej rangi, na jaką zasługują… I znowu liczby: dzięki zastosowaniu np. wariantu 2. (2 zł za osobonocleg), LOT-y mogłyby uzyskiwać blisko 80 mln zł rocznie! (upraszczając obliczenia – średnio ponad 600 tys. na jedną obecnie funkcjonującą organizację).

To oczywiście jedna z propozycji, ale niekoniecznie jedyna. Innym z rozwiązań mogłoby być również uwzględnienie możliwości przeznaczenia środków na rozwój funkcji turystycznej w jednostkach samorządu terytorialnego (np. w takich, w których nie działają LOT-y). Z drugiej strony, takie rozwiązanie nie zachęciłoby do tworzenia nowych LOT-ów, a nawet, co gorsze – mogłoby skutkować chęcią likwidacji niektórych LOT-ów, tak aby środki trafiały jedynie do samorządów. Tego się obawiam…

A może bazować na rozwiązaniu chorwackim? W jednym z wariantów przyjęto tam, że 65 proc. środków trafia do lokalnych organizacji turystycznych (a z tej kwoty 30 proc. do samorządów lokalnych działających na terenie LOT), kolejne 10 proc. – do regionalnej organizacji turystycznej, a 25 proc. – do Chorwackiej Wspólnoty Turystycznej (odpowiednik naszego POT-u). A co w przypadku, kiedy na danym obszarze nie ma LOT-u? Chorwaci przyjęli kolejny wariant: 50 proc. środków trafia do regionalnej organizacji turystycznej, a kolejne 50 proc. do Chorwackiej Wspólnoty Turystycznej. Ciekawe rozwiązanie… Już na pierwszy rzut oka widać, że ma to zachęcić samorządy, aby tworzyły lub współtworzyły LOT-y. Zasada jest prosta: będzie LOT – będą pieniądze i dla niego i dla samorządu. Nie ma LOT-u – pieniądze trafiają „na górę”.

Zobaczmy, jaki jest to „zastrzyk pieniędzy” dla tamtejszych struktur: 48 proc. łącznych środków uzyskiwanych przez chorwackie ROT-y i LOT-y pochodzi z podatku turystycznego, a w przypadku Chorwackiej Wspólnoty Turystycznej odsetek ten wynosi 31 proc.

Red: Czy przepisy powinny zawierać warunek, na co mogą (muszą) być przeznaczone pieniądze z opłaty turystycznej (np. TYLKO na promocje turystyczną, na promocję i poprawę infrastruktury ściśle związanej z turystyką)?

JB: Kolejne trudne i problematyczne zagadnienie. Najprościej jest rozdać te środki LOT-om, ROT-om czy samorządom… I co? Znowu nie wiedząc, na co te środki zostaną przeznaczone? Już takie błędy przerabialiśmy. Ja optuję za tzw. systemem grantowym. Czyli: „chcesz uzyskać środki? Wykaż, że przeznaczysz go na konkretny cel związany z turystyką”. Wiem, że takie stanowisko nie będzie popularne, ale z całym szacunkiem: to nie czas i miejsce na zwykłe „rozdawnictwo” środków z opłaty turystycznej.

Dlatego uważam, że powinno się stworzyć odpowiedni system, gdzie aplikujące podmioty (czyli ROT-y i LOT-y, ewentualnie samorządy) musiałyby wykazać zasadność odpowiedniego wydatkowania środków. Ponadto, środki te nie powinny być przeznaczane na typową promocję danego obszaru. Chociaż podstawowym celem działalności systemu POT-ROT-LOT jest promocja danej jednostki, to jednak słuszniejszym rozwiązaniem byłoby przeznaczanie środków z opłaty turystycznej na inne działania marketingowe (np. rozwój produktów turystycznych) czy pozostałe przedsięwzięcia związane chociażby z rozwojem zasobów ludzkich, rozwojem technologii czy współpracą z interesariuszami.

Podkreśliłoby to dostosowanie się polskich struktur do zmieniających się trendów w zakresie zarządzania turystyką, obserwowane w wielu krajach europejskich, gdzie jednym z widocznych zjawisk jest wzrost znaczenia działań z zakresu tzw. strategii wspierania kosztem typowych działań marketingowych, szczególnie promocyjnych.

Założenie takie nie ogranicza możliwości ubiegania się i pozyskiwania środków, ale wskazuje na konieczność określonego oraz uzasadnionego ich wydatkowania. Jednocześnie nie powoduje ono, że środków tych nie można przeznaczyć np. na zatrudnienie pracownika. Jak wspomniałem wcześniej, najprościej byłoby po prostu „rozdać” te środki pomiędzy samorządy, LOT-y i ROT-y. Rozwiązanie najprostsze, ale czy najlepsze? Wątpię…

Zdaję sobie sprawę, że moja propozycja wywołuje lawinę pytań. Kto ma oceniać wnioski ubiegających się o środki? Co w przypadku, gdy poziom tych wniosków będzie tak słaby, że nie wykorzysta się wszystkich środków zebranych w danym roku? etc., etc. Zdaję sobie z tego sprawę. Ale pamiętajmy, że zebrać środki to jeden problem (i chyba najmniejszy), ale efektywne ich wydanie – to już zagadnienie bardziej skomplikowane. Nie doprowadzajmy do sytuacji, w której stworzymy ciekawe narzędzie, a nie będzie można go właściwie wykorzystać.