Opłata miejscowa, a działalność turystyczna

archiwum Grzegorza Sokolińskiego

Po ostatnim wyroku WSA w Krakowie uznającym pobór opłaty miejscowej w Zakopanem za niezgodny z prawem, na nowo odżyła dyskusja, co do celowości jej istnienia, a także przy okazji tradycyjnie pojawił się temat finansowania promocji, a nawet szerzej całej turystyki.

W całej tej dyskusji mieszane są fakty z mitami i wprowadzane są w obieg dziwne opowieści nie mające nic wspólnego z rzeczywistością, ale najgorsze w tym wszystkim jest to, że ustawodawca uległ tym dziwnym opowieściom i wprowadził kuriozalne regulacje, które skutkują teraz takimi wyrokami, jak ten w Krakowie. Ale ad rem.
Opłata miejscowa, to następczyni taksy i opłaty kuracyjnej potocznie nazywana opłatą klimatyczną i ta nazwa jest ugruntowana w świadomości społecznej, także dlatego, że media podając informacje o opłatach najczęściej używają takiego pojęcia, a i w większości różnego rodzaju informacji dla turysty używana jest także „opłata klimatyczna”. Skutkiem takiego przekazu jest wiązanie jej pojęciowo przez turystów z „klimatem”, czyli w ich rozumieniu powietrzem, wodą.

Fakty

Pobierana praktycznie we wszystkich krajach z rozwiniętą gospodarką turystyczną.
Nie ma nic wspólnego z „klimatem”
Stanowi istotny dochód miejscowości turystycznych i jest kompensatą zwiększonych kosztów ich funkcjonowania.
Stanowi ważny procent funduszy promocyjnych oraz wydatków powiązanych z turystyką.
W Polsce pobierana na podstawie ustawy o podatkach i opłatach lokalnych
W 2014 roku miało ją prawo pobierać 264 gmin i miast.
Łączne dochody gmin z tego tytułu w 2014 r. to tylko około 45 mln zł.

Jakby się nie nazywała – kurtaxe, klimatyczna, taksa, podatek turystyczny, na całym świecie jest pobierana w miejscowościach turystycznych, ponieważ stanowi rekompensatę zwiększonych kosztów ich funkcjonowania, a także znaczący procent większych niż miejscowościach nie turystycznych funduszy promocyjnych. Ustawodawca w 2006 roku uległ tym różnym opowieściom i prawo pobierania opłaty miejscowej powiązał z warunkami klimatycznymi, krajobrazowymi, oraz umożliwiającymi pobyt osób w celach turystycznych, wypoczynkowych lub szkoleniowych i określił ich minimalne parametry.

Można, więc powiedzieć, że w naszym kraju nie jest to kompensowanie zwiększonych kosztów funkcjonowania miejscowości turystycznych, tylko danina koncesyjna nakładana za korzystanie z zasobów środowiska naturalnego.
To takie nasze Polskie i nikt inny nas w tym racjonalizmie nie przebije. Inni nie są racjonalni i pobierają opłaty, nie wiążąc ich z powietrzem, wodą, czy też ogniem.
Przy takim podejściu ustawodawcy, nagłośnionym przez media, pierwszym problemem jest kwestia mentalna – „za co mam płacić – brudno, śmierdzi i tłumy ludzi”. W mediach społecznościowych pojawiły się hasła o bojkotowaniu miejscowości, które „są pazerne i pobierają opłatę klimatyczną” i co pewien czas przetacza się dyskusja na ten temat z końcowymi wnioskami, że „najlepiej na wypoczynek jechać do innych krajów”. Dyskutanci nie biorą pod uwagę faktu, że tam pobiera się opłaty. Jadą i nie dyskutując, płacą.

Brak regulacji

Problemem jest także podejście inkasentów opłaty miejscowej, czyli przedsiębiorców. Dla nich ta opłata jest ściśle powiązana z charakterem turystycznym ich gminy i według nich powinna być wydatkowana na cele związane z rozwinięciem potencjału turystycznego i promocję, a że takiego powiązania nie widzą bardzo często jej nie pobierają (nie wykazują w ewidencji).
Następnym problemem są luki prawne w ustawie o podatkach i opłatach lokalnych, oraz ordynacji podatkowej pozwalające na unikanie poboru opłaty miejscowej. Ale podstawowym problemem prawnym jest brak regulacji jednoznacznie wskazujących, na co środki z opłaty miejscowej mogą być wykorzystane.
Wszystko to powoduje, że wpływy są niskie i wykorzystywane do bieżącego łatania budżetu, a niekierowane na rozwój turystyki.

Lokalna Organizacja Turystyczna w Szklarskiej Porębie zorganizowała w 2016 roku debatę, w której uczestniczyli, podsekretarz stanu w MSiT Dawid Lasek i prezes POT Wojciech Fedyk, po której to, w materiałach podsumowujących debatę zgłosiliśmy trzy warianty rozwiązania problemu finansowania szeroko rozumianej turystyki.
Oczywiście, aby realizować jakikolwiek pomysł dotyczący finansowania turystyki, najpierw trzeba legislacyjnie „wyprostować” nieszczęsne zapisy dotyczące opłaty miejscowej.

Finansowanie promocji miast i regionów turystycznych
Szukając pomysłów na bardziej efektywną promocję miast i regionów sięgnęliśmy do rozwiązań stosowanych od wielu lat z powodzeniem w Austrii, a konkretnie w Tyrolu. Oczywiście nie jest możliwe w sposób bezpośredni przeniesienie tych rozwiązań do nas, ale mogą stanowić punkt wyjściowy.
W przyjętym systemie musimy znaleźć rozwiązania dla dwóch podstawowych problemów. Pierwszego – finansowania oraz drugiego – spójności działania.

Model austriacki

W przypadku pierwszego problemu można by było przyjąć model austriacki, wszelako pod warunkiem, że w miejscowościach posiadających prawo pobierania opłaty miejscowej lub uzdrowiskowej przedsiębiorcy będą musieli obowiązkowo należeć do izby turystycznej (np. Lokalnej Organizacji Turystycznej). Pozwoli to na stworzenie systemu finansowania obejmującego wszystkich beneficjentów ruchu turystycznego, także tych, którzy obecnie nie partycypują w kosztach promocji. System ten różnicuje wysokość składki w zależności od korzyści ekonomicznych, jakie dany przedsiębiorca uzyskuje dzięki ruchowi turystycznemu oraz wielkości przedsiębiorstwa. Dodatkowymi źródłami finasowania jest udział w podatku lokalnym (opłata miejscowa lub uzdrowiskowa), prowadzenie działalności gospodarczej, dotacje, dobrowolne datki i sponsoring. Dzięki objęciu wszystkich podmiotów gospodarczych składki mogą być na dosyć niskim poziomie, a poprzez masowość gromadzone środki wielokrotnie większe niż te, które są dzisiaj do dyspozycji. Decyzję o tym, na co i w jakiej wielkości wydatkować środki podejmowałaby Rada Programowa złożona z przedstawicieli wszystkich grup przedsiębiorców i samorządu lokalnego.

Pieniądze z podatku turystycznego tylko na turystykę

Drugim wariantem zapewnienia finasowania jest opodatkowanie podmiotów gospodarczych nowym podatkiem „turystycznym”, którego zasady byłyby zbliżone do wariantu pierwszego. Byłyby to pieniądze „znaczone”, które wydatkowane mogłyby być tylko na cele związane z turystyką, bezpośrednio przez samorząd lokalny lub poprzez organizację turystyczną po zaakceptowaniu także przez Radę Programową w składzie analogicznym jak w pierwszym wariancie.

Lokalne Fundusze Turystyczne

Trzecim możliwym wariantem jest utworzenie Lokalnych Funduszy Turystycznych (LFT), których źródłem finasowania będzie udział w podatku lokalnym (opłata miejscowa lub uzdrowiskowa), dobrowolne wpłaty przedsiębiorców części ich funduszy marketingowych, dotacje oraz dobrowolne datki. Warunkiem niezbędnym jest zagwarantowanie, aby wpłaty przedsiębiorców były zaliczane do kosztów uzyskania przychodów. Podobnie jak w dwóch poprzednich wariantach wydatkowanie środków odbywałoby się poprzez Radę Programową. W tym wariancie wpływy mogą być o wiele mniejsze niż w pierwszych dwóch, ale i tak dużo większe niż dotychczasowe. Ten wariant jest najłatwiejszy do wprowadzenia, ale wymagać będzie pracy oraz wykazania pozytywnych skutków, aby objąć jak największą liczbę przedsiębiorców, w tym także tych, którzy do tej pory nie partycypowali w kosztach promocji, twierdząc, że nie będą wpłacali do gminy pieniędzy nie wiedząc, na co są one wydawane.

W przypadku drugiego problemu, jakim jest zapewnienie spójności działań promocyjnych każdy z przedstawionych powyżej modeli organizacji i finansowania zapewnia wielokrotnie wyższą spójność promocji na poziomie lokalnym, ponieważ istnieje płaszczyzna wspólnego działania, uzgadniania mniejszych i większych akcji marketingowych, tworzenia wspólnych produktów. Zaangażowanie większej liczby podmiotów powinno doprowadzić do większej identyfikacji oraz do budowy wspólnej marki. Istnieje, bowiem większa akceptacja dla działań podejmowanych i uzgadnianych wspólnie w większym gronie.

Dla działań ponad lokalnych, regionalnych i ogólnopolskich także przedstawione powyżej warianty są w stanie zapewnić większą spójność działania, ponieważ łatwiej będzie wypracować i uzgodnić takie działanie w gronie kilku lub kilkudziesięciu podmiotów będących reprezentantami szerokiej rzeszy przedsiębiorców i samorządów, mających w swej dyspozycji o wiele wyższe środki oraz delegację do ich wydatkowania od przedsiębiorców.

Grzegorz Sokoliński – przewodniczący zarządu LOT w Szklarskiej Porębie