Rozłam w branży po odroczeniu prac nad ustawą pomocową

posiedzenie komisji senatu
Posiedzenie Komisji Gospodarki Narodowej i Innowacyjności (fot. K. Czerwińska, Kancelaria Senatu)

„Źle się stało, że prace nad ustawą o turystycznym funduszu zwrotów zostały wstrzymane. To nieodpowiedzialne i złe dla branży” – twierdzi część działaczy zaangażowanych w rozmowy z rządem. „Jest czas na dopracowanie projektu, który uwzględniał tylko interesy dużych firm” – ripostuje Andrzej Wnęk.

Interwencja Oddolnej Inicjatywy Ratowania Turystyki, która doprowadziła do odłożenia w czasie senackich prac nad ustawą o pomocy dla branży turystycznej, jest krytycznie oceniana przez część środowiska turystycznego. Ich zdaniem, odbije się niekorzystnie na negocjacjach touroperatorów z ubezpieczycielami udzielającymi gwarancji turystycznych. Pojawiły się też informacje o tym, że może dojść do jej „zamrożenia” w reakcji na to, że branża turystyczna poszła po pomoc do senatorów opozycji i dała im amunicję do skrytykowania prac rządu.

Zaskoczenie wstrzymaniem prac

„Nic nie opóźniliśmy, ponieważ prace w Senacie zostały przesunięte na 10 września, a Sejm i tak zebrałby się dopiero 16 września, jak wynika z harmonogramu. Nie mamy sobie nic do zarzucenia, działaliśmy w oparciu na ogólnodostępną wiedzę przekazywaną nam podczas spotkań z rządem” – odnosi się do tych zarzutów Andrzej Wnęk z Oddolnej Inicjatywy Ratowania Turystyki, która działała na rzecz odłożenia głosowania nad ustawą w Senacie.

Ustawa zawierająca zapisy o powołaniu turystycznego funduszu zwrotów, zwolnieniu z ZUS niektórych podmiotów działających w branży i postojowym dla sezonowych pilotów i przewodników była przedmiotem obrad komisji senackiej 17 sierpnia. Krytykowana za pominięcie touroperatorów w katalogu firm zwolnionych z ZUS ustawa wzbudziła w branży spore emocje. Część podmiotów miała nadzieję na to, że na senackim etapie prac będzie można wprowadzić jeszcze poprawki. Inni nie mieli złudzeń – projekt miał przejść w Senacie, a potem w Sejmie poprawki zostałyby odrzucone. Ustawa miała jednak przejść dość szybko – jeszcze w sierpniu na dodatkowym posiedzeniu Sejmu.

W Senacie jednak, po interwencji OIRT, prace nad ustawą zostały wstrzymane, aby lepiej zanalizować projekt i przygotować poprawki. Dla ministerstw rozwoju, finansów i części branży było to spore zaskoczenie.

Ustawa o pomocy dla turystyki w przełożona na kolejne posiedzenie Senatu

“Nieodpowiedzialne i złe dla branży”

„Ze strony Ministerstwa Finansów wygląda to tak, że turystyka non stop prosi o pomoc i podkreśla, jak bardzo jej udzielenie jest pilne, oraz że firmom zostało mało czasu. A jak przychodzi co do czego, to ramię w ramię z senatorami opozycji mówi oficjalnie, że ustawa jest słabo przygotowana. Więc zamiast słabo przygotowanej ustawy i jakichś pieniędzy dla branży możemy nie mieć nic. Mogło to pomóc komukolwiek, teraz nie pomoże nikomu” – komentuje Marcin Chiliński, wiceprezes OSAT.

„To, że ustawa nie weszła w poniedziałek to dla branży bardzo zła wiadomość. W mediach pojawił się przekaz, że branża poprosiła o wstrzymanie prac. Słabo to wypadło, szczególnie, że my wcale o to nie zabiegaliśmy. Ani PIT ani PZOT ani żadna inna inicjatywa czy organizacja nie ma prawa do utożsamiania się z całą branżą. Odebrałem wiele telefonów od naszych agentów franczyzowych, którzy liczyli na to, że będą już zwolnieni z ZUS i pytali, czemu to opóźniliśmy. Źle się stało, że prace zostały wstrzymane. Mam o to wielki żal i wielkie pretensje, to jest nieodpowiedzialne i złe dla branży. Lepsza byłaby zła ustawa niż żadna” – komentuje Piotr Henicz, wiceprezes Itaki i Polskiego Związku Organizatorów Turystyki.

„Stanowisko Andrzeja Wnęka nie zostało skonsultowane z branżą. PIT i PZOT skupiają część podmiotów, które mają największy udział w rynku. Całkowicie odcinamy się od sugestii OIRT. Rozumiem, że wszyscy chcą jak najlepiej, ale jeśli ktoś nie wie, jak działa polityka, to nie powinien zabierać publicznie głosu” – dodaje.

“Załatwiajcie sobie z opozycją”

Jak dowiadujemy się nieoficjalnie, w Ministerstwie Finansów, które jest nieprzychylne wobec wydatkom mającym na celu pomoc branży turystycznej, sytuacja w Senacie wzbudziła pewne emocje. Pierwszą reakcją Głównego Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych miało być stwierdzenie, że skoro branży ustawa się nie podoba, to w ogóle jej nie będzie. Racjonalne podejście zapewne weźmie w końcu w górę, szczególnie że udzielenie wsparcia dla turystyki jest na dłuższą metę opłacalne.

„Nie mamy pojęcia, co z tym zrobić, jesteśmy w bardzo złej pozycji. Z partnerów staliśmy się wrogami, którzy dają amunicję opozycji. Ostrzeżenie ze strony ministerstwa było jasne – jakiekolwiek rozmowy z opozycją będą równoznaczne z blokadą tej ustawy, podobnie jak protest na ulicach. Gdy chcemy wrócić do rozmów, słyszymy: „Ale Wy przecież rozmawiacie z opozycją. To sobie z nimi załatwiajcie pomoc.” Wszystkie senackie poprawki do ustawy Sejm i tak odrzuci. A realne ryzyko jest takie, że ustawa zostanie zamrożona” – słyszymy od jednej z osób zaangażowanych w negocjacje z rządem.

„Między innymi dlatego nie było nas na komisji senackiej – taką obraliśmy strategię, mimo krytycznych uwag do ustawy. Zdajemy sobie sprawę, że ze strony KPRM nie było wielkiej chęci, by udzielić pomocy branży. Ale coś zaproponowano i naszym zdaniem lepiej było przyjąć to szybciej. Ewentualnie potem można było pracować nad poprawkami, podobnie jak w przypadku pierwszej tarczy antykryzysowej. Zdaję sobie sprawę, że ustawa powinna zawierać więcej instrumentów wsparcia, ale uważam, że dla dobra branży turystycznej należało ją jak najszybciej przyjąć. Abstrahując od różnych wad i nielogicznych zapisów mówiących o tym, do kogo ta pomoc ma trafić” – odnosi się do sprawy Paweł Niewiadomski, prezes Polskiej Izby Turystyki.

Ustawa tylko dla dużych firm?

Andrzej Wnęk twierdzi, że w swoich działaniach opierał się na informacjach przekazywanych oficjalnie na spotkaniach w Ministerstwie Rozwoju, a nie na zakulisowych, nieoficjalnych ustaleniach.

„Być może ustawa miała być przegłosowana wcześniej, ale oficjalnie nie padła informacja o tym, że dodatkowe posiedzenie Sejmu w ogóle się odbędzie. To są dywagacje. Skoro były plany, aby puścić ustawę wcześniej w Sejmie, dlaczego nie przekazano nam takiej informacji? Wtedy staralibyśmy się o to, aby poprawki wprowadzić w Senacie na bieżącym posiedzeniu 17 sierpnia” – komentuje.

„To, że ustawa jest napisana pod kątem dużych touroperatorów nie jest dla nas zaskoczeniem. Dogadywanie się za kulisami są to procedury niedemokratyczne albo niekonstytucyjne, powoływanie się na układ albo obietnice nie ma umocowania i jest niewiarygodne. „Uderz w stół a nożyce się odezwą”. Zarzuty ze strony większych touroperatorów potwierdzają fakt, że organizacje reprezentujące dużych graczy zawarły z Ministerstwem Rozwoju układ tylko w swoim interesie. Mniejsze firmy nie wyrażają na to zgody. Rynkowa hegemonia i poziom rozwoju biznesu nie uprawnia do dyktowania warunków mniejszym” – dodaje.

Poprawki tak, ale nie w świetle kamer

Paweł Niewiadomski, prezes Polskiej Izby Turystyki uważa, że negocjacje z senatorami opozycji w sprawie poprawek będą nieskuteczne.

„Oczywiście, życzylibyśmy sobie, wszyscy dostali adekwatną pomoc i tak powinno być w idealnej rzeczywistości. O taką pomoc występowaliśmy na spotkaniach z Premier Emilewicz. Ale mamy niestety rzeczywistość równoległą, czyli pewne realia, w których się poruszamy. Każda z organizacji i inicjatyw walczy o to, żeby firmy poszkodowane przez sytuację dostały jak najwięcej, jednak drogi tej walki są różne. Jedna jest realna, druga – nierealna. Robienie z całej sprawy politycznego show w Senacie ładnie wygląda, ale nie będzie miało efektu. Niezależnie do tego, czy to się komuś podoba, czy nie – skutecznych działań nie prowadzi się w ten sposób. Tak było zawsze, również dotyczy to poprzednich okresów” – komentuje.

„Ustawa nie jest doskonała i ma oczywiste błędy, ale po jej zaakceptowaniu przez Sejm ciągle trwały konsultacje, wymieniano telefony, maile. Staraliśmy się o poprawki, ale takich rozmów nie trzeba prowadzić w świetle kamer. Wiem, że pewne poprawki miały w poniedziałek przejść w Senacie. Mam nadzieję, że ustawa wróci do Sejm 16 września. Być może na skutek tych działań nastąpi lekkie opóźnienie w wypłatach dla klientów, ale zwroty zostaną wypłacone” – zapewnia Piotr Henicz.

Jest projekt ustawy o pomocy dla branży turystycznej. Postojowe dla “sezonowych” pilotów i przewodników

Fundusz zwrotów droższy niż zwolnienie z ZUS

„Najśmieszniejsze jest to, że koronnym argumentem tych, którzy odroczyli pracę są touroperatorzy niezwolnieni z ZUS. Ale czy nas ktoś pytał o zdanie? Dla nas nieporównywalnie większą pomocą byłby fundusz zwrotów, a nie zwolnienie z ZUS. Gdybyśmy mieli wybierać: “TFZ czy ZUS”, to wybieramy fundusz – to mówią wszyscy więksi touroperatorzy. Kwota na fundusz jest nieporównywalnie wyższa, choć mniejsza niż 500 mln zł podawane w mediach. Ponadto, mniejsi touroperatorzy równocześnie prowadzą działalność agencyjną. Dominujące PKD decyduje, czy jest się zwolnionym z ZUS. Jeśli ktoś zmieni ten zapis w KRS, a może to zrobić nawet teraz, to będzie mógł skorzystać ze zwolnienia z ZUS. To jest kwestia wczytania się w przepisy, a nie robienia szumu” – dodaje.

Jak podkreśla, przyjął do wiadomości, że Ministerstwo Finansów nie akceptuje wydania kwoty koniecznej do zwolnienia touroperatorów z ZUS. Pogodził się również z koniecznością przedpłacenia 10 proc. aby uzyskać wparcie z TFZ i dla Itaki nie było zaskoczeniem, że taki będzie wymóg udzielenia finansowania

„Nie skaczę pod sufit z radości, oczywiście wolałbym, żeby to była pożyczka nieoprocentowana. Ale wtedy byłyby problemy z Komisją Europejską, która mogłaby zakwestionować taką pomoc. My nie jesteśmy od tego, żeby się mieszać w politykę, chcemy prowadzić nasze firmy, a to narzędzie ma nam po prostu pomóc w funkcjonowaniu. Gdyby Senator Szejnfeld był w temacie i wiedział, jak wygląda rzeczywiście sytuacja na rynku, to nie złożyłby takiego wniosku. Nad biznesem wygrała polityka albo niewiedza” – dodaje.

Gwarancje pod znakiem zapytania

Paweł Niewiadomski również zwraca uwagę na rynkowe konsekwencje sytuacji. Powołanie Turystycznego Funduszu Zwrotów miało m.in. na celu ułatwienie touroperatorom negocjowanie warunków pozyskiwania nowych gwarancji ubezpieczeniowych. Negocjacje te odbywają się obecnie, gdyż we wrześniu wielu podmiotom mija termin ważności wykupywanych na rok gwarancji. Ubezpieczyciele pozytywnie zareagowali na wiadomość o tym, że TFZ wesprze touroperatorów finansowo, niepokoi ich jednak odsuwanie w czasie wejścia tego rozwiązania w życie.

„Są przykłady, które mówią, że przesunięcie prac nad ustawą jest bardzo złym posunięciem. Chodzi o dochodzące do nas sygnały z rynku. Małym i średnim touroperatorom wkrótce kończy się gwarancja ubezpieczeniowa. Przesunięcie wejścia w życie funduszu zwrotów może spowodować, że te firmy nie będą w stanie pozyskać gwarancji. Inna jest ocena ryzyka, gdy ubezpieczyciel ocenia zobowiązania firmy w stosunku do TFG rozłożone na 6 lat i wie, że należności będą w dużej mierze odzyskane od kontrahentów, gdy ruszy sprzedaż, a inna, gdy jest tylko informacja o zobowiązaniach w stosunku do klientów, bez żadnej pomocy ze strony państwa, a środki są zamrożone u kontrahentów” – komentuje.

„Moim zdaniem konsekwencje tego opóźnienia mogą być bardzo poważne, szczególnie dla małych i średnich organizatorów turystyki. Nie wiemy przecież, kiedy de facto Sejm się zbierze. Mogą być jakieś opóźnienia, nie wiadomo do końca, co się stanie, już raz koronawirus opóźnił obrady. A akurat 16 września bardzo dużej liczbie podmiotów kończą się gwarancje ubezpieczeniowe. Trzeba też pamiętać o upływającym terminie 194 dni na zwroty od początku września” – dodaje.

“Nie zadowolimy wszystkich”

Obecnie nad poprawkami do ustawy pracuje równolegle kilka stowarzyszeń i inicjatyw branżowych. Wspólne stanowisko chce przedstawić OIRT wspólnie z Turystyczną Organizacją Otwartą.

„Jestem zadowolony z takiego rozwiązania, choć przesuwamy fundusz zwrotów. Jeszcze na tę chwilę sobie poradzimy. Dajemy sobie trzy tygodnie na negocjacje, być poprawki przejdą, a może ta ustawa przejdzie obecnym kształcie. Jeśli zostanie zamrożona, to będziemy inaczej rozmawiali i wyjdziemy na ulicę” – zapowiada Andrzej Wnęk.

„Jak powiedział sekretarz stanu Andrzej Gut-Mostowy, niestety nie jesteśmy w stanie zadowolić wszystkich. Nasze działania to nie idealizm, tylko krzyk i wołanie o praworządność w naszym kraju. Jeśli ktoś jest z nich niezadowolony, chętnie podam swój numer telefonu i porozmawiam twarzą w twarz” – dodaje.