POT wykonawcą projektów wartych 3,8 mld zł. To środki na „reformę turystyki”

Rafał Szlachta, departament turystyki Ministerstwo Rozwoju
Rafał Szlachta, dyrektor departamentu turystyki w Ministerstwie Rozwoju

Paradoksalnie to dzięki lockdownowi bardzo szybko poznał branżę turystyczną i jej problemy. Były dyrektor departamentu turystyki a dziś prezes POT Rafał Szlachta obejmuje stery organizacji w momencie, gdy stanie się ona dysponentem prawie 4 mld zł z funduszy unijnych. O tym, jak ocenia swoją dotychczasową pracę i o potężnym zastrzyku pieniędzy na rozwój turystyki rozmawia w wywiadzie z redakcją portalu WaszaTurystyka.pl.

Adam Gąsior: Skąd decyzja, by porzucić stanowisko w Departamencie Turystyki i kandydować na prezesa POT?

Rafał Szlachta: Podczas pracy w ministerstwie współpracowałem z Polską Organizacją Turystyczną i widziałem potencjał tej organizacji. Uważam jednak, że nie był on w pełni wykorzystywany. Stwierdziłem więc, jako były sportowiec, że podejmę się tego wyzwania. Tym bardziej, że zawarto już wstępne porozumienie, zgodnie z którym do zadań POT dojdzie – podobnie jak to było przy Euro 2012 – promocja Polski podczas Igrzysk Olimpijskich 2023.

AG: O jaki niewykorzystany potencjał POT chodzi? W branży turystycznej opinie o niej są różne, słychać czasem głosy, że to wymarła organizacja…

RS: Nie byłbym, aż taki krytyczny, ale rzeczywiście i do mnie docierały takie opinie. POT jest organizacją głęboko wpisaną w świadomość branży, współpracuje z nią od lat. Zawsze wiele zadań można wykonać lepiej, współpracować bardziej horyzontalnie, odpowiadać na bieżące potrzeby. Mam zamiar kontynuować to co jest dobre, ale dostrzegając ogromny potencjał organizacji stawiam na rozwój. Nie ukrywam, że po wejściu do organizacji zaskoczony byłem pewnymi rozwiązaniami, a raczej ich brakiem. Mówię tu przede wszystkim o nowoczesnych rozwiązaniach technologicznych. Zaskoczeniem dla mnie było choćby to, że w POT nie ma jak wprowadzić w pełni pracy zdalnej, bo brakuje laptopów służbowych dla pracowników. Chciałbym, żeby organizacja z takim potencjałem kadrowym reagowała bardziej dynamicznie. Na co dzień działamy nie tylko na rynku krajowym, ale również zagranicznym i to właśnie pokazuje, że powinniśmy być otwarci, szczególnie w tych trudnych czasach. Wiem jak to zmienić, bo moje doświadczenie biznesowe i międzynarodowe budowane przez lata pozwala mi na wprowadzenie tych zmian. By to się jednak wydarzyło musimy wszyscy przejść na model biznesowy zarządzania organizacją.

AG: Jak podsumowałby Pan swoje dokonania jako dyrektora departamentu?

RS: Ten bardzo trudny okres pozwolił mi naprawdę poznać branżę i jej problemy. Poznać od podszewki także całą mechanikę ministerialną, gdyż prace prowadzone były dynamicznie i było ich dużo. W zwykłym, niedotkniętym kryzysem czasie na pewno nauczyłbym się o wiele mniej. A tak w bardzo krótkim okresie, z konieczności, przepracowałem wszystkie ścieżki ministerialne, międzyministerialne, rządowe i parlamentarne. Sądzę, że będzie to owocowało w mojej pracy odpowiednim doświadczeniem.

Paradoksalnie, to dzięki lockdownowi mogłem szybko poznać całą branżę i zacząć z nią blisko współpracować. Chcąc nie chcąc, musiałem zagłębić się od razu w jej problemy, z podziałem na specyfikę wszystkich jej segmentów. Nauczyłem się, że turystyka to złożony mechanizm, a każda jego część wymaga innej opieki i pomocy.

AG: Czy można było jednak zrobić coś lepiej?

RS: Mówi się, że zawsze można coś lepiej zrobić. Z ręką sportowca na sercu mogę powiedzieć, że włożyłem w moje obowiązki zaangażowanie, poświęciłem swój prywatny czas i czas na pracę. Nie ukrywam, że być może dobre relacje z premier Emilewicz, ministrem Gutem-Mostowym i znajomości w innych ministerstwach pozwoliły wywalczyć rzeczy, które pierwotnie mogły nie dojść do skutku. Na pewno więcej zrobić nie byłem w stanie. Uważam, że w tym wszystkim pewnym ratunkiem dla turystyki było to że przeszła ona z Ministerstwa Sportu i Turystyki do Ministerstwa Rozwoju, które podczas kryzysu odpowiadało za ustawy pomocowe dla gospodarki. To pozwoliło nam walczyć o zapisy dla turystyki na najwyższym szczeblu.

AG: Skąd bierze się tak nikłe zainteresowanie losem firm turystycznych w ścisłych kręgach rządowych? Ten sektor się wykrwawia, a pomoc jest przez przedsiębiorców oceniana jako nieadekwatna do potrzeb. Czy niska świadomość rządzących wynika z niedostatecznego lobbingu ze strony branży turystycznej czy też z tego, że przez tak długi czas była „przyklejona” do sportu? Przykład z ostatnich dni to choćby błyskawiczna i natychmiastowa pomoc dla sprzedawców kwiatów, podczas gdy turystyka jest „zamknięta” od marca i nie może liczyć na wiele zainteresowania…

RS: Turystyka wreszcie znalazła się w świadomości decydentów w kręgach rządowych i została zauważona, ale początki były trudne. Trudno było się przebić i wytłumaczyć niuanse związane ze zróżnicowaniem tej branży. Dopiero przez koronawirusa ten temat zaczął funkcjonować w świadomości rządzących. Przedtem nikt nie wiedział, jak wiele złożonych mechanizmów działa w turystyce i jak wiele segmentów jest od niej zależnych. To, że w ciągu ostatnich miesięcy udało się to wytłumaczyć, sprawiło, że uzyskaliśmy zgody na pomoc. Wcześniej politycy kojarzyli turystykę tylko z wypoczynkiem nad Bałtykiem czy w górach. Widząc obrazki znad morza uważano, że branża ma się świetnie. Pamiętam wiele rozmów, podczas których próbowaliśmy tłumaczyć, że jest inaczej. Tylko dlatego, że zdołaliśmy wyjaśnić w Ministerstwie Finansów, że wypełnione hotele w górach i innych kurortach nie świadczą o tym, że turystyka odżyła, udało się chociażby wprowadzić projekt Turystycznego Funduszu Zwrotów. Decydenci, patrząc na obrazki przedstawiane w masowych mediach, uważali, że turystyka już nie potrzebuje pomocy.

Nasze tłumaczenia dotarły wreszcie do polityków. Jednak stało się to w momencie, gdy zaczęło brakować funduszy na pomoc. Mamy więc opracowane mechanizmy i rozwiązania, ale brakuje środków. Tym bardziej, że tzw. druga fala epidemii powoduje straty również w innych sektorach gospodarki. Potrzeby są duże, będzie przygotowywana punktowa pomoc i prace nad tym trwają. Propozycje kolejnych rozwiązań będą przedstawiane przez Ministerstwo Rozwoju.

Marzena Markowska: Chodzi nadal o tarcze antykryzysowe czy inne drogi pomocy?

RS: Nie chciałbym mówić o szczegółach. One muszą wyjść z ministerstwa, ale na poziomie ogólnym mogę zdradzić, że chodzi np. o rozszerzenie działania Turystycznego Funduszu Zwrotów na inny segment turystyki. Przygotowujemy też zapisy związane z podatkami, a także przesunięcie o kolejny rok spłaty PFR.

MM: Dlaczego ten fundusz musiał być taki skomplikowany w obsłudze?

RS: Jako były biznesmen, osoba, która zawsze prowadziła działalność gospodarczą, doskonale rozumiem te zarzuty. Gdybym patrzył nadal z punktu widzenia przedsiębiorcy, pewnie miałbym podobne odczucia. Jednak, gdy się odpowiada za wydanie ogromnych kwot i podpisuje się pod ustawami, trzeba brać odpowiedzialność za to, jak te pieniądze są spożytkowane. Wypłaty muszą być obwarowane metodami weryfikacji. Pamiętamy przecież, jak łatwo środki z PFR wypłynęły na rynek w całkiem niekontrolowany sposób. Dostały je firmy, do których środki te nie powinny były trafić. Stąd potrzeba pozyskania maksymalnej liczby danych pozwalających na stwierdzenie, czy publiczne środki trafiają tam, gdzie powinny.

Część zapisów, jak choćby oprocentowane pożyczki, została wprowadzona ze względu na obwarowania prawa unijnego. W obecnym stanie prawnym – polskim i unijnym – nie można było zrobić więcej, by ułatwić te procedury.

AG: Co z przedsiębiorcami, na których ciążą ogromne zobowiązania finansowe, np. branżą autokarową? Czy otrzyma pomoc?

RS: Część spraw jest poza zasięgiem Departamentu Turystyki. Muszę przyznać, że podczas kryzysu trafiało do nas chyba najwięcej problemów w historii departamentu. Być może ze względu na naszą skuteczność otrzymywaliśmy również prośby od innych sektorów.

Transport autokarowy jest poza właściwościami ustawodawczymi Ministerstwa Rozwoju, działania lobbingowe trzeba kierować do Ministerstwa Infrastruktury, walczyć o program KPO.

AG: Dlaczego wszystkie rozmowy z branżą i szukanie rozwiązań, wprowadzanie kolejnych tarcz, trwa tak długo. Sytuacja branży jest znana od marca – czy nie można było już wtedy wprowadzić odpowiednich rozwiązań pomocowych?

RS: Na początku wszyscy byliśmy zaskoczeni tym, co się dzieje i nie do końca było wiadomo, jak rozwinie się ten kryzys. Jednak pamiętajmy, że już w pierwszej wersji tarczy przewidziano zapis wprowadzający 180 dni odroczenia na zwrot środków, zwolnienia z opłat audiowizualnych, czynszów w galeriach handlowych. Kolejne zmiany i rozwiązania wprowadzaliśmy na bieżąco, w miarę rozwoju sytuacji.

Latem okres lekkiego „odmrożenia” pozwolił nam na chwilę złapać oddech, żeby pracować nad tym, co dalej robić ze wspomnianymi „180 dniami”. Komisja Europejska nie zgadzała się na takie rozwiązanie i wiedzieliśmy, że nie da się tego terminu przedłużyć. Wtedy podjęliśmy rozmowy z branżą i doszliśmy do porozumienia, że zrobimy Turystyczny Fundusz Zwrotów. Pojawił się też problem braku zwolnienia z ZUS i dodatkowego postojowego dla organizatorów turystyki. Ministerstwo Finansów nie zgodziło się na nie, ponieważ uznało, że dla tego PKD przeznacza już dużą pomoc w wysokości 300 mln zł. Dopiero teraz udało się to nadrobić.

MM: Turystyczny Fundusz Zwrotów jeszcze nie wypłacił żadnych środków. Dlaczego to tyle trwa?

RS: Narzędzie teleinformatyczne było gotowe, żeby wypłacać środki. Jednak proces podpisywania umowy przedłużył się przez to, że musiała ona być ratyfikowana przez Naczelną Prokuratorię. Została podpisana w poprzedni piątek, poszedł już przelew z budżetu do UFG, więc w tym tygodniu ruszyły wypłaty.

MM: Dlaczego branża turystyczna o tym nie wiedziała? Te informacje są kluczowe, gdyż klienci są na granicy cierpliwości, a część z nich już dawno ją przekroczyła… Nie chcą się już zgłaszać, czekać, chcą wypłat.

RS: Niestety, ponieważ rząd stara się ujednolicić politykę informacyjną, wprowadzono obowiązek zatwierdzania wszystkich komunikatów przez Centrum Informacyjne Rządu, co spowodowało na pewien czas paraliż informacyjny. Chodziło o to, żeby skoordynować politykę informacyjną, żeby każdy minister nie wypowiadał innej opinii np. w sprawie wyjazdów turystycznych. To opóźniło przekazywanie części wiadomości.

Myślę, że wykonawca (UFG – red.) też powinien informować branżę, ale to jest poza kompetencją departamentu turystyki.

AG: Wróćmy do tematu POT – na naszym wiosennym Forum Promocji Turystycznej zapowiadał Pan, że nowa ustawa regulująca jej działalność, będzie gotowa do końca roku…

RS: W wakacje rozpoczęliśmy prace nad ustawą. Chcieliśmy rozpocząć konsultacje społeczne w tej sprawie, jednak musieliśmy jednocześnie zająć się ustawą o TFZ. Liczyliśmy na to, że jesienią będziemy rozmawiali również o tym z branżą. Nadeszła jednak druga fala pandemii i trzeba było zająć się pomocą dla branży. Wróciliśmy do prac bieżących, prace nad ustawą musiały zostać odłożone. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że zmiana jest bardzo potrzebna.

Ze względu na miesiące dobrej współpracy w Ministerstwie Rozwoju, liczę na to, że uda się to szybko przeprowadzić. Będę pierwszą osobą, która będzie się o to starała. Jednak to Ministerstwo Rozwoju jest ustawodawcą i od niego zależy proces legislacyjny i kształt projektu.

AG: POT ma zostać dysponentem prawie 4 mld zł z funduszy unijnych. Proszę powiedzieć więcej o tych projektach.

RS: Wszyscy o tym słyszeliśmy w mediach: Polska dostała z UE środki na tzw. Krajowy Program Odbudowy (KPO). Wstępnie zbierane były fiszki projektowe, podzielono je na poszczególne segmenty gospodarki. W zakresie turystyki wiadomo było, że zbieraniem fiszek zajmie się Ministerstwo Rozwoju. W turystyce w grę wchodzą również inne projekty, z pozostałych resortów i samorządów z całego kraju. One trafiają pod wspólny „parasol” MRPiT, jednak samo ministerstwo nie może być wykonawcą tych czynności, bo zabrania tego prawo. Operatorem programu będzie zatem jedyna poza-ministerialna organizacja zajmująca się w Polsce turystyką, czyli POT. Łącznie kwota tych projektów będzie wynosiła ok. 3,8 mld zł. Grupa do spraw spójności terytorialnej w KPO – tam właśnie są środki dla turystyki. Do tego dojdzie jeszcze Ministerstwo Rozwoju Rolnictwa z programem dla turystyki wiejskiej.

AG: Na co będą przeznaczone te pieniądze?

RS: Na 25 projektów zajmujących się różnymi obszarami turystyki. Zbieramy pomysły na reformę turystyki w czasach post-pandemicznych. Komisja Europejska oceni, na ile wiarygodny jest to pomysł i jakie ta reforma odniesie skutki, tzn. czy zaproponowane działania są odpowiednio przygotowane. Położyliśmy nacisk na turystykę wiejską, ale też na unowocześnienie i informatyzację: stworzenie szlaków turystycznych, turystykę społeczną, dostosowanie turystyki dla niepełnosprawnych.

Osobnym projektem stworzonym przez ministerstwo jest wsparcie turystyki uzdrowiskowej – chodzi o 1,5 mld zł na unowocześnienie i modernizację polskich uzdrowisk. Środki pójdą m.in. na promocję Polski jako kraju modnego ze względu na turystykę zdrowotną.

AG: Jak będzie weryfikowane wydatkowanie tych środków?

RS: Komisja Europejska ocenia obecnie cały zamysł reformy. Przede wszystkim projekt ma być oceniony pod kątem skuteczności i spodziewanych rezultatów. Zależy nam, żeby w sytuacji post-pandemicznej zmienić turystykę, nakierować ją na nowe tory, rozproszyć ją. Nie dążyć do tworzenia skupisk turystów w popularnych miejscach.

AG: Istnieją przypuszczenia, że jest to klasyczny „skok na kasę” i już nie w takich programach pieniądze wyciekały. Takich pieniędzy do dyspozycji w strukturach turystycznych jeszcze nie było. Jakie mechanizmy transparentności zagwarantują, że te środki będą spożytkowane z korzyścią dla turystyki i w prawidłowy sposób?

RS: Sposób wydatkowania środków nie jest jednoosobową decyzją prezesa POT, lecz będzie nadzorowany przez Ministerstwo Rozwoju, które ma akceptować przedstawiane projekty. POT jest ich wykonawcą i ma je sprawnie obsłużyć. Na szczęście w POT są eksperci od środków unijnych, będą potrzebni kolejni.

MM: Kto będzie beneficjentem tych programów? Czy to będą wyłącznie stowarzyszenia czy również prywatne firmy?

RS: Docelowo pomoc może trafić do przedsiębiorców jak i organizacji. W miarę rozwoju programu KE będzie wskazywała warunki i zasady, którymi należy się kierować w ich przydzielaniu.

AG: Kiedy KE zaakceptuje ten projekt?

RS: Ocena jest dokonywana teraz, można się jej spodziewać na przełomie listopada i grudnia.

AG: A czy do tego czasu będzie potrzeba jakaś ustawa, czy POT może już pracować nad tym projektem w obecnych uwarunkowaniach prawnych?

RS: Chcielibyśmy jak najszybciej wprowadzić ustawę o POT, ale jeśli to się nie uda w odpowiednim czasie, to przewidziany jest wariant przejściowy. Przygotowaliśmy stosowne zapisy nowelizacji, które umożliwią rozpoczęcie działań związanych z KPO. Będą to rozwiązania tymczasowe, przyjęte do czasu napisania nowej ustawy.

AG: POT pod Pana kierownictwem z pewnością będzie zupełnie inną organizacją niż do tej pory. Wygląda na to, że może nowym PART-em? Jakie jeszcze działania podejmie, mówiliśmy o Igrzyskach…

RS: Tak, część zadań będzie związanych z Igrzyskami Europejskimi 2023, które odbędą się w Krakowie. POT będzie odpowiedzialna za promocję turystyczną i gospodarczą Polski podczas igrzysk, budowanie wizerunku Polski za granicą i liczymy też, że będą na to dodatkowe środki.

AG: Skąd?

RS: Zaczęły się prace nad specustawą, która podobnie jak w przypadku EURO2012 będzie warunkowała pozyskiwanie środków i sposób ich dystrybucji. Powołano już rządowego pełnomocnika ds. Igrzysk 2023, został nim wicepremier ds. aktywów państwowych Jacek Sasin.

AG: POT przeskoczy z poziomu budżetu rzędu 50 mln zł do dysponowania kwotą 3,8 mld zł. Jak to zmieni tę organizację? Potrzebne będą dodatkowe kadry?

RS: Czuję bardzo dużą odpowiedzialność za te środki. Zdaję sobie sprawę z ich ogromu oraz z tego, jak bardzo potrzebne są one w turystyce. Owszem, z pewnością będzie potrzebne rozszerzenie kadry POT w ramach nowych zadań. Ale potrzebna jest też nowa mobilizacja w zespole. Pracownicy zostali wyrwani z trybu tzw. „spaceru” do „biegu” i widzę już pierwszych, którzy zaczynają stawiać szybsze kroki. Nie jestem rewolucjonistą, by wymieniać całą kadrę, bo ona posiada duży zasób wiedzy. Ale będę poszukiwał specjalistów i ludzi z energią do działania. Na pewno przydadzą się ludzie znający się na funduszach europejskich, co do samych działań promocyjnych – zapewne udźwignie je obecna załoga.

MM: W jaki sposób zmieni się sam budżet POT, o ile zwiększy się kwota przeznaczona na samą działalność organizacji?

RS: Zaczęliśmy to liczyć, jesteśmy po rozmowie z sejmową podkomisją ds. turystyki. Na razie mamy zielone światło na zwiększenie tych środków, ale to będzie przeprowadzone dopiero w ramach poprawki do ustawy budżetowej. O ile konkretnie zwiększy się budżet – jeszcze nie wiadomo. Musi to zostać dokładnie policzone w oparciu o dotychczasowe wydatki. Potrzebujemy na to kilka dni.

AG: Co z zamiejscowym oddziałem POT? Zakładając, że promocja bonu pójdzie dobrze i program się skończy?

RS: Na pewno wszystkie sprawy administracyjne muszą zostać dokończone, jednak na razie trudno przewidzieć, co z kontynuacją programu bonu turystycznego. W kuluarach mówi się, że bon jest potrzebny, ale też z drugiej strony wiadomo, że drugi lockdown uderza mocno w wiele branż. Będą potrzebne środki dla całej gospodarki. Mam nadzieję, że jeśli bon nie będzie mógł zostać przedłużony w obecnym kształcie, to może chociaż w ograniczonej wersji. Pomysł na to, żeby bon został na dłużej już jest, przygotowujemy warianty zależne od możliwości budżetowych.

MM: Czy w POT nastąpi reorganizacja? Duża część zadań POT będzie związana z obsługą nowego projektu unijnego, ale jak rozumiem pozostanie ona agendą odpowiedzialną za promocję turystyczną Polski. Jak zamierza Pan podzielić te obowiązki, czy pojawi się trzecie stanowisko wiceprezesa?

RS: Gdy będziemy już na takim etapie, że będziemy wiedzieli, że udało się pozyskać te środki, to będzie trzeba stworzyć osobny pion do zarządzania nimi, wraz z osobą za to odpowiedzialną. Jednak dopiero, gdy pojawi się perspektywa otrzymania środków unijnych, będzie mowa o trzecim wiceprezesie.

Trzeba będzie wzmocnić pion odpowiedzialny za promocję zagraniczną. Chciałbym przygotować strategię na zasadzie wielu projektów, by wejść z promocją na tzw. drugi dzień, szybko reagując na rozwój sytuacji pandemicznej i odmrażanie poszczególnych możliwości podróży. Czyli chociażby kierując działania na bliskie rynki, w miarę jak sytuacja będzie na to pozwalała. W promocji często wygrywa ten, kto działa jako pierwszy, oczywiście również z dobrym pomysłem. Pracownicy otrzymali pierwsze takie zadania, myślę, że za 3-4 tygodnie powinny być gotowe konkretne plany.

AG: Co z ZOPOT-ami? Zajdą zmiany?

RS: Na spotkaniach branżowych wiele zarzutów dotyczyło właśnie tych ośrodków i ich funkcjonowania. Z szybkich przemyśleń, dla mnie dyrektorem danego ZOPOT powinna być osoba z korzeniami w danym kraju, bo komuś takiemu najłatwiej jest szybko odnaleźć się w lokalnych uwarunkowaniach. Jednak, jaka będzie naczelna zasada zatrudniania dyrektorów i jakie konkretnie zajdą zmiany? Jeszcze nie wiem, ale mam świadomość, że nie wszystkie ZOPOT-y dobrze funkcjonują.

AG: Swego czasu branża była w miarę zgodna co do tego, że jedną z form wsparcia dla turystyki krajowej byłoby rozłożenie w czasie letnich wakacji, analogicznie jak stało się to z feriami zimowymi. Dziś, gdy kumulujący się w kurortach w szczycie sezonu tłum może stanowić problem z punktu widzenia epidemii może warto wrócić do tego pomysłu?

RS: Rzeczywiście, pomysł był nie raz podnoszony i jest on ciekawy. Być może jest jednym z najlepszych na to, żeby wyjść z obecnego problemu. W nadchodzące wakacje kumulacja osób będzie duża. Jeśli ten ruch zostanie rozładowany i rozłożony w czasie, to na pewno pomoże branży. Myślę, że to jedna z kluczowych rzeczy, którymi zajmiemy się w najbliższej przyszłości.

Rafał Szlachta nowym prezesem POT

Marzena Markowska

Redaktorka Naczelna portalu WaszaTurystyka.pl


POWIĄZANE WPISY

Privacy Preference Center