Paweł Niewiadomski ponownie prezesem ECTAA. „Nasze sukcesy to także blokowanie złych rozwiązań”

Paweł Niewiadomski PIT
Paweł Niewiadomski, prezes Polskiej Izby Turystyki / fot. materiały prasowe

Przyznaje, że wielu działań organizacji zrzeszającej europejskie stowarzyszenia organizatorów i agentów turystycznych nie widać na pierwszy rzut oka. Planuje poprawić komunikację. Uważa, że osiągnięć minionej kadencji jest sporo, a priorytetem w kolejnej będzie m.in. poluzowanie restrykcji dla touroperatorów. Rozmawiamy z wybranym na kolejną kadencję prezesem ECTAA, Pawłem Niewiadomskim.

  • W stolicy Grecji Atenach trwa półroczne spotkanie Europejskiej Organizacji Związków Biur Podróży Unii Europejskiej (ECTAA). Polska Izba Turystyki jest członkiem tej organizacji, a Prezes PIT Paweł Niewiadomski w kończącej się kadencji stał na jej czele jako Prezes. Organizacja reprezentuje interesy gospodarcze 70 tysięcy organizatorów turystyki i agentów turystycznych z Unii Europejskiej (a także Norwegii i Szwajcarii).
  • Zgromadzenie członków ECTAA dokonało dziś wyboru władz. Paweł Niewiadomski został prezesem ECTAA w kolejnej kadencji. W wyborach bezpośrednich wygrał z Borisem Zgomba z Chorwacji zdobywając 22 głosy wśród 28 głosujących. Wiceprezesem została Eva Blasco Garcia z Hiszpanii, skarbnikiem Marios Kammenos z Grecji.

Marzena Markowska: Dlaczego zdecydowałeś się, by ponownie ubiegać się o stanowisko prezesa ECTAA?

Paweł Niewiadomski: To była nasza wspólna decyzja – członków ustępującego zarządu (ECTAA executive board red.). Podjęliśmy decyzję, że w ponownych wyborach będziemy startować wszyscy, ostatecznie zrezygnował jedynie nasz kolega z Danii (były prezes ECTAA Lars Thykier- red.). Trochę za krótko trwała ta de facto dwuletnia kadencja, żeby zrealizować wszystkie założenia. Szczególnie, że w jej połowie nastąpiła zmiana sekretarza generalnego, co sprawiło, że jakiś czas zajęły nam sprawy organizacyjne.

Gdy nastąpił kryzys wywołany koronawirusem, tym bardziej stwierdziliśmy, że trzeba kontynuować to, co zostało zaczęte. W takim momencie zmiana zarządu i związana z tym utrata ciągłości nie byłaby dobra dla organizacji.

MM: Co zatem udało się osiągnąć nowemu / staremu zarządowi?

PN: Omawianie minionej kadencji można w zasadzie zacząć od całej sytuacji związanej z kryzysem Covid-19. Nie mówię o konkretnych efektach naszych działań, lecz o aktywności lobbingowej. Zaczęliśmy od zwrócenia uwagi na konieczność odstępstw od europejskich zasad udzielania pomocy publicznej. To ostatecznie przyniosło sukces – bez tego odstępstwa pomoc dla firm nie mogłaby być udzielona.

Walczyliśmy także o odroczenie terminu zwrotu środków za odwołane wyjazdy. W kilkunastu krajach, w tym w Polsce, to się udało, w innych była to walka przegrana. Ale także wywalczenie zgody na tworzenie pomocy w postaci funduszów zwrotów było udziałem ECTAA.

Staramy się również naciskać na koordynację działań rządów w zakresie ograniczeń w podróżowaniu. Ale również prowadzimy dalsze działania: negocjacje między wystawcami biletów lotniczych a IATA, co ma wpływ na touroperatorów. Prowadzimy walkę o równoprawne relacje między podmiotami. Na koncie mamy m.in. wygrana w sądzie w Amsterdamie za zwroty dla agentów IATA za niezrealizowane bilety upadłej linii Malev.

MM: Jednak ciężko oprzeć się wrażeniu, że ten kryzys unaocznił lobbingową słabość turystyki nie tylko w Polsce, ale w całej Europie.

PN: Niestety jest w tym sporo prawdy. Problem polega na tym, że wszyscy decydenci przyzwyczaili się do tego, że branża turystyczna zawsze dawała sobie radę w różnych trudnych sytuacjach. W związku z tym rządy poszczególnych krajów nie mają świadomości, jak ważna jest to gałąź gospodarki. Nota bene, pod względem generowanych obrotów, jest to trzecia gałąź gospodarki światowej. Nasza branża zawsze wychodziła bez szwanku z rozmaitych kryzysów. Wywołuje to błędne przeświadczenie, że nie potrzebujemy pomocy, czy też, że ta pomoc nie musi być duża. Co oczywiście nie jest prawdą, bo w tym kryzysie sami sobie nie poradzimy.

Jest jeszcze druga kwestia: pokutuje podejście, że wszyscy znamy się na turystyce, bo przecież jeździmy po świecie. A jest to skomplikowana, interdyscyplinarna branża, mająca wpływ na wiele innych dziedzin. Sama turystyka to bardzo wiele sekcji, które wpływają nie tylko na siebie nawzajem, ale też na otaczającą nas rzeczywistość.

MM: A czy na poziomie europejskim, podobnie jak w Polsce, problemem nie jest rozdrobnienie i mnogość organizacji zabierających głos w imieniu turystyki?

PN: Wśród organizacji działających w Europie mamy: HOTREC, reprezentujące branżę hotelarską, CLIA, zajmującą się cruise’ami i szereg innych organizacji czy federacji np. od campingu. Ale akurat na szczeblu europejskim nie ma ich tak dużo.

Ja nie mam na szczeblu europejskim problemu z rozdrobnieniem, szczególnie w obecnym kryzysie. Bardzo często występujemy ze wspólnym stanowiskiem. NET to nieformalna grupa zrzeszająca te podmioty, często występujemy solidarnie w różnych sprawach. Również bilateralnie występujemy ze wspólnym stanowiskiem, wszędzie tam, gdzie nasz głos może być silniejszy.

MM: To gdzie tkwi źródło problemu, jakim jest brak odpowiedniej siły przebicia się branży turystycznej?

PN: Martwi mnie to, że mówisz, iż nie jesteśmy skuteczni. Nie ze wszystkiego jestem oczywiście zadowolony, ale oceniając nasze działania trzeba pamiętać, że w strukturach europejskich biznes jest zawsze w mniej uprzywilejowanej sytuacji niż np. ochrona klientów. Interes konsumenta jest zawsze w większym stopniu brany pod uwagę niż interesy firm. Co więcej, istnieje mnóstwo przykładów nieprzemyślanych decyzji, które ECTAA zdołała zablokować. Podobnie jak na rodzimym rynku w przypadku Polskiej Izby Turystyki, również w ocenie działań ETCAA właśnie w ten sposób należy na to patrzeć. Że udało się zablokować decyzje mające negatywny wpływ na branżę.

Pamiętajmy, że proces legislacyjny to negocjacje. Przy stole siedzi mnóstwo przedstawicieli różnych grup interesów, również ze środowiska konsumenckiego. Nie jest tak, że Komisja Europejska będzie się zajmowała głównie przedsiębiorcami i ich problemami.

MM: Może więc trzeba lepiej komunikować osiągnięcia ECTAA? W Polsce nawet w branży turystycznej wiedza o nich jest znikoma.

PN: Trzeba poprawić komunikację, to prawda. To nie jest takie proste, bo wiele dokumentów ECTAA jest publikowanych w języku angielskim, trzeba by je tłumaczyć na kilkadziesiąt języków. Ale strategia komunikacji była przedmiotem rozmów podczas walnego zgromadzenia w Atenach. Wiem, że jednym z moich zadań jest opracowanie takiej strategii. Musimy przedstawiać aktywność ECTAA w krajach członkowskich, po to, żeby członkowie wiedzieli, za co płacą swoją składkę. Mam nadzieję, że uda się zainteresować naszą działalnością także lokalne rynki.

Komunikacja ECTAA dostępna będzie w języku angielskim. Czy PIT uda się propagować ją w języku polskim jest innym tematem – to jest odrębna kwestia. Niewykluczone, że w tym zakresie coś się wkrótce również zmieni.

MM: Jakie będą pozostałe priorytety zarządu w kolejnej kadencji? W telegraficznym skrócie?

PN: Dalszy lobbing w instytucjach europejskich za zliberalizowaniem przepisów dotyczących touroperatorów, zawartych w Dyrektywie o imprezach turystycznych i powiązanych usługach turystycznych, a także próba zmiany nastrojów konsumenckich, czyli odbudowa zaufania do branży turystycznej.

Wybory na prezesa PIT: Paweł Niewiadomski na trzecią kadencję