Cinkciarz.pl: upały i pożary w dalszym ciągu zagrażają greckiej turystyce

Santorini / fot. Jonathan Gallegos / Unsplash

Plaga pożarów uderzyła w grecką turystykę, która odradzała się po pandemii koronawirusa. Fale 40 stopniowych upałów na południu Europy mogą zmienić geografię podróżowania. Dla greckich przedsiębiorców, przywykłych do tego, że w wakacje zarabiają pieniądze pozwalające im funkcjonować przez resztę roku, byłby to poważny problem. Podobnie zresztą jak i dla budżetu całego kraju, który w 12 miesięcy przyjmuje ponad trzykrotnie więcej turystów niż ma obywateli, a roczne wpływy z turystyki przebijają barierę 17 mld euro.

Naturalne warunki geograficzne i klimatyczne, zabytki, relatywnie przystępne ceny, ale też rządowa strategia DMMO (Destination Management and Marketing Organisations) czynią z turystyki ważny segment krajowej gospodarki. 11 mln Grecję odwiedza znacznie więcej gości z zagranicy niż sąsiednie państwa południa Europy.

W analizie dokonanej przez portal Cinkciarz.pl w połowie lat 90. grecka turystyka miała się znacznie gorzej. Kraj odwiedzało niespełna 10 mln turystów rocznie. W latach 1995-1997 przychody z turystyki nie przekraczały 4 mld euro rocznie (ok. 17,7 mld zł wg kursów Cinkciarz.pl), stanowiąc ok. 3 proc. produktu krajowego brutto.

„Według danych Banku Grecji w 2016 r. kraj odwiedziło ponad 28 mln osób z zagranicy. Rok później było ich już ponad 31 mln, a w 2018 r. blisko 35 mln. Rekord padł w 2019 r. Bank Grecji podaje, że liczba wizyt z zagranicy przekroczyła wówczas 36,6 mln. Rekordowe okazały się także przychody z turystyki – 17,7 mld euro (11,2 proc. PKB), czyli ponad czterokrotnie więcej niż ledwie 25 lat wcześniej” – wylicza Robert Błaszczyk, dyrektor departamentu klienta strategicznego w Cinkciarz.pl.

Pandemia odebrała 75 proc.

W 2020 wpływy przedsiębiorców z branży turystycznej gwałtownie spadły z powodu pandemii Covid-19: z 17,7 mld euro (2019) pozostało tylko 4,3 mld dolarów. Oznacza to drastyczny, 75 proc. spadek. Nie mogło jednak być inaczej, skoro liczba obcokrajowców wybierających wypoczynek w Grecji nagle, z roku na rok spadła z 36,6 do 8,2 mln. WorldData.Info podaje, że każdy pobyt turysty z zagranicy w minionych kilku latach wiązał się z pozostawieniem w Grecji blisko 800 euro.

Dane Banku Grecji pokazują, że już w 2022 r. zagraniczni turyści tłumnie wrócili do Hellady. Statystyka przychodów nawiązała do rekordów z 2019: 17,2 mld euro, a liczba turystycznych pobytów znów przekroczyła 31 mln.

Pierwsza połowa 2023 zapowiadała kolejny rekord. Niewykluczone zresztą, że finalne dane okażą się budujące. Niemniej jednak w lipcu wakacyjną sielankę przerwała plaga potężnych pożarów. Akcje gaśnicze bardzo utrudniała im pogoda, czyli 40 stopniowe upały i porywiste wiatry. Walkę z ogniem równocześnie toczyli strażacy w Chorwacji, Portugalii czy we Włoszech, gdzie temperatury także osiągały nawet 45-46 st. Celsjusza.

Najgorętsze tygodnie w historii ziemi i widmo zmian na turystycznej mapie Europy

„Wprawdzie pojedyncza fala pożarów w popularnym turystycznym regionie może wywołać ogromne szkody, ale z reguły długoterminowo, w perspektywie np. 10 lat, nie doprowadza do trwałych spadków liczby gości. Poważniejszym problem wydają się w tym kontekście zmiany klimatyczne. Skrajne upały już stają stałym elementem letnich miesięcy na południu Europy. Wraz z tym nawracającym problemem mogą okazać się wdzierające się o miejscowości i paraliżujące ruch turystyczny pożary lasów i upraw” – wyjaśnia Robert Błaszczyk z Cinkciarz.pl.

„W najbliższych latach pogoda może wyraźnie ograniczyć atrakcyjność Grecji i innych państw południa Europy jako turystycznych destynacji. Takie tendencje już uwzględnia w swoich prognozach agencja ratingowa Moody’s, wiedząc, jak mocne i negatywne konsekwencje gospodarcze może pociągnąć za sobą ew. kryzys branży turystycznej i firm z tego sektora w basenie Morza Śródziemnego. Goście z zagranicy będą tu przyjeżdżać wiosną czy jesienią, ale już niekoniecznie latem, gdy są wakacje i najwięcej urlopowiczów szuka sobie optymalnego miejsca do wypoczynku” – dodaje Robert Błaszczyk.

Parlament Europejski już w 2016 na mapie klimatycznych zagrożeń dla południa Europy wymieniał m.in.: większe ryzyko pożarów i suszy, wzrost liczby zgonów z powodu upałów, spadek liczby turystów latem, powiększający się zakres obszarów, na których ludzie mogą zarazić się chorobami przenoszonymi przez owady.

Te prognozy sprzed siedmiu lat zdają się teraz potwierdzać. W ramach C3S, jednej z usług świadczonych w ramach unijnego programu obserwacji i monitorowania Ziemi Copernicus, możemy dowiedzieć się, że już przed rokiem skrajne upały w Europie miały zabić ponad 60 tys. osób. Istnieje prawdopodobieństwo, że ofiar zmian klimatycznych będzie przybywać. Czerwiec i pierwsza połowa lipca 2023 roku okazały się bowiem najcieplejszym okresem w historii całego globu. 7 lipca odnotowano także jednodniowy rekord, gdy globalna temp. przekroczyła 17,23 st. Celsjusza, bijąc odczyt 17,18 sprzed ledwie kilku dni.