Koronawirus atakuje turystykę młodzieżową. Wycieczki odwoływane na wszelki wypadek

Dzieci na Zamku w Malborku
Wycieczka szkolna na Zamku w Malborku/fot. AG

Dla organizatorów turystyki młodzieżowej najbliższe tygodnie mogą być – chociaż nie muszą – najcięższym okresem w ich historii. Panika wywołana koronawirusem uderzyła w nich mocno. Największe straty notują mali organizatorzy wyspecjalizowani w obsłudze wycieczek szkolnych. Dyrektorzy, podpierając się stanowiskami MEN i kuratoriów, zaczynają odwoływać wszystko, żeby nie narazić się na kłopoty.

Panika spowodowana koronawirusem rozprzestrzenia się szybciej od samego koronawirusa. Nieprecyzyjny komunikat prezesa UOKIK, błędne informacje w mediach masowych, spowodowały, że coraz więcej klientów rezygnuje z wyjazdów, nawet do krajów, w których nie stwierdzono przypadków zarażenia. Najnowsza rekomendacja wojewody dolnośląskiego zalecająca odwołanie wycieczek krajowych może spowodować lawinę podobnych oświadczeń.

Kuratorzy i dyrektorzy szkół idą na łatwiznę

Sporo zamieszania narobiły wytyczne MEN dla uczniów i nauczycieli, w którym napisano: „odwołaj lub nie organizuj wycieczek do krajów, w których wykryto ogniska koronawirusa.” Mimo, że kilka dni później Minister Edukacji, Dariusz Piontkowski, wyjaśnił, że nie widzi potrzeby ograniczania innych aktywności uczniów, takich jak wycieczki czy zbiorowe zajęcia w instytucjach publicznych, pierwszy przekaz poszedł w świat.

Coraz liczniejsi kuratorzy i dyrektorzy szkół interpretują wytyczne w sposób najprostszy i najwygodniejszy dla ich sumień – zakazują organizacji wycieczek, nawet po Polsce.
Na przykład na stronie Kuratorium Oświaty w Poznaniu, ukazał się komunikat Głównego Inspektora Sanitarnego „Główny Inspektor Sanitarny ostrzega przed podróżowaniem do krajów, których nie powinniśmy odwiedzać w związku z zagrożeniem zarażenia koronawirusem.” Nie rozwinięto tego komunikatu o listę krajów, do których GIS nie zaleca podróży. Tak więc na stronie Kuratorium wisi komunikat, który daje podkładkę-usprawiedliwienie dyrektorom beztrosko rezygnującym ze wszystkich wycieczek.
Z kolei, po pojawieniu się przypadku koronawirusa we Wrocławiu, wojewoda dolnośląski wydał oświadczenie, w którym rekomenduje szkołom na Dolnym Śląsku odwołanie wycieczek szkolnych, nie tylko zagranicznych, ale także krajowych.
Istnieje duże prawdopodobieństwo, że podobne rekomendacje wydadzą inni wojewodowie.

Nietrudno sobie wyobrazić, jak to uderzy w organizatorów turystyki młodzieżowej. Dużo biur specjalizujących się w wycieczkach szkolnych oraz obozach i koloniach letnich boryka się z największym w swojej historii kryzysem.

Zeszłoroczny strajk włoski nauczycieli już był dla niektórych firm problemem, drugiej z rzędu kryzysowej wiosny mogą nie przeżyć. Zwłaszcza, że klienci zaczynają odwoływać nie tylko wycieczki, ale i obozy oraz kolonie. Nie jest to jeszcze zjawisko powszechne, ale sytuacja jest niestety dynamiczna i każdy dzień pseudo-informacji w masowych mediach nakręca spiralę strachu klientów biur podróży.

Małym najtrudniej

Potężne kłopoty mają często mniejsze biura. Piotr Pyzik z biura Baobab Kraków, zauważył: “Bardzo odczułem tę całą panikę. Jeśli chodzi o sprzedaż oferty letniej, to na razie nie ma rezygnacji, odbieramy telefony z pytaniami, typowym “badaniem terenu”. Tragedia jest z wycieczkami. Wczoraj zrezygnowało mi 17 grup z jednej ze szkół. To mój stały klient od ośmiu lat, miały to być różne wycieczki krajowe: jednodniowe, ale i trzydniowe do Warszawy. Mam już popłacone noclegi, bilety wstępu.”

„Przedstawiciele zarządu szkoły (to szkoła prywatna) nie powoływali się na żadne przepisy, zagrożenie – po prostu zasygnalizowali, że istnieje możliwość rezygnacji, bo rodzice w szkole są podzieleni, trwa burza mózgów: jeździć – nie jeździć na wycieczki. Oczywiście będę pertraktował z nimi, starał się ich odwieść od rezygnacji. Jesteśmy małą firmą i ta rezygnacja będzie dla nas katastrofą” – dodał.

Rozmawiać z klientami w sposób wyważony

Piotr Wiktorko, właściciel biura Polan Travel w Bielsku-Białej, podkreślił: “Rezygnacje grup to efekt decyzji lokalnych decydentów – kuratorów, dyrektorów – którzy chcą być bardziej święci od papieża. My w rozmowach z klientami powołujemy się na oświadczenie Ministra Edukacji Narodowej, który powiedział “że nie widzi potrzeby ograniczania innych aktywności uczniów, takich jak wycieczki czy zbiorowe zajęcia w instytucjach publicznych.”

Widzi oczywiście u klientów małą niepewność, ale nie ma dużej paniki. Jedna grupa odwołała wycieczkę jednodniową do Krakowa, ale więcej jest pytań niż rezygnacji.

„Oczywiście, z naszymi klientami rozmawiamy w sposób wyważony. To w 70 proc. nasi stali klienci, więc nie stać nas, by iść z nimi “na noże”. Więc od tygodnia większość naszego czasu spędzamy na uspokajaniu klientów, że nie zrobimy im krzywdy. Namawiamy, żeby nie podejmowali pochopnie decyzji. Negocjujemy też z naszymi kontrahentami, by ważność symbolicznych zaliczek, które otrzymaliśmy, utrzymać do końca kwietnia. Muszę powiedzieć, że hotelarze krajowi i na przykład we Włoszech, starają się być elastyczni, wszyscy rozumieją, że jedziemy na jednym wózku. Włochy są dla nas bardzo ważne, na razie trzy grupy odwołały wycieczki do tego kraju. Ale wyślemy ich ponad 20” – dodaje.

Oportunizm dyrektorów szkół

Oznak wielkiej paniki wśród klientów nie zaobserwował również Krzysztof Maziński z warszawskiej firmy BUT. Jak mówi: “Może jest ona troszkę większa wśród organizatorów wyjazdów grupowych, na przykład dyrektorów szkół. Wydaje się, że ich rezygnacje to przejaw oportunizmu – po co się wychylać z organizacją wycieczki. W razie czego mają podkładkę: ja dbałem o bezpieczeństwo.”

Jak na razie w lepszej sytuacji są ci, którzy koncentrują się na organizacji letnich wyjazdów i kolonii młodzieżowych, a nie wycieczek szkolnych. Po pierwsze, nie są zależni od decyzji urzędników i dyrektora, tylko od rodziców, a po drugie – biznesowe żniwa zbierać będą za jakiś czas. Na razie klienci nie rezygnują masowo z wyjazdów zaplanowanych na lato. Ale też niechętnie kupują nowe.

Maziński skomentował: “Nasze biuro specjalizuje się w obozach i koloniach letnich, zarówno krajowych, jak i zagranicznych. Dopóki nie wybuchła panika medialna z powodu koronawirusa, sprzedaż w tym roku szła dużo lepiej niż w ostatnich latach. Odkąd temat jest non-stop w mediach, w ostatnim tygodniu sprzedajemy 10 proc. tego, co powinniśmy. Sprzedaż obozów zagranicznych spadła praktycznie do zera.”

„Niestety nie pomagają nam apele przedstawicieli biur podróży pojawiające się w mediach, głoszące, że jeśli premier (rząd, premier) nam nie pomogą, to branża turystyczna zaraz padnie, że już ma kłopoty. Takie apele to strzał w stopę, bo klienci czytając to, zaczynają się bać, czy zaraz nie zbankrutujemy.”

Tłumaczyć, tłumaczyć i jeszcze raz tłumaczyć

Większych kłopotów z rezygnacjami nie ma na razie Teresa Wilk, dyrektora biura turystycznego Jaworzyna Tour z Krakowa.

W rozmowie z przedstawicielem portalu WaszaTurystyka.pl, powiedziała: “W porównaniu z tym, co słyszę dookoła, nasi klienci są spokojniejsi. Fakt, że my swój “sztab kryzysowy” stworzyliśmy od razu, kiedy zaczęła się panika medialna wywołana koronawirusem. Nasi pracownicy dużo rozmawiają z klientami, tłumaczą im, że zrezygnować zawsze można, że jest na to czas. I klienci nie podejmują gwałtownych ruchów. Kilka wycieczek marcowych przenieśliśmy na maj, z zastrzeżeniem możliwości zmiany terminu na wrzesień.

Jeśli chodzi o sprzedaż oferty letniej, to na razie nasz stan sprzedaży jest na poziomie z zeszłego roku. Jednak od początku marca zaobserwowaliśmy pewne wyciszenie ze strony klientów, mniej telefonów, pytań o obozy i kolonie.”

W walce z efektami paniki wywołanej koronawirusem bardzo dużo zależy od rozważnego tłumaczeniu klientom wszystkich aspektów sytuacji.

Nagłaśniać stanowisko Ministra Edukacji Narodowej

Monika Gogol z płockiego biuro Amigo, również zwraca uwagę, że zapanowała „totalna psychoza”. W wypowiedzi dla portalu WaszaTurystyka.pl, powiedziała: „Codziennie odbieram po kilka telefonów od dyrektorów szkół i nauczycieli w sprawie odwołań wyjazdów szkolnych. Nieważne, że były zamówione na maj-czerwiec. To już nie jest panika, to już histeria.”
Jej zdaniem zarówno media, jak i kuratoria powinny nagłaśniać każdego dnia stanowisko Ministra Edukacji Narodowej, o którym pisaliśmy na początku, w którym, wyjaśnił, że nie widzi potrzeby ograniczania wycieczek szkolnych.

Monika Gogol, skomentowała: “Nikt nie udźwignie obciążeń, jakie nam grożą – utraty zaliczek i zwrotu 100 proc.wpłat od klientów, którym zapewnia to ustawa – 47 pkt. 4.”

Adam Gąsior

Redaktor naczelny portalu branżowego WaszaTurystyka.pl


POWIĄZANE WPISY

Privacy Preference Center