Jak sztab kryzysowy przy ministerstwie przestał działać przy ministerstwie

Wersji wydarzeń będzie zapewne kilka. My wyjaśniamy kulisy. Działalność w mediach i publiczna aktywność lidera sztabu stała się kością niezgody podczas rozmów branży z Ministerstwem Rozwoju. Dwie organizacje branżowe odcięły się jego medialnych wystąpień, zaś wiceminister Andrzej Gut-Mostowy rozpoczął cykl telekonferencji z przedstawicielami poszczególnych sektorów branży.

Sztab kryzysowy branży turystycznej przy Ministerstwie Rozwoju był spontaniczną inicjatywą, pokłosiem spotkania organizacji branżowych z przedstawicielami rządu. Do rozmów doszło 9 marca. Pierwotnie miało w nich brać udział kilka organizacji branżowych, w sumie z minister Jadwigą Emilewicz rozmawiało około 100 osób. Ustalono m.in., że przy Ministerstwie Rozwoju utworzona zostanie grupa przedstawicieli przedsiębiorców turystycznych, MICE i przewoźników.

Branża wreszcie zjednoczona

Na czele sztabu stanął nieznany szerzej w branży turystycznej specjalista związany ze środowiskiem agencji marketingowych i eventowych – Bartosz Bieszyński. W grupie przy ministerstwie działający z ramienia SAR – Stowarzyszenia Komunikacji Marketingowej. Powstała facebookowa inicjatywa, która miała być kanałem komunikacji dla sztabu. Profil TUgether w szybkim tempie polubiło ponad 4 tys. osób. Marka TUgether nie reprezentowała wszystkich organizacji, które stworzyły zespół przy ministerstwie, jednak jej twórca zaczął odgrywać w mediach rolę “głosu branży”.

Sprawność marketingowa i medialność lidera projektu jest bezsprzeczna. Ostre wypowiedzi, w bezkompromisowym tonie, zyskiwały sympatię i poparcie przedsiębiorców. Posty na Facebooku, filmy, wywiady, artykuły. Bartosza Bieszyńskiego zaczęło być „wszędzie pełno”. Jest za to chwalony w branży, a części członków sztabu podoba się jego duża aktywność w mediach i zaangażowanie.

Jak się dogadać i potępiać jednocześnie

Problemy zaczęły się wtedy, gdy kierownictwo Ministerstwa Rozwoju zorientowało się, że przewodniczący sztabu, mającego działać przy tymże ministerstwie i pełnić funkcję mediacyjną i ekspercką, w sposób radykalny krytykuje pracę strony rządowej. Pierwszym zgrzytem było promowane przez niego oficjalnie hasło “tarcza nie starcza”. Problematyczne były też wypowiedzi o tym, że zabrakło otwartości w rozmowach z branżą:

„Obecnie rząd nie prowadzi żadnych rozmów z przedstawicielami jego branży. Co godzinę mamy coraz inną wersję ustawy. Chcemy rozmawiać z rządem, ale nie było dane nam usiąść na warsztatowym spotkaniu” – mówił Bartosz Bieszyński w „Polsat News”.

Jak dowiadujemy się nieoficjalnie, nie wszyscy przedsiębiorcy, którzy weszli w skład sztabu kryzysowego zgadzali się z taką polityką medialną. Nie wszystkim odpowiadał też sposób – „niepotrzebnie agresywny”, „mało dyplomatyczny” – wypowiadania się w mediach Bartosza Bieszyńskiego (dla przypomnienia: sztabu przy Ministerstwie Rozwoju), krytykującego kierownictwo resortu i negujące ustalenia na linii sztab – ministerstwo. W momencie, gdy nadal trwały prace oczekiwano, że oficjalne wypowiedzi nie będą zaogniały sytuacji. Szczególnie, że przedsiębiorcy, którzy brali udział w pracach nad rozwiązaniami dla branży byli pod wrażeniem pracy departamentu turystyki.

Pierwszy raz urzędnicy po stronie branży

„Chyba po raz pierwszy naprawdę wykonano konkretne działania dla naszej branży. Wolę sobie nie wyobrażać, co by było, gdyby ten kryzys uderzył w nas wtedy, gdy turystyka była nadal przy ministrze od sportu. Departament turystyki zawsze był krytykowany i na tę krytykę zasługiwał. Ale obecna ekipa robi tyle, ile może. Pierwszy raz w historii i do tego w kryzysowej sytuacji mieliśmy prawdziwą merytoryczną pracę dla turystyki. To, że nie dało się wywalczyć więcej, nie jest winą tego zespołu, tylko postawionych wyżej decydentów. Elementarna sprawiedliwość każe docenić pracę, którą wykonano” – słyszymy od wiceprezesa Polskiej Izby Turystyki, Andrzeja Kindlera.

Dla niego stało się jasne, że branży nie uda się w krótkim czasie wynegocjować szczególnych, sektorowo skierowanych rozwiązań finansowych. Co prawda turystyka i branża MICE jako pierwsze wystąpiły z postulatami, ale wkrótce kryzys stał się faktem i „sypać” zaczęły się inne gałęzie gospodarki. W pierwszej wersji “tarczy” turystyka mogła liczyć natomiast na wprowadzenie pewnych rozwiązań prawnych – a w szczególności na zaproponowane Ministerstwu Rozwoju 180 dni na odroczenie zwrotów wpłat za niezrealizowane usługi.

„Gdyby nie kierownictwo departamentu: Dominik Borek, Rafał Szlachta oraz sekretarz stanu Andrzej Gut-Mostowy, to by się nie udało. Mieliśmy różne doświadczenia i często się nie zgadzaliśmy, ale trzeba powiedzieć jasno – oni to przeprowadzili. Od razu zgodzili się na to rozwiązanie i znaleźli sposób, żeby prawnie je wdrożyć. Co nie było łatwe przy takich a nie innych zapisach dyrektywy oraz nastrojach konsumentów. Pełen podziw kierownictwa resortu, że w sposób nieugięty się przeforsowali w rządzie to rozwiązanie. Ono sprawia, że jeszcze żyjemy. Że jeszcze są touroperatorzy. Że mamy pół roku na to, żeby myśleć, co dalej, jak zdobyć pieniądze, kredyty. Szukać dalszych rozwiązań” – komentuje Andrzej Kindler.

Koordynator sztabu to nie cała branża

Z tym, że praca merytoryczna i negocjacje „za kulisami” to jedno, a aktywność medialna to drugie. Przedstawiciele branży podzielili się w ocenach tego, jaką strategię należy przyjąć. Sporo osób uważało, że trzeba trzymać się ostrego przekazu i wywierać w ten sposób presję. Innym doświadczenie w pracy z urzędnikami podpowiadało, że pokrzykiwanie na nich w mediach, wymyślanie chwytliwych haseł, przynosi odwrotny skutek. Mimo to nie oddzielono w oficjalny sposób roli “frontmana” z TUgether od funkcji szefa zespołu przy ministerstwie, odpowiedzialnego za negocjacje.

W pewnym momencie sprawa stanęła na ostrzu noża. Ministerstwo nie chciało już dłużej „firmować” sztabu, który w swoich medialnych wypowiedziach nie hamował się w krytyce i przekazywał opinii publicznej, że nie ma pracy i nie ma dialogu. To fakt – ministerstwo przestało komunikować się bezpośrednio z szefem sztabu. Natomiast rozmowy i prace merytoryczne w porozumieniu z innymi przedsiębiorcami trwały. Rozpoczął się cykl telekonferencji z udziałem wiceministra Andrzeja Guta-Mostowego oraz przedstawicieli poszczególnych sektorów turystyki. Do tej pory odbyło się ich siedem.

Po jednej z telekonferencji, pisma do ministra Andrzeja Guta-Mostowego wysłały Polska Izba Turystyki i inna duża organizacja branżowa. Podkreślono, że opinie przekazywane mediom przez Bartosza Bieszyńskiego nie odzwierciedlają stanowiska wszystkich organizacji.

“Faktycznie, zwróciliśmy uwagę, że konsultacje z branżą trzeba rozszerzyć i sformalizować. Sytuacja jest tak dynamiczna i dramatyczna, że nie możemy opierać się tylko na rozwiązaniu, które powstało spontanicznie i tak naprawdę jeszcze zanim zaczął się prawdziwy kryzys. Od dłuższego czasu mamy wrażenie, że sztab kryzysowy, wbrew nazwie, nie jest zespołem działającym przy MR, a niejako niezależnie. Natomiast dziś sprawdziły się wideokonferencje branżowe. Jest to dostępna dla wielu osób forma konsultacji, choć wskazujemy, ze brakuje w nich niejako podsumowania konkretnych postulatów” – tłumaczy poproszony o komentarz w tej sprawie Andrzej Kindler.

“Zaproponowaliśmy oparcie dalszych konsultacji na wideokonferencjach prowadzonych przez ministerstwo, ale zwieńczonych panelem eksperckim, zbierającym propozycje i uwagi w ujęciu całej branży. Natomiast kolegom z innych organizacji zasugerowaliśmy przekształcenie sztabu w formę Społecznej Rady przemysłu turystycznego, nieograniczonej “przypięciem” do ministerstwa, a wykorzystującej i zbierającej postulaty wszystkich organizacji. Nie ma wątpliwości, że chodzi o skuteczność. sytuacja jest tak dynamiczna, że w zasadzie każdego dnia powstają nowe potrzeby, naprawdę stoimy na krawędzi” – dodaje.

Składka po 2 tys. zł na TUgether

Dodatkowym źródłem nieporozumień w sztabie były pieniądze. Praktycznie od samego początku pojawiła się kwestia wynagrodzenia dla koordynatora i ekspertów wspierających.

„Organizacje tworzące trzon sztabu TUgether (widniejące na bannerze głównym inicjatywy) opłacają składkę w wys. min. 2 tys. zł netto. W tej chwili jest to składka za marzec, w sprawie kolejnych składek będziemy się konsultować w sztabie na bieżąco w zależności od potrzeb” – taką informację otrzymały organizacje, które stworzyły zespół przy MR.

Operacyjnie za finanse odpowiadać miał SAR. Jak mówią nam przedstawiciele organizacji turystycznych, dwa tysiące złotych netto za działalność pro-społeczną uznali w dobie kryzysu za dość dużo. Na wstępnych spotkaniach część zadeklarowali, że są chętni do zrzucenia się po kilkaset złotych. Zaproponowanej składki nie zapłacili wszyscy uczestnicy sztabu kryzysowego utworzonego przy ministerstwie. Z drugiej strony, część podmiotów “z zewnątrz” płaci albo 2 tys. zł albo – dobrowolnie – więcej. Inicjatywa TUgether nie jest więc tożsama ze sztabem i stała się reprezentacją tworzących go organizacji.

Spotkania w grupach tematycznych, nie ze sztabem

W czwartek 2 kwietnia branżowy sztab antykryzysowy wystosował apel do kierownictwa Ministerstwa Rozwoju, w którym m.in. postulował pilne spotkanie ze swoimi przedstawicielami. W tym samym dniu, wiceminister Andrzej Gut-Mostowy, napisał na Facebooku post, w którym podziękował za dotychczasową pracę i poinformował, że sztab kryzysowy spełnił swoją rolę. Dalsze działania będą prowadzone w mniejszych grupach, uwzględniających specyfikę poszczególnych sektorów rynku.

„Monitorujemy sytuację w formule wideoczatów z podziałem na poszczególne segmenty turystyki. Sztab kryzysowy spełnił swoją rolę w stworzeniu ogólnej mapy problemów, dalsze prace są prowadzone w mniejszych grupach” – napisał Andrzej Gut Mostowy w oświadczeniu.

Jak się dowiadujemy, sztab będzie działał dalej, ale już jako wewnątrzbranżowe ciało. Będzie pełnił rolę pewnego rodzaju rady konsultacyjnej, ale konkretne rozwiązania będą opracowywane w grupach specjalistycznych. Sztab antykryzysowy, choć na zewnątrz – co oczywiste – pokazuje jedność i solidarność – jest zlepkiem podmiotów, często o różnych wymaganiach i priorytetach. Co nie zmienia faktu, że wszystkie zaangażowane w jego prace organizacje wyraziły chęć kontynuowania działań w tej formule.

“Podkreślmy jedno. Gdy PIT zaproponowała ministerstwu „180 dni” i voucher, część organizatorów stwierdziła, że „zatrzyma to sprzedaż”. Zwracam uwagę, że owego 12 marca była zupełnie inna sytuacja. W Turcji, (jeden z głównych kierunków wyjazdów) był jeden przypadek COVID 19, dziś to jest ponad 20 tys. W Polsce tych przypadków było 51. Dziś wiemy, że pandemia osiągnie niewyobrażalną skalę. Coraz mniej przedsiębiorców ma jeszcze nadzieje nawet na częściowe uratowanie sezonu. Nie ma wątpliwości, że wprowadzone rozwiązania odsunęły widmo niewypłacalności, ale dziś konieczne są dalsze rozwiązania np. voucher obowiązkowy, a nie uzależniony od wyboru klienta. Podkreślam, że chodzi o skuteczność. Walczymy o dalsze istnienie tysięcy podmiotów. Oczywiście, rozwiązania ogólnogospodarcze są niewystarczające. Ale zaangażowanie departamentu turystyki w rozwiązania branżowe jest godne jak najwyższego szacunku. Walczymy dalej bez względu na formę współpracy” – komentuje Andrzej Kindler.

Sztab działa dalej, poza ministerstwem

Prace sztabu przyniosły pozytywne skutki. Trzeba podkreślić, że to pierwsze „zjednoczenie” polskiej, szeroko rozumianej branży turystycznej. Już samo to, że przedstawiciele tak różnych segmentów turystyki zdołali się skrzyknąć , zorganizować, jest budujące. Nagłaśnianie problemów wspólnych dla całej branży pokazało, że można solidarnie naciskać na decydentów, czego brakowało w poprzednich latach.

Jeden z członków sztabu mówi: “Nie możemy zmarnować szansy, jaką dało zgromadzenie 30 organizacji i stowarzyszeń szeroko rozumianej branży turystycznej. Skoro nie możemy opinii naszych przekazywać w postaci wspólnego stanowiska na spotkaniach z przedstawicielami ministerstwa, będziemy nasz głos przekazywać branży i mediom branżowym. Poza tym, należy pamiętać, że we wszystkich telekonferencjach z udziałem wiceministra Andrzeja Guta-Mostowego, biorą i będą brali reprezentanci branżowego sztabu antykryzysowego, którzy będą zadawali także niewygodne pytania.

Do momentu publikacji tekstu na prośbę o komentarz nie odpowiedział Bartosz Bieszyński.