80 lat kolejki na Łomnicę

AG

W tym roku mija 80 lat od uruchomienia pierwszego odcinka tej słynnej kolei – z Tatrzańskiej Łomnicy do Łomnickiego Stawu (znanego także pod słowacką nawą Skalnate Pleso).

Warto zwrócić uwagę, że to jedna z najśmielej poprowadzonych kolei górskich wybudowanych w okresie międzywojennym, a jej postawienie, wraz z budynkiem obserwatorium, należało do mistrzowskich osiągnięć inżynieryjno-budowlanych. Nawet dzisiaj wystarczy wjechać na szczyt, stanąć na niewielkim tarasie zawieszonym nad przepaścią i spojrzeć na przytulony do skał budynek stacji meteorologicznej i górnej stacji kolei, by zadać sobie pytanie – jakim cudem postawiono taką konstrukcję w tak niedostępnym miejscu?

Gerlach, Sławkowski czy Łomnica?
Nie było to łatwe, ale żeby choć częściowo ogarnąć fenomen kolei na Łomnicę, warto choćby w skrócie przyjrzeć się jej historii. A jest ona bardzo długa – pierwsze pomysły, aby wybudować kolej linową na któryś z wysokich szczytów tatrzańskich po południowej stronie masywu sięgają 1895 roku – wtedy to węgierscy naukowcy zaczęli się głośno domagać budowy stacji meteorologicznej i niewielkiego obserwatorium astronomicznego, bez których nie mogli rozwijać swoich prac badawczych, przede wszystkim nad karpackim klimatem. W grę wchodziło kilka lokalizacji – Rysy, Gerlach, Sławskowi Szczyt i Łomnica. Oczywiście szybko do gry włączyły się podtatrzańskie uzdrowiska, które szybko zrozumiały, że nie chodzi tu tylko stacje naukową, ale o wielką atrakcję. A o tym, że w tatrach nie ma miejsca na dwie podobne koleje – zdawano sobie sprawę już przed I wojną światową.
Kiedy wspominamy już o lobbowaniu przez poszczególne uzdrowiska budowy kolei linowej, trzeba zdawać sobie sprawę, że od samego początku turystyki górskiej w Tatrach, miały one zgoła odmienny charakter od naszego Zakopanego. Na Podhalu turystyka rozwijała się w oparciu o wiejskie chaty z czasem przystosowywane do przyjmowania letników, na południu od razu powstawały ekskluzywne kurorty budowane w stylu alpejskim, których właścicielami byli często bardzo bogaci magnaci czy przemysłowcy węgierscy. Hotele, pensjonaty, komunikacja – wszystko to znacznie odróżniało się od „chaosu” po polskiej stronie. Po części pozostało tak do dzisiaj – odwiedzając Tatrzańską Łomnicę, Stary Smokowiec czy Szczyrbskie Jezioro trudno nie zachwycać się położeniem, architekturą i koncepcjami urbanistycznymi tych pięknych kurortów. Nie dziwi więc fakt, że gospodarze tychże kurortów, posiadając u siebie alpejski standard, zapragnęli mieć także kolej w iście alpejskim stylu.
Na przeszkodzie budowy kolei stanął wybuch wojny, a później rozpad Monarchii Habsburgów. W nowo powstałej Czechosłowacji szybko odżył pomysł budowy stacji i kolei linowej. Cały czas jednak wahano się nad wyborem miejsca. W końcu, w latach 30., zdecydowano, że powstanie ona na szczycie Łomnicy. Co ciekawe – wyboru tego dokonano w dużej części ze względu na najmniejszą ingerencję w tatrzańską przyrodę właśnie łomnickiego projektu. Konkurencyjne projekty na Gerlach i Sławkowski miały w znacznej części mieć charakter kolei ziemno-linowej – na Łomnicę natomiast od razu proponowano wyłącznie linowy transport.

Na plecach tragarzy
W końcu, po licznych debatach budowa kolei z Tatrzańskiej łomnicy na wierzchołek „Królowej Tatr” ruszyła latem 1935 roku. Co ciekawe – wtedy też zapadła decyzja o budowie kolei na Kasprowy Wierch, a fakt by Słowacy nie wyprzedzili Polaków w zagospodarowywaniu gór, miał przy tym niemałe znaczenie. Całą budowę podzielono na dwa etapy – pierwszy prowadził z Tatrzańskiej Łomnicy do Łomnickiego Stawu, drugi – od stawu na wierzchołek. Z kolei pierwszy etap skandal się z dwóch odcinków – do stacji pośredniej Start, a dalej, znacznie już trudniejszym terenem do Łomnickiego Stawu.
Pierwsze problemy pojawiły się już przy budowie dolnej stacji. Pierwotnie miała ona stać bezpośrednio przy Drodze Wolności, ale uniemożliwiła to niekorzystna konfiguracja terenu. Z kolei na drugim z rozpatrywanych miejsc, siłownia dolnej stacji przeszkadzać mogłaby gościom ekskluzywnego Grandhotelu Praha (wyjątkowy charakter hotel zachował do dziś). W końcu zadecydowano, że stację wkopie się nieco w ziemię, poniżej budynku hotelu. Jej nieużywany budynek można do dziś zobaczyć w pobliżu hotelu.
Prace nad budową pierwszego etapu trwały do końca 1937 roku. Do stacji Start wybudowano drogę, którą ciężarówki dowoziły materiał, dalej do góry wynosić musieli go już ludzie na własnych plecach. W szczytowym momencie budowy pracowało na niej 350 ludzi, którzy przetransportowali ręcznie na trasie liczącej 2,5 km i pokonującej ponad 600 metrów różnicy wysokości, ponad 40 ton drewna, 35 ton piasku i żwiru, 5 ton cementu i 7 ton konstrukcji stalowych! Po wybudowaniu budynków, które zaprojektował słynny architekt Dušan Jurkovič, a także podpór, w marcu 1937 roku firma Weisner zaczęła montaż samej kolei. Zakończyła ją pod koniec sierpnia, przy czym do najtrudniejszej pracy – naciągania liny, wykorzystano specjalny nawijak – prace tylko nad samym rozpięciem lin (było ich w sumie cztery). 22 grudnia 1937 roku prace przy pierwszym etapie były zakończone.

Kłopoty z pogodą, linami i… pierwsza Via Ferrata w Tatrach!
Jeśli pierwszy etap był trudny do realizacji ze względu na trudne warunki terenowe, budowa drugiego etapu – od Łomnickiego Stawu na wierzchołek Łomnicy stanowiła już prawdziwie wyzwanie budowlano inżynieryjne. Choćby ze względu na fakt, że Łomnica opad w tę stronę praktycznie pionową skałą liczącą ponad 600 metrów wysokości! Przeciwko budowniczym stanęła nie tylko konfiguracja terenu, ale także pogoda – w sierpniu 1936 roku na szczycie był jeszcze śnieg. Kiedy jego resztki roztopiły się – rozpoczęto prace przygotowawcze na wierzchołku, które musiano przerwać już we wrześniu – zaczęła się bowiem… kolejna zima!
Robotnicy, którzy pracowali na szczycie przy budowie stacji, musieli zdobywać szczyt niczym alpiniści – wspinali się granią, którą i dzisiaj, w towarzystwie górskiego przewodnika można zdobyć wierzchołek. Aby ułatwić im wejście do góry, taternicy zabezpieczyli 300-metrowy odcinek stalową liną, a po drodze wybudowali jeszcze dwa zadaszone „odpočívadlá”. Można by rzec, że w ten sposób powstała pierwsza tatrzańska „via ferrata”…

Część materiałów wynoszono na plecach, część natomiast specjalną towarową kolejką, którą naprędce wybudowano. Nie było to zresztą proste – najpierw 30 robotników wniosło na szczyt linę o grubości 10 mm i długości ponad 2 km. Do niej przywiązano grubszą linę – 16 milimetrową, którą wciągnięto do góry. Z jej pomocą dopiero wciągnięto linę 26 mm, po której dopiero mogły kursowa towarowe wózki, mogące przewieźć do 600 kg materiałów. Przy okazji okazało się, że obciążona lina opiera się o ścianę Łomnicy, czego nie przewidziano w projekcie. Musiano więc szybko wybudować „na oko” drewnianą podporę, a potem wybudować podporę dla właściwej kolei. Ostatecznie okazało się, że wszystko jest w porządku i po czterech latach budowy, w październiku 1940 roku cała kolej była gotowa. Była to wówczas jedna z najnowocześniejszych kolei górskich na świecie, niezwykle śmiało przeprowadzona i efektownie zaprojektowana. Zresztą do dzisiaj wjazd nią do góry, mimo, że przeszła już kilka modernizacji, stanowi emocjonując przygodę.

Największa atrakcja Tatr
Żeby uzupełnić jeszcze historię tej niezwykłej kolei, można dodać, że w latach 70. dobudowano drugą kolejkę. Dolna stacja nowej została przeniesiona na południowy zachód, natomiast od Startu do Łomnickiego Stawu obie biegły równolegle. Z kolei październiku 2013 roku, w związku z rozejm i modernizacją ośrodka narciarskiego w Tatrzańskiej Łomnicy zamknięto górny etap kolei gondolowej nad Łomnicki Staw, pozostał jedynie dolny – na Start, wzdłuż którego jeszcze dobudowano później 6-osobowe krzesełko. Od grudnia 2013 roku ze Startu nad Łomnicki Staw kursuje nowa kolejka gondolowa z 15-osobowymi kabinami.
Dla zwykłych turystów, kolej linowa to jedyna droga dostania się na tak wysoki wierzchołek – inne drogi dostępne są dla taterników lub z przewodnikiem wysokogórskim. Pobyt na szczycie trwa ok. 50 minut – wystarczająco dużo, by przyjrzeć się dokładnie granitowym kolosom i wypić kawę w małej kafejce znajdującej się w budynku stacji kolejki. Prawdziwym rarytasem może być jednak nocleg w 4-osobowym apartamencie na szczycie, a obserwowanie wschodu słońca i tatrzańskich szczytów oświetlonych jego pierwszymi promieniami, wystających ponad poranne morza mgieł, pozostaje w pamięci na całe życie.
Obchody rocznicy uruchomienia kolei wiążą się także z dodatkowymi atrakcjami dla turystów. Z tej okazji stacja narciarska w Tatrzańskiej Łomnicy organizuje pięć wieczornych wyjazdów nad Łomnicki Staw. Natomiast w Galerii Encian, mieszczącej się w starym budynku stacji przy Łomnickim Stawie zorganizowano wystawę zdjęć z okresu budowy kolejki czyli z lat 30. i 40. ubiegłego wieku. Oprócz tego można zwiedzić starą stację kolejki, tzw. velinę.

Juraj Chovaniak z Tatry Mountain Resorts a.s., powiedział: “W każdy czwartek od 22 grudnia 2016 do 19 stycznia 2017 roku, po godzinie 18. można wyjeżdżać gondolkami nad Łomnicki Staw. Grupy prowadzone przez przewodników będą zaglądać w miejsca niedostępne na co dzień a także obejrzą film dokumentalny o budowie kolejki i jej otwarciu. Będzie można także obejrzeć panoramę Kotliny Podtatrzańskiej z wieży widokowej nad Galerią Encian.”

www.vt.sk

www.regiontatry.sk

www.tmrhotels.com

{gallery}4782{/gallery}