Załamanie turystyki w Jordanii

AG

Zaangażowanie się Jordanii w konflikt z państwem islamskim, bliskość tego ostatniego, spowodowały silny spadek liczby turystów.
Rząd stara się pomóc branży turystycznej, zniesiono niektóre opłaty lotniskowe, hotelarze również wprowadzają duże zniżki, jednak na powrót gości trzeba będzie jeszcze poczekać.

Ahmad Amarat, menadżer 95-pokojowego hotelu Kings Way w pobliżu Petry, powiedział: „Nie jesteśmy optymistami, jeśli chodzi o ten rok. W roku 2014 mieliśmy zaledwie 28 proc. obłożenie, dla porównania – w roku 2010 wyniosło ono 95 proc.”

Rzecznik rządu Mohammed al-Momani dodał: „Trudna sytuacja trwa od 2011 roku, od czasów „wiosny arabskiej”. Niestabilna sytuacja w regionie ma ujemny wpływ na całą gospodarkę, ale największy na turystykę oraz poziom inwestycji zagranicznych.”

Mimo trudnej sytuacji, setek tysięcy uchodźców z Syrii, całą gospodarka Jordanii ma się, w porównaniu z sąsiadami, dobrze – na ten rok prognoza przewiduje 3,4 proc. jej wzrost (średnia regionu to 1,2 proc.).
Niestety bliskość wojny, spowodowała, że turystyka mocno podupadła. Jeszcze w roku 2010, Jordanię odwiedziło 8,2 mln turystów, w 2013 ta liczba spadłą do 5,4 mln.

Abdel Al Razzaq Arabiyat dyrektor Jordańskiej Izby Turystyki, skomentował: „Niestety, początek tego roku też jest zły, liczba turystów w pierwszych dwóch miesiącach spadła o ok. 50 proc. w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku.”

Z kolei Yassar al-Majali, dyrektor Stowarzyszenia Jordańskich Hotelarzy podkreślił: „Petrę, perłę turystyki, znajdującą się na liście światowego dziedzictwa UNESCO, w roku 2010 odwiedziło 800 tysięcy turystów, w ubiegłym już tylko 400 tys. Co więcej, połowa z gości przyjeżdża do niej tylko na kilka godzin samego zwiedzania, nie zatrzymując się w miejscowych hotelach na nocleg.”

Khaled Nawafleh, prezes Stowarzyszenia Hotelarzy Petry, dodał: „W najbliżej położonej od Petry miejscowości, Wadi Mousa, zamknięto 10 z 38 hoteli ( w tym dziewięć w roku 2014), w pozostałych zredukowano liczbę pracowników. Pracę w turystyce straciło już 1 500 osób. Mój hotel Amra Palace na razie jest otwarty, mimo, że obłożenie wynosi ok. 20 proc., w marcu ubiegłego roku było to 60 proc.”

Na dalsze załamanie się turystyki, Jordania nie może sobie pozwolić, choćby na groźbę powiększenia się bezrobocia. Obecnie jego stopa oficjalnie wynosi 12 proc., choć fachowcy oceniają, że jest wyższe. Brak pracy dla młodych może doprowadzić do zwrócenia się ich ku ruchom ekstremalnym sympatyzującym z państwem islamskim.
Narodowy przewoźnik, Royal Jordanian, w tym tygodniu obiecał zniżki niektórych taryf, na trasach z Europy i krajów znad Zatoki Perskiej.

Jednak Ahmad Amarat nie jest optymistą: „Jeśli nawet za chwilę konflikt w Syrii się zakończy a państwo islamskie pokonamy, turyści nie zaczną do nas wracać od następnego dnia.”