Wisła – idealna na zimowe ostatki

W Wiśle można jeździć do wisony
Górna stacja Wisła Cieńków/fot. AG

Narciarskie warunki w Beskidzie Śląskim zostały w ubiegłym tygodniu nieco pogorszone na skutek wiosennej aury, jednak śnieg utrzymuje się na stokach i przy odpowiednim dopasowaniu sprzętu można nadal cieszyć się nartami. Co szczególnie cenne, że oficjalne otwarcie stoków nastąpiło dopiero w lutym. W tym tygodniu śniegu nieco dosypało, a temperatura spadła, więc warunki znacznie się poprawiły.

Cieńków – jak w Alpach

Gruba pokrywa śnieżna na najpopularniejszym stoku Cieńków w Wiśle gwarantuje, że zjeżdżać można w miarę komfortowo nawet przy plusowych temperaturach. Z pięciu dostępnych tras czynne są obecnie cztery. Na samą górę dojeżdżamy wyciągiem krzesełkowym, stamtąd zjeżdżamy trasą niebieską wiodącą dookoła zbocza albo szeroką, czerwoną, która potem łączy się z równie szeroką, niebieską.

Górna część trasy/fot. MM

Najlepiej oczywiście pojawić się na stoku o poranku, gdy śnieg jest wyratrakowany. Można poczuć się, jak na stokach alpejskich. Do około 13 jeździ się bardzo dobrze, około godziny 14-15 w bardziej stromych rejonach zbocza (szczególnie w wyższych partiach stoku) można napotkać muldy, albo oblodzone fragmenty. Ale kondycja stoku i tak jest niezła zważywszy na to, że w cieplejsze dni pod koniec lutego temperatura na górnej stacji sięgała 15 stopni. Teraz uległa znacznej poprawie i pewnie przez kolejny tydzień będzie jeszcze można zjeżdżać.

fot. AG

Jeden karnet – duża oszczędność

Warto pamiętać, że jeżdżąc w Wiśle można nabyć jeden karnet – Wiślański Skipass – obowiązujący w 15 ośrodkach, w tym właśnie w Cieńkowie. Spośród tych ośrodków otwartych jest obecnie 12 – bieżącą sytuację i dostępność poszczególnych tras można sprawdzać na bieżąco online.

Na Cieńkowie karnet sześciogodzinny kosztuje 90 zł, a jednodniowy – 110 zł. Taką samą cenę ma Wiślański Ski Pass. Można też wykupić karnet na klika dni – najdłuższe z nich są sześciodniowe albo dostępne do wykorzystania przez siedem dowolnych dni (640 zł). Dostępni są instruktorzy, niestety zajęcia grupowe dla dzieci nie odbywają się już w tygodniu.

fot. AG

Nocleg tuż, tuż

Dogodną bazą noclegową dla Cieńkowa jest hotel Vestina. Zlokalizowany jest praktycznie na przeciwko stacji narciarskiej – wystarczy przejść jezdnię i niecałe dwieście metrów, by znaleźć się przy wypożyczalni nart. Kolejne dwieście metrów wzdłuż ulicy, w stronę Skoczni Narciarskiej im. Małysza i dochodzimy do stacji Klepki.

Hotel Vestina/fot. AG

Hotel dysponuje dwoma parkingami. Pokoje są w pełni wyposażone, na dole budynku znajduje się suszarnia nart. Obecnie posiłki można zamawiać do pokoi i trzeba przyznać, że zarówno śniadania, jak i kolacje są nie tylko bardzo smaczne (szczególnie polecam na przykład rosół lub desery), ale i podawane w gorącej temperaturze.

W góry

Jeśli zmęczymy się jazdą na nartach, możemy wybrać się na wędrówkę pieszą. Najbardziej oczywistym celem wydaje się Barania Góra (1220 m). Najbardziej popularny szlak prowadzący z Wisły Czarne (parking przy OSP) w trzy godziny doprowadzi nas na szczyt. Szlak jest łatwy – niecałe 600 metrów przewyższenia – jedynym utrudnieniem może być głęboki śnieg i śliska ścieżka.

Na szlaku na Baranią Górę/fot. AG

Wysiłek wynagrodzony jest widokami z wieży widokowej na szczycie. Po drodze znajduje się kilka miejsc, a w których łatwo nabrać wodę z potoków. Powrót ze szczytu tą samą drogą lub przez schronisko na Przysłopie. Podczas naszej wędrówki, mimo słonecznej i bezwietrznej pogody, na trasie spotkaliśmy zaledwie kilka osób.

Dziecko na nartach

Z kilkunastu szkółek narciarskich działających w Wiśle, wybraliśmy Dimbo. I to był strzał w dziesiątkę. Zarówno jeśli zamawiamy indywidualną lekcję, jak i kiedy zapisujemy dziecko do przedszkola narciarskiego. Młodzi instruktorzy są doświadczeni w pracy z dzieciakami, są więc nie tylko cierpliwi, ale świetnie łapią kontakt z podopiecznymi.

fot. AG

Maluchy szybko łapią, co to znaczy zjeżdżać „pizzą” (po naszemu – pługiem) czy też „frytkami” (narty ustawione równolegle i stykające się ze sobą). Zajęcia są urozmaicone, dzieciaki drugiego dnia zjeżdżają slalomie i po “chopkach”. Wywrotki nie są straszne a na koniec czterodniowego kursu na narciarskich przedszkolaków czekają dyplomy, medale i lizaki. Co ważne dla rodziców, dziecko można zostawić na pięć godzin pod opieką i samemu poszaleć na stoku.

Wisla.pl
Cienkownarty.pl
Hotel-vestina.pl
Dimbo.pl

Mina po czterech dniach w Wiśle/fot. AG