Weekend targowy na Narodowym

AG

Druga edycja targów turystycznych Podróże odbywających się na Stadionie Narodowym nie powtórzyła ubiegłorocznego sukcesu.

Świetna lokalizacja nie wystarczyła, żeby przyciągnąć Warszawiaków. Wystawców było co prawda więcej niż przed rokiem, ale większość z nich nie była zadowolona z frekwencji. A z tą w piątek było tragicznie. Być może spowodowała to fatalna pogoda (zadymka śnieżna i siny wiatr), być może – zbyt mała promocja imprezy. Rozpoczynająca się godzinę po targach impreza radiowej Trójki potrafiła zainteresować tysiące chętnych. Na nią wstęp był jednak bezpłatny, na targi – trzeba było kupić bilet. Goście, którzy już weszli na targi niestety nie mieli za bardzo w czym wybierać. Stoisk biur podróży było niewiele, regionów Polski też, kilka stoisk narodowych i kilka luźno związanych z turystyką – obejście tego wszystkiego zajmowało niecałe pół godziny. Najwięcej ludzi gromadziło się przy stoisku partnera targów – Słowacji. Na nim grali cymbaliści, występował zespół ludowy, można było spróbować win słowackich serwowanych przez krakowski sklep z winami „Winnica”.
W sobotę frekwencja była lepsza, wielu rodziców z dziećmi przyciągnęła wizyta Świętego Mikołaja z Laponii, jednak na przyszły rok organizatorzy muszą pomyśleć, czym mogą przyciągnąć zarówno wystawców, jak i zwiedzających. Lepiej się działo poza główną salą wystawową. Piętro wyżej odbywał się kiermasz książki, w salach konferencyjnych zaś prelekcje podróżników (m.in. Tomasza Grzywaczewskiego, Anna i Krzysztof Kobusów, Moniki Witkowskiej), pokazy filmów i szkolenia. To jednak targi turystyczne miały być główną atrakcją. Organizatorzy zdają sobie sprawę z mankamentów sali, w które odbywała się impreza (bardzo niska, mała) i w przyszłym roku zamierzają przenieść targi Podróże w inne miejsce (najbardziej prawdopodobna nowa lokalizacja to hala Torwaru).
Poniżej przedstawiamy zdania niektórych uczestników.

Vladislav Chlipala, radca handlowy ambasady Republiki Słowackiej podczas ceremonii powiedział m.in. : „… Polacy od zawsze lubili przyjeżdżać na Słowację. Oba narody lubią się, szanują i mają wiele wspólnego. Teraz zbliżą nas jeszcze starania o organizację wspólną Zimowych Igrzysk Olimpijskich w 2022 roku. To byłaby impreza wspaniale promująca nasze dwa kraje i impreza, która pomogłaby turystyce… Proszę, nie bójcie się, że na Słowacji nie będziecie się mogli porozumieć – jak mówi wasz profesor Miodek: najbliższym do języka polskiego jest właśnie język słowacki…”.
Elżbieta Wąsowicz-Zaborek, wiceprezes POT, gratulując organizatorom, stwierdziła m.in. : „Targi Podróże są dla wielu początkiem podróży, pomagają podjąć decyzję co do kierunku wyjazdu i sposobu podróżowania… Gratuluję Słowacji, że ich stoisko z ofertą zimową pojawiło w Warszawie w dniu, kiedy – jak widać za oknem – rozpoczyna się zima… Polacy coraz bardziej lubią podróżować a targi są doskonałą okazją do szukania inspiracji, ale i do podejrzenia, co i jak robią w turystyce inni”.
Beata Antos z Polskiej Izby Turystyki: „Mało ludzi, dużo mniej niż tydzień temu na TT Warsaw. Mamy na stoisku foldery i katalogi członków mazowieckiego oddziału naszej Izby, ale mało ludzi jest na razie nimi zainteresowanych. Na targi turystyczne wstęp powinien być darmowy, inaczej – przy nie najlepszej promocji imprezy – jest bryndza, jak tutaj”.
Alina Kudela i Piotr Sikora z krakowskiego sklepu z winami Winnica byli zadowoleni: „Po raz drugi jesteśmy w Warszawie na targach turystycznych, po raz drugi też prezentujemy wina słowackie na stoisku Słowacji. W Krakowie degustacje win zza Tatr robimy przynajmniej raz w miesiącu. Wina słowackie to 80 proc. naszej oferty, mamy ich ok. 45, głównie z regionu Modrej w Małych Karpatach, z Topolcianek i słowackiego Tokaju. W ciągu dwóch lat sprzedaż ich zwiększyła o 650 proc. Nie zdarza się też, żeby przyszedł ktoś, kto nie kojarzy Słowacji z winami. Warszawa zaś, to dla nas perspektywiczny rynek, w przyszłym roku planujemy otwarcie tutaj naszego sklepu. Jak widać po zadowolonych po dzisiejszej degustacji, chętnych do odwiedzenia jego nie powinno zabraknąć”.
Miroslav Dobrota ze ParkSnow Donovaly narzekał: „W przyszłym roku raczej tu nie wrócimy. Jest bardzo mało odwiedzających. Pierwszego dnia rozdaliśmy zaledwie kilkadziesiąt folderów. Tydzień temu mieliśmy prezentację w centrum targowym w Bielsku Białej, odwiedziły nas tłumy. Jeśli wrócimy do Warszawy, to właśnie też do jakiejś galerii handlowej. Polacy są dla nas bardzo ważni. W Donavalach zimą stanowią oni 15 proc. wszystkich turystów (latem – 3 proc.). Więcej na narty przyjeżdża do nas tylko Węgrów – 18 proc. W sumie gonimy rekordowy dla nas rok 2008, w którym przyjechało do nas 220 tysięcy gości. W 2009 roku liczba turystów spadła do 143 tysięcy, ale ubiegłej zimy było ich już 195 tysięcy. Liczę, że najbliższa zima to będzie powtórka z roku 2008. Również Polaków powinno być więcej”.