Ubezpieczyciele murem za branżą turystyczną

fot. UNIQA

Rozmowa z Katarzyną Szepczyńską, dyrektorką Działu Ubezpieczeń Turystycznych w UNIQA.

Jaki to był sezon dla firm oferujących ubezpieczenia turystyczne?

Katarzyna Szepczyńska: Z mocnym odbiciem. Zaliczamy go do uda­nych. W UNIQA sprzedaż rosła w każdym kanale i przekroczyła poziom z rekordowego 2019 roku. Sprzyja nam rynek turystyczny, na którym sezon zaczął się bez opóźnień i był lepszy od tego z 2021 roku. Nic dziw­nego, bo to pierwszy pełny sezon letni po pandemii i bez obostrzeń. Już w maju patrzyliśmy na sytuację optymistycznie, bo przedsprzedaż imprez turystycznych była na obiecującym poziomie, mimo że konflikt zbrojny w Ukrainie zmniejszył zainteresowanie ofertami first minute.

W trakcie lata, kiedy narastały perturbacje na lotniskach, klienci, którzy do tej pory organizowali podróże samodzielnie, zwracali się do biur podróży. A w UNIQA to największy kanał sprzedaży. Wzrosło zaintereso­wanie wyjazdami butikowymi, specjalistycznymi, ale też komercyjnymi. Widać także, że do gry po pandemii wracają mniejsi gracze. To pozytywny trend, który pokazuje siłę branży turystycznej.

Ubezpieczyciele mogą również zaliczyć ostatnie miesiące do udanych pod względem szkodowości – w sezonie letnim zazwyczaj odnotowujemy małą liczbę szkód i o stosunkowo niskiej wartości w porównaniu z sezonem zimowym. Tak było i w tym roku. Dobry wynik sprzedaży ubezpieczeń to również zasługa turystów, którzy wybierali kierunki zagraniczne.

Czy klienci, nauczeni w pandemii, że warto się ubezpieczać, nie zaczęli rezygnować z dodatkowych pakietów ze względu na pogarszające się otoczenie ekonomiczne?

KS: Patrząc na klientów UNIQA – wręcz przeciwnie. Sprzedaż ubezpieczeń indywidualnych jest wyższa niż przed pandemią. Raz, że to wydatek rzędu 1-2 euro za dzień, niewielki ułamek całego kosztu wyjazdu. Klienci nie rezygnują z niego, wiedząc, jak kosztowne jest leczenie za granicą. Dwa – sezon letni upłynął pod hasłem opóźnionych lotów i zaginionych bagaży – a te ryzyka to realna pomoc finansowa w tych sytuacjach.

I wreszcie, biura podróży oferują podróżnym szersze zakresy i wyższe sumy ubezpieczenia. Modyfikujemy umowy z biurami, z którymi współpracujemy, żeby umożliwić im oferowanie wyższych sum, przynajmniej 20 tys. euro, oraz dodatkowych klauzul: ubezpieczenia kosztów rezygnacji na wypadek pozy­tywnego testu na Covid-19 czy skierowania na izolację albo kwarantannę.

Jakie produkty ubezpieczeniowe cieszą się powodzeniem wśród turystów?

KS: Rośnie zainteresowanie ubezpieczeniem kosztów rezygnacji. Klienci zwracają uwagę na wyższe sumy ubezpieczeń, na aktywności sportowe, na ochronę związaną z ryzykiem pandemii oraz kluczowe kwestie zwią­zane z problemami branży lotniczej. Co istotne, z naszych badań wynika, że klienci nie mają pełnego zrozumienia, jaką pomoc otrzymują od ubezpieczycieli.

A to oznacza, że musimy zwrócić jeszcze większą uwagę na komunikację z klientami i wyjaśnianie zakresu ochrony. Wiedza i dobre zrozumienie, jak również to, jakie wsparcie daje ubezpieczyciel na wypa­dek szkody, jest bardzo ważne dla bezpieczeństwa podróżowania w tych turbulentnych czasach. Biura podróży jako największy kanał sprzedaży ubezpieczeń mają tu też do odegrania niemałą rolę. Mamy opracowany program wspierania naszych klientów w tym zadaniu.

Czy rozszerzone pakiety ubezpieczeń podróżnych warto oferować tylko klientom udającym się w dalekie podróże na inne kontynenty? Czy bliższe wyjazdy potrafią także generować duże koszty leczenia i transportu medycznego?

KS: W związku z pandemią, zawirowaniami na lotniskach, ale też zagrożenia­mi wojennymi i terrorystycznymi pojawiają się nowe ryzyka i potrzeby ubezpieczeniowe, bez względu na wybraną destynację. Usługi medyczne na całym świecie drożeją z powodu inflacji, rosnących cen energii, osła­bienia złotego, jak również w efekcie pandemii, która przeciążyła system opieki zdrowotnej. Drobna porada medyczna, która kosztowała 50 euro, dziś kosztuje nawet trzy razy tyle.

Ustawa nie narzuca organizatorom oferowania minimalnej sumy w ubezpieczeniach, więc namawiamy biura do podnoszenia sum czy roz­szerzania zakresu umowy generalnej. Tak jak do tego, by polecały EKUZ na podróże europejskie. Karta uzupełnia polisę komercyjną, szczególnie gdy suma okazuje się niewystarczająca na pokrycie kosztów leczenia i przyspiesza procedury w szpitalach państwowych za granicą, szczególnie w przypadku zachorowania na Covid-19. Jest też warunkiem udzielenia pomocy w niektórych krajach i kontynuacji leczenia po powrocie do kraju.

Zbliża się zima, jakie nowości proponują ubezpieczyciele narciarzom?

KS: Sprzedaż polis zimą jest zwykle wyższa niż latem. To okres wielu drobnych zdarzeń, ale też szkód bardzo kosztownych, szczególnie, jeśli konieczna jest operacja lub transport medyczny za granicą. Dodatkowo wprowa­dzony we Włoszech w zeszłym roku obowiązek posiadania ubezpieczenia OC w życiu prywatnym sprawił, że ubezpieczyciele oferują to ryzyko w pakiecie z kosztami leczenia. Dziś szukają raczej dróg, jak zmniej­szyć ryzyko wypadków narciarskich niż modyfikują ofertę, bo ta jest już kompleksowa. Pracujemy właśnie nad poradnikami dla podróżujących i wspólnie z naszymi partnerami będziemy edukować klientów.

Większość dużych touroperatorów właśnie odnowiła gwaran­cje ubezpieczeniowe. Czy wysokość sum gwarancyjnych wraca do poziomu sprzed pandemii?

KS: Wraca i nie może być inaczej. Teraz, kiedy nie obowiązuje już spec rozpo­rządzenie ograniczające sumy minimalne dotyczące wysokości gwarancji (wcześniej 30 proc. przychodów) i wyszliśmy z obostrzeń pandemicznych, biura zwiększyły przychody i powróciły do zakresu terytorialnego gwa­rancji sprzed pandemii. Sumy gwarancyjne są zatem realne w zakresie faktycznej aktywności i wysokości przychodów. O to przecież chodzi – 100 proc. ochrona wpłat klientów i stabilizacja finansowa branży turystycznej.

Czy reasekuracja gwarancji ubezpieczeniowych na duże kwoty w biznesie, który w pandemii stał się jeszcze bardziej ryzykowny, nastręcza ubezpieczycielom problemów?

KS: Z punktu widzenia ubezpieczyciela ryzyko niewypłacalności analizu­je się przez pryzmat całego portfela i całego rynku. W turystyce jest wiele zależności. Przykład? Upadek dużego touroperatora ma wpływ na mniejszych graczy, którzy kupują od niego usługi. Branża turystyczna była jednak zawsze narażona na niewypłacalność, a ubezpieczycielom zawsze trudno było przekonać reasekuratorów do udziału w tym ryzyku. Czasy pandemii, wojny i kryzysu ekonomicznego tylko zaostrzyły takie podejście. Do czynników wewnętrznych, takich jak przeszacowanie moż­liwości sprzedażowych danego organizatora turystyki, dochodzą ryzyka od niego niezależne, np. anulacja całego kierunku lotniczego przez linie lotnicze czy obostrzenia w podróżowaniu spowodowane pandemią i zobowiązania tych touroperatorów wobec klientów.

Nawet jeśli polski rynek jest stabilny, a biura podróży na tle europej­skich – dzięki swojej elastyczności i wsparciu Turystycznego Funduszu Pomocowego, Funduszu Zwrotów i subwencjom PFR – przeszły przez pandemię niemal suchą stopą, to ich historie cały czas nie są wystarcza­jąco przekonywujące, aby poluzować politykę oceny ryzyka.

Sytuacja mogłaby się zmienić, gdyby do ustawy o imprezach tury­stycznych wrócił przepis ograniczający do roku możliwość zgłaszania roszczeń przez klientów biur, które upadły. Szczególnie, że ich pieniądze są też dodatkowo zabezpieczone składkami na Turystyczny Fundusz Gwarancyjny. Jako branża ubezpieczeniowa zawsze wspierali­śmy i będziemy wspierać i inicjować konieczne zmiany legislacyjne, aby minimalizować ryzyko finansowe w sektorze turystycznym.

Będziemy popierać też wszelkie inicjatywy związane z porządkowaniem rynku, szczególnie te zmierzające do wyeliminowania działalności tury­stycznej poza systemem regulowanym. Te tzw. szare strefy nadwyrężają bezpieczeństwo finansowe klientów i stabilność całej branży. A nam, ubezpieczycielom, zależy na równowadze w sektorze turystycznym i stabilności dwufilarowego systemu zabezpieczeń, w którym stanowimy istotny pierwszy filar.

Na rynku gwarancji ubezpieczeniowych dla touroperatorów działa niewiele firm. Dlaczego UNIQA oferuje ten produkt? Czy to się opłaca?

KS: To jest znacząca gałąź w gospodarce. Polski Instytut Ekonomicz­ny szacował całkowity udział turystyki w tworzeniu krajowego PKB na 4 proc. w 2018 r. A my w tym biznesie jesteśmy od dawna, więc bę­dziemy go zabezpieczać. UNIQA chce mieć pełną ofertę dla biur podroży, a gwarancje są jej elementem. Jesteśmy drugim na rynku graczem pod względem liczby ubezpieczonych biur. Umiemy zarządzać tym ryzykiem i mamy wypracowane relacje z reasekuratorami. Widzimy też, że branża jest elastyczna i kreatywna, a jednocześnie podchodzi ostrożnie do za­mawianych programów, liczby miejsc w liniach lotniczych, zakłada duży margines bezpieczeństwa finansowego – i to nam się podoba.

Jak wygląda prognoza na przyszły rok w branży turystycznej, zważywszy na coraz cięższe otoczenie biznesowe: wojnę, in­flację, wysokie stopy procentowe, wysokie ceny surowców energetycznych?

KS: Mamy zbyt wiele niewiadomych. Obserwujemy duży wzrost cen poje­dynczych usług, takich jak przeloty, wynajem samochodów czy hoteli. Przed pandemią wiele kierunków, nawet egzotycznych, było przystęp­nych cenowo. Teraz szczególnie turystyka organizowana indywidualnie staje się dobrem luksusowym. Skończyły się czasy taniego organizowania podróży zagranicznych na własną rękę. Myślę, że to może być szansa dla biur podróży, które mają większe możliwości zakupowe i negocjacyjne, bo zamawiają usługi hurtowo, są profesjonalistami z wielkim doświad­czeniem. Trzymam kciuki za taką przyszłość.