Opłata turystyczna do samorządów

materiały prasowe

Opłata turystyczna, wprowadzona w Polsce, powinna trafiać do miejskich SJT, które mogłyby dzięki temu lepiej finansować system rozwoju turystyki – twierdzi Viola Samborska, dyrektorka Biura Promocji Miasta i Turystyki Urzędu Miejskiego Wrocławia.

Rosnąca z roku na rok popularność Polski jako atrakcyjnej destynacji turystycznej oraz nasilające się zjawisko overtourismu, z jego – uciążliwymi skutkami, jak tłum, hałas, czy degradacja zasobów – jest realnym problemem. Jednym z mechanizmów regulujących ruch turystyczny i umożliwiających prowadzenie odpowiedzialnej turystyki, mogłaby być opłata turystyczna.

Wprowadzenie jej w miejsce istniejących dotychczas: miejscowej i uzdrowiskowej byłoby słusznym posunięciem.

Jednolita, systemowa taksa turystyczna, wspólna dla wszystkich, o jasno określonych, prostych regułach naliczania, pozwoli miastom na zwiększanie swojego potencjału, wspieranie rozwoju lokalnych inicjatyw, poprawę jakości pobytu, wzbogacenie oferty kulturalnej itp. Skorzystają na tym wszyscy, zarówno turyści, bo komfort zwiedzania się poprawi, mieszkańcy, ponieważ odciążona miejska infrastruktura i jakość oraz swoboda życia będą utrzymane a koszty ruchu turystycznego będą częściowo finansowane z zewnątrz, jak i przedsiębiorcy, gdyż popyt na usługi nie zmieni się albo wzrośnie.

To oczywiście pieśń przyszłości, dlatego też to, o czym powinniśmy teraz dyskutować, to nie kwestia zasadności funkcjonowania takiej opłaty, bo oczywistym jest, że przepisy w tej kwestii należy nowelizować. Być może wzorem europejskim nie narzucać jej, ale na pewno ustawowo określić wysokość i przede wszystkim systemowo wskazać, do czyjego budżetu powinna wpływać.

Różne są sposoby w Europie przeznaczenia wpływów z tego rodzaju opłat – z reguły trafiają one jednak do miejskich kas. Jest to o tyle naturalne, że to właśnie na miastach ciążą koszty obsługi ruchu turystycznego – m.in. opłaty za wywóz śmieci, utrzymanie dróg, infrastruktury itd

Opłata turystyczna, wprowadzona w Polsce, powinna trafiać zatem do miejskich SJT, które mogłyby dzięki temu lepiej finansować system rozwoju turystyki na danym obszarze oraz, co naturalne, wspierać tym samym promocję całego kraju.

Być może dyskusja na temat wprowadzenia jednolitego systemu tejże opłaty turystycznej jest, podobnie jak w przypadku standaryzacji kategorii obiektów noclegowych, doskonałym punktem wyjścia do dyskusji na temat struktury obecnie funkcjonującej w kraju i ewentualnymi zmianami tego systemu i całej turystyki.

Oczywiście, system ten należałoby dokładnie opisać i ustandaryzować. Poza bazą obiektów hotelarskich, w skład których wchodzą hotele, motele, pensjonaty, kempingi, domy wycieczkowe, schroniska i schroniska młodzieżowe, a których kategorie określa marszałek właściwego województwa, na samorządach spoczywa prowadzenie ewidencji obiektów świadczących usługi hotelarskie niebędących obiektami hotelarskimi – czyli wszystkich poza wymienioną wcześniej listą; zmiana przepisów dotyczących opłaty turystycznej w mojej ocenie powinna nieść za sobą także szczegółowe określanie charakteru i kategorii ww. obiektów.

Moim zdaniem, z punktu widzenia marketerki, dobrze sprawdziłoby się w Polsce rozwiązanie, zakładające uzależnienie wysokości opłaty od kategorii miejsca noclegowego, w którym zatrzymują się turyści. Różnego rodzaju opłaty turystyczne są najczęściej wliczane w cenę pokoju hotelowego, hostelu czy chociażby campingu, a ich wysokość, a ich wysokość jest uzależniona od sezonu turystycznego, miasta, które odwiedzamy, standardu wybranego pokoju lub tego, czy przysługują nam jakieś zniżki.