ETI stawia na kolejne kierunki, rejsy po Nilu i ekologię

Rosnący biznes w regionie Europy Środkowej, plany rozwoju sieci hotelowej Red Sea w kolejnych miejscach, akcent na ekologię oraz rejsy po Nilu – zgromadzeni w Sali konferencyjnej resortu Port Ghalib przedstawiciele i agenci ETI z kilku kluczowych rynków europejskich dowiedzieli się więcej o strategii firmy i wymienili się doświadczeniami.

Trwa ETI VIP World Academy 2019, czyli zjazd pracowników i partnerów ETI z Polski, Słowacji, Czech, Rumunii, Węgier, Włoch i Słowenii. W hotelach należącej do grupy sieci Red Sea w Port Ghalib, przez tydzień odbywać się będą szkolenia dotyczące produktu, uczestnicy wyjazdu wezmą też udział w wycieczkach i innych aktywnościach dostępnych na miejscu w ofercie touroperatora.

Prowadzący pierwszą z konferencji Tamer Marzouk, odpowiedzialny w ETI za marketing i PR, przypomniał, że w portfelu ETI znajdują się takie marki jak Red Sea Hotels, Cairo Express Travel i Grand Cruises. ETI zaczęło w 1998 w Niemczech, jest teraz obecne także w Wielkiej Brytanii, Austrii, Rumunii, Węgrzech, Polsce, Włoszech, Czechach, Słowacji, Słowenii i Polsce.

Hotele wolne od plastiku

Red Sea Hotels to rodzinna sieć 17 hoteli co najmniej czterogwiazdkowych. Dyponuje łącznie 16 tys. łóżek i zatrudnia 10 tys. pracowników. Resorty znajdują się w miejscach takich jak Makadi Bay, gdzie znajduje się np. bardzo popularny wśród rodzin Sunwings Waterworld. W Hurghadzie grupa ma również pięć hoteli, w tym dwa nowe, otwarte w tym roku, takie jak np. Grand Siva – pierwszy obiekt sieci całkowicie wolny od plastiku. W Sharm el-Sheikh znajduje się sześć hoteli, pozostałe obiekty Red Sea znajdują się w Port Ghalib.

„Zwracamy dużą uwagę na ochronę środowiska.Obecnie trwają prace nad certyfikowaniem hoteli pod kątem ochrony środowiska w ramach programu Green Star Certification. Dodatkowo, gubernator regionu Morza Czerwonego ogłosił, że Hurghada ma być miastem bez plastiku. ETI wspólnie z władzami regionu rozpoczęły kampanię „Say NO to plastic”. Firma zafundowała 10 tys. toreb na zakupy, a wspólnie z organizacją HEPCA inicjujemy akcje sprzątania wybrzeża Morza Czerwonego” – podkreślił Tamer Marzouk.

Red Sea współpracuje z organizacją Futouris, by uwzględniać ochronę środowiska w przygotowywaniu posiłków, walczyć z marnowaniem żywności i używać więcej lokalnych produktów.

Red Sea Resorts w nowych miejscach

Grupa ma plany rozwoju w najpopularniejszych kierunkach podróży do Egiptu i będzie otwierała nowe obiekty w: el Alamein, Marsa Alam, Sharm el-Sheikh, Sahl Hasheesh i w Taba.

ETI ma 25 proc. udziału w Niemczech na rynku sprzedaży wycieczek do Egiptu, 65 proc. w Austrii, ok 20 proc. w Wielkiej Brytanii. Podczas pierwszego z paneli przedstawiciele ETI na rynkach Europy środkowej i południowej omówili pokrótce sytuację biznesową touroperatora w swoich krajach.

Tamer Marzouk zapytał Nikolę Stampfera odpowiedzialnego za rynek słoweński, na którym ETI bardzo szybko wyszło na pozycję jednego z liderów.

Lubljana bramą do Egiptu w regionie

„Mamy mały zespół, w zeszłym roku zapewnialiśmy dwa loty tygodniowo z Lubljany: do Hurghady i Sharm el-Sheikh. Ale rozwijamy się, widzimy także duży wzrost na rynku chorwackim, tamtejsi agenci przysyłają nam klientów na lotnisko w Lubljanie. W 2018 roku udało nam się wysłać 40 tys. klientów z tego miasta. W przyszłym roku chcemy też wzmocnić sprzedaż na włoskim rynku i zachęcić tamtejszych klientów, żeby przysyłali klientów na lotnisko w stolicy Słowenii” – powiedział Nikola Stampfer.

Jozef Petrikovic, odpowiedzialny za Słowację, powiedział, że w 2018 kierowany przez niego oddział ETI wysłał do Egiptu 20 tys. klientów z trzech portów wylotowych: Bratysławy, Koszyc i Bukowca. „Na rynku jest 2-3 dużych graczy, więc konkurencja jest silna, ale zaletą ETI są hotele sieci Red Sea, które zdobywają uznanie klientów. Każdego roku Słowacy próbują nowych, korzystają też z karty lojalnościowej” – dodał.

Silna pozycja na Węgrzech i debiut w Rumunii

Robert Patruna, dyrektor ETI na Węgrzech, powiedział, że w tym kraju ETI działa od pięciu lat i ma bardzo silną pozycję. Zimą przejmuje 100 proc. rynku, bo żaden inny touroperator nie lata w tym terminie. Ok 10 – 15 proc. wzrostu rocznie to stały trend w sprzedaży na tym rynku. Latem ETI ma około 65 proc. udziału w sprzedaży wyjazdów do Egiptu.

ETI w Rumunii ruszyło w 2018 roku, ale dzięki węgierskim kolegom, którzy współpracowali już wcześniej z agentami, klienci kupowali ten produkt już od trzech lat. „W przyszłym roku będziemy latali do Hurghady i Sharm el-Sheikh, rozszerzamy też loty na inne lotniska niż Bukareszt. Wraca trend podróży do Egiptu, mamy dobre ceny, ale na tym rynku funkcjonują wszyscy touroperatorzy. Dlatego na razie mamy 20 proc. udziału – trzymamy się bowiem pewnego poziomu cen, gwarantującego jakość” – powiedział Csaba Hindrich odpowiedzialny za ten kraj.

W Polsce celem 10 proc. rynku

Na koniec głos zabrał Grzegorz Karolewski: „Zaczęliśmy w 2017 roku, ale 2019 to tak naprawdę drugi w pełni realizowany sezon. Dla mnie bycie nowym graczem na rynku to wyzwanie, bo muszę przekonać wszystkich że chodzi o firmę z 20-letnim doświadczeniem. Działamy głównie z Warszawy i Katowic, latem również z Wrocławia, Poznania i Gdańska. Planujemy dodać kolejne porty, bo rynek egipski w Polsce rośnie i przekracza 300 tys. klientów rocznie. W 2019 roku mieliśmy prawie 20 tys. klientów, chcemy osiągnąć w przyszłym roku 10 proc. udziału w rynku. Polska to ogromny kraj, więc są widoki na wzrost sprzedaży. Liczymy bardzo na naszych partnerów agencyjnych, którym ETI również daje sporo możliwości rozwoju biznesu” – powiedział.

Pamiętajmy o Luksorze

Podczas debaty omawiano także najważniejsze atuty Egiptu jako kierunku turystycznego. Jako pierwszy głos zabrał Mohamed Samy, dyrektor hotelu Julie Ville King’s Island Luxor, który przypomniał o tym, co wyróżnia Luksor na tle innych miejsc – najwyższy kunszt architektury starożytnej, bliskość Nilu, umożliwiający połączenie zwiedzania z wycieczkami statkiem.

Grzegorz Karolewski, dyrektor ETI w Polsce dodał, że Luksor to okazja do rozwoju produktu ETI i powinien być traktowany jako nowy kierunek w jego ofercie. Oferuje coś zupełnie innego – kierunek historyczny i związany z dziedzictwem kulturowym Nowego Państwa w starożytnym Egipcie. Jeśli chce się poznać naprawdę historię Egiptu, trzeba koniecznie pojechać do Luksoru. Edfu, Asuan – Abu Simber, Abydos – to kolejne punkty na mapie wycieczek rejsowych po Nilu, które mogą przybliżyć uczestnikom historię.

Robert Patruna z Węgier dodał, że Luksor to pierwsze miejsce, do którego trzeba pojechać w Egipcie jeśli chce się zacząć poznawanie starożytności w Egipcie, tym bardziej że ciągle dokonywane są nowe odkrycia. Szczególnie w sezonie zimowym pogoda sprzyja zwiedzaniu tego miejsca.

Rejsy i zwiedzanie wracają do łask

Nikola Stampfer ze Słowenii, odpowiedzialny również za rynek włoski, potwierdził, że turyści z jego rynku interesują się dziedzictwem historycznym i zapotrzebowanie na zwiedzanie zabytków jest duże.

Jozef Petrikovic ze Słowackiego oddziału ETI powiedział, że po 2010 zainteresowanie wycieczkami spadło, ale teraz wzrasta. Jego oddział ETI sprzedaje sporo wyjazdów łączonych – tydzień na plaży i tydzień na statku. Planują skrócić termin np. do czterech dni, żeby zwiększyć sprzedaż.

Csaba Hindrich z Rumunii powiedział, że ma doświadczenie z pracy w Egipcie jako pilot wycieczek i potwierdził, że turyści chcą zwiedzać, a nie tylko odpoczywać nad wodą. Na wszystkich rynkach największą popularnością cieszył się zawsze Luksor, choć ostatnio zapotrzebowanie na ten produkt spadło. Szukając nowych rozwiązań, ETI w Rumunii wprowadził programy trzech dni w hotelu i trzech na statku.

„Czasami sprawdza się zasada „mniej znaczy więcej”, turyści wolą odwiedzić mniej miejsc, ale doświadczyć czegoś głębszego. Tych, którzy są pierwszy raz i chcą wybrać wycieczkę, zawsze na początek polecam Luksor, dopiero potem Kair” – dodał.

Mohamed Samy przypomniał, że po rewolucji Luksor mocno ucierpiał jeśli chodzi o biznes turystyczny.

„Naszą misją było sprawić, aby Luksor wrócił na rynek, postawiliśmy na modernizację i na jakość. Niemcy, Francuzi, Włosi przyjeżdżali często w sezonie letnim, kiedy jest co prawda gorąco, ale dość sucho, więc w cieniu i nad wodą temparatura nie dokucza aż tak bardzo. Teraz widzimy wzrost nowych rynków: Chiny, Indie, Japonia – kraje azjatyckie są dla nas obiecujące” – powiedział.