Dariusz Górzny: na krócej lub do tańszych hoteli, ale Polacy będą podróżowali także w kryzysie

Dariusz Górzny prezes Wakacje.pl

Przyszły sezon w turystyce wyjazdowej nadal będzie zależał od odroczonego popytu i może wcale nie być zły. Czynniki makroekonomiczne sprawią, że Polacy wydadzą mniej: wyjadą na krócej lub wybiorą niższy standard. Ale nie zrezygnują z podróży i w dłuższej perspektywie nasz rynek czeka rozwój. Ale trzeba nadążać za potrzebami, stawiać na jakość, dostępność produktu w czasie rzeczywistym, obsługę posprzedażową oraz szeroką ofertę wylotów z wielu miejsc w Polsce. O perspektywach rozwoju turystyki zorganizowanej rozmawiamy z Dariuszem Górznym, prezesem Wakacje.pl.

Adam Gąsior: Jak udało Wam się przetrwać covid i czy nie macie obaw co do przyszłego sezonu, który może być ciężki z powodów ekonomicznych?

Dariusz Górzny: Pandemia zmusiła wiele firm, w tym nas, do wyjścia ze strefy komfortu oraz zwiększenia elastyczności. To był trudny okres, z którego – mówię to z pełnym przekonaniem – wyszliśmy silniejsi niż byliśmy w marcu 2020. Pamiętam, jak na pierwszym spotkaniu po wybuchu pandemii powiedziałem pracownikom: Covid spowodował nieoczekiwaną przerwę w grze, w której uczestniczymy. Musimy więc zejść do szatni, zrobić odprawę, maksymalnie dobrze wykorzystać ten czas, by – kiedy nastanie normalność – wrócić na boisko mocniejsi. I faktycznie, jako organizacja sprawnie przeszliśmy czas covidu. Zwiększyliśmy nasz udział w rynku, postawiliśmy na automatyzację procesów sprzedażowych i obsługi posprzedażowej oraz rozwój technologiczny, a w 2021 roku przeszliśmy rebranding. Oczywiście, tak jak wiele firm i my mierzyliśmy się z trudnymi decyzjami managerskimi i momentem dużego niepokoju. Musieliśmy rozstać się z wieloma pracownikami, dokonywaliśmy obniżek wynagrodzeń, korzystaliśmy z pomocy tarcz. Ale mieliśmy też wielkie wsparcie Wirtualnej Polski, która pomogła nam ochronić wiele miejsc pracy i przekuć ten zły czas w dobre zmiany.

Co do przyszłego roku, szacujemy, że rynek będzie wzrostowy, niemniej niewiele powyżej aktualnego sezonu. Jak duży to będzie wzrost – to zależy od siły odroczonego popytu po okresie pandemii. Wielu klientów, z ww. odroczonego popytu zdecydowało się w tym roku na wyjazd zagraniczny, mimo istotnego wzrostu cen wycieczek czy inflacji ograniczającej ich się nabywczą. Pragnienie wyjazdu zagranicznego zwyciężyło obawy makroekonomiczne. Pytanie czy ta motywacja by wyjechać będzie równie silna w roku przyszłym? Wiemy też, że część klientów, która planowała wyjechać za granicę w tym roku, nie zrealizowała tych planów w konsekwencji wybuchu wojny. Pytanie czy zrealizuje je w roku przyszłym? Miejmy bowiem na uwadze, że gdyby nie wybuch wojny, a w konsekwencji tego wzrost cen i wpływu czynników makroekonomicznych na decyzje wyjazdowe Polaków, ograniczających popyt, już w tym roku atrakcyjnych ofert i wolnych terminów wyjazdów last minute klienci szukaliby ze świecą w ręku.

AG: Ze wspólnego raportu wakacyjnego fly.pl, travelplanet.pl, Wakacje.pl i PIT wynika, że rezultaty sprzedażowe tego lata są bardzo dobre. Jak przebiegała sprzedaż w tym roku?

DG: Mieliśmy świetny początek roku. Styczeń i luty – do 24 lutego – były porównywalne do analogicznego okresu w 2019 roku. 24 lutego, w związku z napaścią Rosji na Ukrainę, przyszło załamanie całego biznesu turystycznego, choć nie tak drastyczne, jak w marcu 2020 roku, gdy, literalnie, dzienne wyniki sprzedaży wynosiły zero. Wybuch wojny spowodował spadek sprzedaży o 2/3. Wojna, tak blisko, wyłączyła w zdecydowanej większości społeczeństwa myślenie o podróżowaniu. Na szczęście to załamanie było krótkotrwałe – już po sześciu tygodniach sytuacja wróciła do normy, a drugi kwartał roku był najlepszym drugim kwartałem w historii turystyki. Również w lipcu i sierpniu obserwowaliśmy wyniki przewyższające te z 2019 roku.

AG: Kanały sprzedażowe były przygotowane na taki boom sprzedażowy?

DG: My byliśmy. To efekt tytanicznej pracy wykonanej przez managerów Departamentu Sprzedaży i efektywnej realizacji jednego z naszych tegorocznych priorytetów organizacyjnych, tak ważnych zwłaszcza po doświadczeniach z ubiegłego roku, kiedy w wysokim sezonie zmuszeni byliśmy ograniczyć funkcjonowanie naszej infolinii sprzedażowej. W 2021 roku liczba kontaktów na sprzedaną rezerwację wzrosła ponad dwukrotnie więcej w porównaniu do 2020 roku. To oznaczało, że nasze plany rekrutacyjne okazały się za małe. By jak najlepiej zadbać o doświadczenia klientów, którzy już zakupili u nas wycieczki, zdecydowaliśmy się więc wzmocnić obsługę posprzedażową doradcami sprzedażowymi. Przygotowując się do sezonu 2022 wyciągnęliśmy dobre wnioski z historii i byliśmy w stanie obsłużyć, na bardzo dobrych parametrach ilościowych i jakościowych, popyt o dobre kilkadziesiąt procent większy niż rok temu.
Nie mogę na razie podać konkretnych liczb za pierwsze półrocze, ale na pewno ten rok będzie lepszy od 2019, zarówno w liczbie bezwzględnej klientów, jak i w obrotach. Szacujemy, że liczba klientów wzrośnie o kilkanaście procent, a ponieważ za imprezy płacili więcej – wyższe będą odpowiednio również przychody.

AG: A jak wygląda sprzedaż wrześniowa?

DG: Ceny imprez wrześniowych poszły w dół w porównaniu z cenami sierpniowymi. Sprzedaż jest niezła, choć jej dynamika nie jest tak wysoka jak w II kwartale tego roku. Od lipca, sierpnia coraz wyraźniej widać, że czynniki makroekonomiczne wpływają na decyzje konsumentów i popyt. Obłożenie samolotów jest mniejsze niż w wysokim sezonie, więc produkt staje się bardziej dostępny i tańszy, a to może być impulsem dla wielu Polaków, by wyjechać na wakacje właśnie teraz. Ostateczne wyniki będą zależeć od tego jak dużo osób faktycznie przełożyło plany wyjazdowe na wrzesień, żeby skorzystać z niższej ceny.

AG: We wspomnianym już wcześniej raporcie wakacyjnym zaznaczono, że 80 proc. klientów kupiło w tym roku pobyty w hotelach 4 i 5* i w formule all inclusive. Czy ten trend kupowania sobie odrobiny luksusu będzie stały?

DG: Ten trend nie dotyczy tylko Polski, jest zauważalny na kluczowych rynkach zachodnich, gdzie klienci kupują podwyższony standard imprez turystycznych. Jednak warunki makroekonomiczne nie pozwalają tak jednoznacznie wyrokować o najbliższej przyszłości. Docelowo – tak, ten trend będzie się nasilał. Natomiast jeśli chodzi o perspektywę 2023 roku – mam wątpliwości. Uważam, że klienci, którzy faktycznie będą podróżować, będą podejmować decyzje dwojakiego rodzaju. Obniżać standard pobytu i rezygnować z pięciu gwiazdek na rzecz czterech i z czterech na rzecz trzech. Albo – zachowując dotychczasowy standard hoteli – skracać długość pobytu. Znamienne jest, że wprowadzając nową ofertę na 2023 rok, Itaka tak bardzo podkreśla, że większość kierunków jest elastyczna pod względem długości wyjazdów –możemy wybierać od kilkunastu do kilku dni. To jest jedna z sensownych dróg, by utrzymać klienta w systemie zorganizowanej turystyki wyjazdowej.

Kluczowym wyzwaniem z punktu widzenia turystyki zorganizowanej będzie pokazanie klientowi, że jeżeli część jego dochodu rozporządzalnego przeznaczana na wyjazd wypoczynkowy nie wystarcza na wypoczynek w tym samym standardzie co zwykle, ma alternatywę w postaci obniżenia standardu hotelu lub skrócenia długości pobytu. Alternatywę, która nie musi wcale oznaczać gorszego wyjazdu.

AG: Przychody macie większe, ale i koszty działalności szeroko pojętej branży się zwiększyły. Jak ten wzrost kosztów wpłynie na kondycję branży?

DG: Nasza struktura kosztowa jest istotnie inna niż np. touroperatorów. U naszych dostawców to koszty wytworzenia usługi turystycznej są dominujące, w naszym przypadku to koszty pracownicze czy marketingowe. O ile w tym roku, mimo szokowego wzrostu cen wycieczek, siła odroczonego popytu była tak duża, że „zaakceptowała” ten wzrost, to będzie dobry rok dla szerokiego rynku, nie tylko z perspektywy obrotów, ale i marży. Kolejne kwartały będą inne, bo obciążone niewiadomą związaną z poziomem akceptacji kolejnego wzrostu cen przez klientów. Ale to przecież także jest sytuacja możliwa do zarządzenia przez liderów organizacji. Można wybrać scenariusz budowania pozycji rynkowej nie obciążając w pełni klientów wzrostem kosztów, lub też można skupić się na utrzymaniu marży, uwzględnić wzrost kosztów w cenie, tym samym ograniczając ambicje udziału rynkowego i oferując ograniczony produkt klientom mniej wrażliwym na ceny.

AG: Czy touroperatorzy przygotowani są na wspomnianą przez Pana zmianę struktury zakupowej? Do tej pory byli nieco rozpieszczeni wyborami klientów, tym, że 80 proc. wybierała hotele 4 i 5 gwiazdkowe?

DG: Tak, choć wśród naszych dostawców nie widzę jeszcze trendu zwiększania podaży hoteli o niższym standardzie. Skąd więc mój optymizm, że touroperatorzy są przygotowani? Z doświadczeń covidowych i faktu, że pandemia nauczyła całą branżę wysokiej elastyczności, potrafimy dużo szybciej reagować na zmiany rynkowe i dostosowywać się do niespodziewanych zmian. Innymi słowy, jeżeli pierwsze tygodnie przedsprzedaży w obecnej strukturze produktowej nie będą zgodne z modelowanym rozkładem przez branżę, to spodziewam się zwinnych reakcji, by dostosować podaż do popytu.

Jeśli bowiem Polacy rzeczywiście poczują, że mogą przeznaczyć mniej pieniędzy na podróżowanie i będą szukali rozwiązań pozwalających na podróżowanie w dostępnym dla nich budżecie, to ktoś ten produkt im dostarczy, nie mam co do tego żadnych wątpliwości.

AG: Jakie czynniki z punktu widzenia klienta mogą mieć największe znaczenie dla jego wyborów?

DG: Trzeba pamiętać, że obok czynników negatywnych mamy też czynniki pozytywne, choćby obniżony do 12 proc. podatek w pierwszym progu podatkowym czy wakacje kredytowe. Ten drugi wątek ciekawi mnie w sposób szczególny i rodzi pytanie, na ile osoby, które mają kredyt hipoteczny i skorzystały w tym roku z wakacji kredytowych (i w przyszłym roku też zyskają taką możliwość), będą chciały te pieniądze przeznaczyć na spłaty kredytu, a ile na wyjazdy wypoczynkowe. Planujemy jako Wakacje.pl przeprowadzić badanie rynkowe w tym zakresie

AG: Czy turystyka krajowa ma dla Was znaczenie?

DG: Z naszej perspektywy rynek krajowy nie jest kołem zamachowym biznesu. Jest delikatnym uzupełnieniem oferty. Stanowi ok. 3 proc. oferty touroperatorów, mieści się więc w granicach błędu statystycznego. W czasie covidu podaż rynku polskiego rzecz jasna się zwiększyła, bo każdy organizator chciał poszerzyć półkę o propozycje wypoczynku w kraju. W Wakacje.pl na pierwszym miejscu stawiamy jednak na wakacje zagraniczne, chociaż oczywiście mamy w naszym szerokim portfolio ofertę polską.

AG: Co może się zmienić wśród najpopularniejszych kierunków?

DG: W tym roku mocno zyskała Turcja, głównie korzystnym dla klientów stosunkiem jakości do ceny – to miało fundamentalne znaczenie, wsparte zniesieniem obowiązku paszportowego. Osobiście ciekawy jestem, co będzie się działo w Grecji. Zauważmy, że w momencie znacznego rozszerzenia oferty tanich linii lotniczych do Hiszpanii, kraj ten odgrywa mniejszą rolę w turystyce zorganizowanej. W ostatnim czasie tani przewoźnicy wyraźnie zwiększyli też zainteresowanie kierunkami greckimi, ale, co ciekawe, na razie Grecja „broni się” touroperatorsko.

Jeśli chodzi o inne kraje, na pewno będziemy obserwować wzrost sprzedaży na kierunkach szeroko pojętej egzotyki. Już w 2021 roku, kiedy wracaliśmy do normalności, to egzotyka właśnie była kołem zamachowym sprzedaży. Klient podróżujący w kierunkach egzotycznych, a więc kupujący droższe wyjazdy, miał większą odwagę podróżowania w czasach ograniczeń, miał też większe możliwości zapłacenia za testy. Również w 2023 roku klient zamożniejszy będzie mniej wrażliwy na podwyżki cen. Jeśli więc spodziewamy się wpływu czynników makroekonomicznych na decyzje wyjazdowe Polaków, to segment egzotyki najmniej to odczuje. Ponadto, w społeczeństwie polskim, które staje się coraz zamożniejsze, coraz więcej osób aspiruje do podróży egzotycznych.

AG: A jakie widzi Pan perspektywy kilkuletnie przed branżą turystyczną, przed multiagentami?

DG: Multiagenci będą odgrywali na rynku turystycznym coraz większą rolę. I to głównie ze względu na zmieniające się potrzeby i motywacje klientów, a więc fundamentalnej strony rynku. Szeroka półka produktowa połączona z narzędziami dopasowania oferty do preferencji klienta pozwalają skrócić czas niezbędny na wybór wakacji i wybrać rzeczywiście najlepszą ofertę. Taki zakres usługi mogą zaoferować klientom tylko multiagenci. Szczególną zaś rolę dla touroperatorów odgrywają platformy takie jak Wakacje.pl, które będąc największym serwisem odwiedzanym przez klientów w turystyce zorganizowanej, nie tylko dostarczają organizatorom klientów w modelu agencyjnym, ale także atrybucyjnie tych, którzy decydują się na finalizację w kanale własnym organizatora czy u agenta stacjonarnego. To zaś powoduje, że są najtańszym kanałem sprzedażowym dla touroperatorów.

AG: A jak według Pana wyglądać będzie sytuacja agentów stacjonarnych na rynku turystycznym?

DG: Patrząc na udział kanałów sprzedażowych, kanał offline nadal odgrywa wielką rolę, stanowi 2/3 całej sprzedaży w turystyce zorganizowanej w Polsce. I ten kanał ma perspektywę funkcjonowania na rynku. Jeśli natomiast spojrzymy na rynek turystyki zorganizowanej długoterminowo, to im bardziej zaawansowane i zbliżone do tego, co mogą doradzić agenci stacjonarni, będą systemy rekomendacyjne online, tym wyższy będzie komfort zakupu online przy wykorzystaniu automatyzacji procesów, rozwiązań aplikacyjnych czy możliwości kontaktu 24/7.

Wakacje.pl stoją na dwóch mocnych nogach – internetowej platformie sprzedaży wycieczek i sieci stacjonarnej. Z jednej strony oferujemy wieloletnie doświadczenie, które powoduje, że klient wychodzi zadowolony od naszego doradcy w salonie, który bazuje na sprawdzonych obiektach gwarantujących zadowolenie klienta. Z drugiej zaś – sprzedaż online ma tę przewagę, że klient ma przestrzeń do wybierania w dużo większym wolumenie ofert i w dowolnym czasie. Z perspektywy organizatorów kanał online to także szybsze narzędzie wypromowania na rynku nowej oferty, kierunku, hotelu, czy wręcz nowego organizatora jako takiego, o ile ten zaoferuje atrakcyjny dla klienta produkt.

Wracając do przyszłości agentów stacjonarnych… Covid spowodował upadek kilkunastu procent agentów. Również my ponieśliśmy straty, liczba naszych stacjonarnych punktów sprzedaży spadła z ok. 380 do 300, ale w naszej strategii zakładamy odbudowę sieci stacjonarnej i jej rozwój. Chcemy być w czasie i miejscu, gdzie klient chce dokonać zakupu. Skoro klienci chcą kupować offline, potrzebują wsparcia doradcy przy biuro w salonie, to my po prostu tam będziemy.

W tym drugim kanale – online, obecnie z nadal większościową sprzedażą przez infolinię, bardzo intensywnie pracujemy nad rozwojem sprzedaży bezobsługowej. Mocno stawiamy na full online, ten kanał rośnie co roku bardzo dynamicznie, dziś to trzycyfrowe wzrosty w stosunku do 2019 roku. Ale rósł także w czasach covidowych, gdy klient bardziej potrzebował pomocy doradcy, błądząc w gąszczu regulacji wjazdowych i epidemicznych, a niektórzy wieszczyli, że nie da się sprzedawać wycieczek bez udziału człowieka. Te wzrosty to oczywiście efekt zmian rynkowych i roli jaką dziś odgrywa e-commerce w praktycznie w każdej branży, ale przede wszystkim efekt konsekwentnych inwestycji w platformę internetową Wakacje.pl. Czytelność ofert, intuicyjność korzystania, klarowność procesów… – dążymy, by wszystkie niezbędne do wyboru wakacji informacje były dostępne i zrozumiałe z poziomu platformy Wakacje.pl. A jeśli osiągniemy na tym froncie doskonałość, to dlaczegoż klient nie miałby kliknąć na ostatnim ekranie procesu rezerwacji przycisku „zapłać”?

AG: A czy na rynku multiagentów będzie jeszcze następowała konsolidacja? Macie plany zakupowe?

DG: Kiedy patrzę na rynek multiagentów, jestem dumny z tego, czego dokonaliśmy jako zespół w ostatnich dwóch latach. Mocno odjechaliśmy konkurencji, choć trzeba przyznać, że w Polsce nie jest ona aż tak duża. A ja chciałbym mieć mocniejszą konkurencję, bo to stymuluje do działania, nie pozwala pozostać w strefie komfortu. Każdy krok konkurencji zmusza do reakcji lub choćby analizy, czy dane posunięcie było racjonalne i sensowne pod względem biznesowym. Więc ja raczej życzyłbym sobie zwiększenia konkurencji na rynku OTA turystyki zorganizowanej, bo to oznaczałoby dla nas nowe wyzwania.

Podobny zresztą zastój obserwujemy na rynku touroperatorskim. Od 2019 roku, poza Nekerą, nie pojawił się żaden touroperator, który odgrywałby poważniejszą rolę na naszym rynku. Stąd z dużą ciekawością przyglądam się JoinUp!, na rynku organizatorów przyda się trochę świeżej krwi. Jeśli bowiem pojawi się gracz – nie wiem jeszcze, czy będzie nim JoinUp! – który zaproponuje coś zupełnie nowego, to firmy, które na tym rynku zajmują od lat znaczące pozycje, będą musiały się zastanowić, jak na te nowości odpowiedzieć. Ta świeżość spojrzenia i podejścia zazwyczaj dotyka produktu, nie tyle w aspekcie cenowym, ale jego jakości. Jakość produktowa jest zaś fundamentem, na którym branża musi budować przyszłość branży turystyki zagranicznej zorganizowanej.

AG: Czy pańskim zdaniem warto inwestować w lokalne porty lotnicze w Polsce? Czy znajdą się klienci chętni do latania z nich?

DG: Lokalność turystyki wylotowej jest jednym z moich ulubionych wątków. Kibicuję rozwojowi lotnisk lokalnych, rozwojowi turystyki zorganizowanej czarterowej czy opartej o linie regularne. Po pierwsze, nasze badania wykazują, że dla klientów ma znaczenie, czy mogą na wakacje polecieć z najbliższego portu lotniczego. A stabilność rynku osiąga się wtedy, kiedy trafia się w potrzeby klientów. Po drugie, rozwój oferty czarterowej z portów lokalnych jest moim zdaniem jedną z największych szans zwiększania wolumenu podróżujących i korzystających z turystyki zorganizowanej.

Jeżeli obecnie z mniejszych portów w Polsce latamy tylko do jednego z kierunków wakacyjnych, to każda kolejna alternatywa będzie stymulowała popyt. Poza tym, pojawiając się w danym mieście z nową ofertą, wzbudzamy zainteresowanie podróżami w ogóle. Na razie w sposób zorganizowany podróżuje ok. 10 proc. społeczeństwa. Do zagospodarowania jest więc ogromna liczba potencjalnych klientów. W wielu rozmowach z touroperatorami podkreślam, że lokalność i rozwój sieci połączeń z lotnisk lokalnych to jest to, co mocno wspieramy. Pamiętajmy, że Wakacje.pl są swoistym papierkiem lakmusowym rynku, poza jednym touroperatorem mamy w ofercie wszystkich najważniejszych organizatorów, więc patrząc na ten krajobraz dobrze definiujemy deficyty podażowe rynku.

AG: Czy coś Panu przeszkadza w kontaktach z touroperatorami?

DG: Współpracę z naszymi partnerami i relacje biznesowe oceniam bardzo wysoko, jednak zaawansowanie technologiczne niektórych graczy nadal pozostawia wiele do życzenia. W szczególności w zakresie procesów sprzedażowych, niedostosowanych do realiów zakupów online. W XXI wieku klient, widząc usługę „na półce”, oczekuje, że jest ona dostępna. W praktyce często bywa jednak tak, że klient płaci za usługę, bo to jest warunkiem touroperatora, a ta okazuje się niedostępna. Dopiero po dokonaniu wpłaty przez klienta touroperator sprawdza dostępność danego hotelu lub rezerwuje miejsce w samolocie. Jeśli mu się to nie uda, klient – zamiast wymarzonego wyjazdu – ma zablokowane środki. Zarządzanie dostępnością oferty i stabilnością cen to jest ten wątek technologiczny, który mnie bardzo mocno zadziwia.

Customer Experience nie jest jeszcze powszechną wartością stosowaną przez cały rynek, a przecież to fundament budowania biznesu, w szczególności tak oddziałującego na emocje.

Można oczywiście niską ceną i wolumenami tu i teraz zwiększyć swój udział rynkowy, a odpowiedzialność za obsługę rozczarowanego klienta przerzucić na agenta. To jednak myślenie i działanie krótkowzroczne. Klient zadowolony z obsługi jest najtańszym klientem pod względem kosztów pozyskania. On sam wróci. I nie mówię i myślę tutaj z perspektywy organizatora czy agenta – bo to myślenie partykularne – mam na myśli utrzymywanie i pozyskiwanie nowych klientów do ekosystemu turystyki zorganizowanej jako takiej.

AG: Czy jest możliwa sytuacja, w której liczba Polaków podróżujących z biurami turystycznymi znacznie wzrośnie, o dwa, trzy razy?

DG: A dlaczego nie? Czynnikiem fundamentalnym decydującym o tym, że ludzie chętnie korzystają z danego produktu, usług, jest jakość jaką otrzymują. Ona musi odpowiadać oczekiwaniom klienta. Nadal trzeba pracować też nad elastycznością oferty. Obecnie, w obliczu zmieniających się warunków makroekonomicznych, gwarancja niezmienności ceny jest bardzo ważna dla klientów. Im bardziej będziemy się bogacić jako społeczeństwo, tym częściej będziemy podróżować, nie raz, a dwa-trzy razy w roku. Jeśli relacje jakości do ceny będą rzeczywiście korzystne w porównaniu do podróżowania indywidualnego, jeśli powszechna będzie wiedza o większym bezpieczeństwie podróżowania zorganizowanego (a w Polsce mamy najlepszy system zabezpieczeń interesów klienta w Europie), to podwojenie rynku turystyki zorganizowanej jest jak najbardziej możliwe.

Jeśli dodatkowo usługa będzie blisko klienta, a to według mnie jeden z kluczowych elementów, który zadecyduje o wzroście turystyki zorganizowanej, to jest to możliwe. W dłuższym horyzoncie siła nabywcza Polaków będzie rosła, a wraz z nim zainteresowanie podróżowaniem, zwiedzaniem, poszukiwaniem relaksu w pięknych zakątkach świata. Turystyka zorganizowana może być beneficjentem tej perspektywy, o ile nasza oferta oparta będzie na czterech filarach: konkurencyjności cenowej, jakości, elastyczności oraz lokalnej dostępności szerokiej oferty wylotowej.

Rozmawiał: Adam Gąsior

Raport PIT: w 2022 padnie rekord sprzedaży. Średnia cena wyjazdu wyższa o 1,5 tys. zł, Turcja liderem sezonu