Energetyczny park rozrywki i pochwała bonu turystycznego

Kasy przed wejściem do Energylandii/fot. MM

Nie znam w Polsce miejsca, które tak skutecznie wykorzystywałoby bon turystyczny. Przed bramą Energylandii kilkanaście kas przeznaczonych jest do obsługi właśnie gości z bonem. Na małym placyku ustawiono wysokie stoliki, na nich – druki potrzebne do wypełnienia, by skorzystać z bonu. Po kasami „bonowymi” tłok.

Nic dziwnego, że bon turystyczny cieszy się tutaj powodzeniem. Po pierwsze promocja – idąc od parkingu co chwilę widzimy plakaty reklamujące korzystanie z bonu właśnie w Energylandii. Po drugie – jeden bon wystarczy na całodzienną wizytę całej rodziny – bez komplikacji, bez konieczności dzielenia bonu, bez wyjazdu z kraju.

fot. MM

Za bramą – tłumy. Bliskość Krakowa i aglomeracji śląskiej (Energylandia znajduje się w połowie drogi między Krakowem a Katowicami, w miejscowości Zator) sprawia, że do Energylandii przyjeżdżają nie tylko odpoczywający w jej najbliższej okolicy, ale i właśnie z tych dwóch miast.

Dużą zaletą parku jest część wodna. Zresztą tutaj swój pobyt w Energylandii rozpoczyna wielu gości. Podgrzewane baseny lubią dorośli i dzieci. Dla tych najmniejszych przygotowano dwa duże brodziki, dla starszych i pływających – basen o głębokości 135 cm. Oczywiście, jak to w takich miejscach są też zjeżdżalnie – w sumie 14 – różnej długości. Piaszczysta „plaża” z leżakami i parasolami, bary przekąskowe – goście mogą się tu poczuć, prawie jak nad morzem.

fot. AG

Ale przecież nie dla plażowania się tutaj przyjeżdża, tylko by spróbować swoich sił na jednej z prawie 80 atrakcji. Umieszczono je w pięciu strefach: Bajkolandii, Familijnej, Ekstremalnej, Smoczym Grodzie i wspomnianej – Wodnej. Wszystko w cenie biletu wstępu.
Każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Są tu bowiem klasyczne karuzele (z końmi, latające samoloty, samochody itp.), kolejki, karuzela z pompkami wodnymi, którymi „strzela się” do niby-płomieni.

fot. MM

W strefie Familijnej możemy spłynąć dziką rzeką, wziąć udział bitwie wodnej (załogi łodzi strzelają do siebie z armatek wodnych), przejechać się na rollecoasterach (m.in. Dragon Coaster, Frutti Loop Coaster, Mars Coaster), przejechać górską kolejką lub samochodzikami.

fot. AG

Miłośnicy mocnych wrażeń i posiadacze mocnych głów i odpornych żołądków, od razu po wejściu na teren Energylandii pędzą strefy Ekstremalnej. Czeka tu na nich m.in. ława obrotowa Apocalipto, gigantyczne wahadło Aztec Swing.
Na wysokim na 33 metry Mayan Roller Coasterze, wagoniki osiągają prędkość 80 km/h, zaś na zeroller coaster Formuła wagoniki osiągają prędkość 100 km/h w 2 sekundy.

Speed Water Coaster ma z kolei wysokość ponad 60 m, a wagoniki pędzące z prędkością 110 km/h wpadają do wody.

fot. AG

Wizytówka Energylandii, atrakcja widoczna z każdego miejsca parku, to oczywiście Mega Roller Coaster Hyperion. Ma wysokość 77 metrów, a wagoniki jadą tutaj z prędkością 142 km/h. Na „dzień dobry” przeżywamy spadek 80 metrów, nachylenie spadku wynosi 85 stopni.

Jeśli mamy po tym wszystkim apetyt i siły, możemy uzupełnić zapas kalorii w którejś z licznych restauracji i barów. A potem wracamy do zabawy. I tak cały dzień. Energylandia warta jest nie jednej wizyty.

Energylandia.pl

fot. AG
fot. MM
fot. MM
fot. MM
fot. AG

Nadspodziewanie spokojny park rozrywki