Bojan Baketa, były dyrektor Narodowego Ośrodka Informacji Turystycznej Republiki Chorwacji nie żyje

archiwum portalu WaszaTurystyka.pl

W sobotę w Osijeku w Chorwacji odbył się pogrzeb Bojana Bakety, który przez ponad 16 lat był dyrektorem Narodowego Ośrodka Informacji Turystycznej Republiki Chorwacji w Warszawie, naszego Przyjaciela, wielkiego człowieka turystyki

Był przyjacielem Polski i Polaków. Była naszym Przyjacielem. Nie tylko pokazywał nam Chorwację we wszystkich kolorach i smakach, ale i chciał poznawac kolory i smaki Polski. Jak przyznawał, do Chorwacji wracał z wielkim smutkiem, bo opuszczał kraj, który pokochał, poznał i darzył wielkim szacunkiem. Podkreślał, że Polskę opuszcza chwilowo, chwilowo opuszcza zostawionych tutaj przyjaciół, ale serce swoje zostawia tutaj na zawsze.

Bojan Baketa objął stanowisko dyrektora ośrodka w Polsce 1 lutego 2001 roku. Pod koniec roku liczba polskich turystów odwiedzających Chorwację wynosiła 380 tys. W 2017 roku liczba Polaków, którzy odwiedzili Chorwację wyniosła prawie milion. Przez 16 lat wysłał do Chorwacji ponad 500 dziennikarzy, zorganizował wraz ze swoim zespołem ponad 120 study tourów, wystawiał się na ponad 80 targach turystycznych. Zawsze pomocny, serdeczny, wniósł do promocji Chorwacjie całe swoje umiejętności i całe swoje serce. Jddnocześnie był wielkim Ambasadorem Polski. Kochał ją.

Jak mówił w ostatnim wywiadzie dla naszego portalu tuż przed powrotem do Chorwacji: “Czuję wielką satysfakcję, że udało mi się pokazać Polakom to, co najlepsze i najpiękniejsze w Chorwacji.
…Początki były trudne, nie znałem mentalności Polaków, waszej kultury, nie rozumiałem języka polskiego. Po trzech dniach chciałem wracać do Chorwacji, swojemu szefowi powiedziałem, że Polska to kraj pesymistyczny, rynek bez perspektyw. Nastroje wśród ludzi były kiepskie, wydawało mi się, że wszystkie najgorsze stereotypy o Polakach znajdują potwierdzenie. Zadawałem sobie pytanie: co ja tutaj będą robił?
Bardzo często – co wynikało z mojej nieznajomości języka polskiego i zwyczajów – wynikały z tego komiczne sytuacje. To wszystko sprawiało, że praca była dużym wyzwaniem.
Nasze pierwsze biuro, to było dawne mieszkanie, na parterze w kamienicy na ulicy Chmielnej. Wszystko urządzaliśmy od początku. Za oknami przez prawie cały dzień grała nam orkiestra warszawska, przechadzały się tłumy warszawiaków, często nie można było spokojnie rozmawiać – tak było głośno. Po dwóch tygodniach jakoś udało nam się uprosić orkiestrę, żeby się przenieśli – fajnie grali, ale nie dało się pracować. Za to – choć nie rozumiałem jeszcze wszystkich słów – ich piosenki znałem prawie na pamięć..

Praca w Polsce zawsze była fantastyczna. Na początku wszystko było dla mnie wyzwaniem, ale i w późniejszych latach zawsze stawiałem sobie wciąż nowe zadania, by jak najlepiej pokazać swój kraj Polakom. Fantastycznie było pokonywać barierę językową i nie tylko mówić coraz lepiej po polsku, ale i rozumieć sposób myślenia Polaków. To była dobra decyzja – nauczyć się języka polskiego.

Przez te 16 lat udało nam się zrobić „ewangelię” turystyki do Chorwacji. Jeśli zaś ktoś mnie pyta o liczbę study tourów dla dziennikarzy czy wyjazdów dla biur podróży, to odpowiadam: byliśmy pod tym względem hurtownią. Do tego trzeba dodać niezliczoną ilość spotkań, prezentacji w Polsce. Nigdy nie odmówiliśmy nikomu spotkania, by porozmawiać o Chorwacji. Odbyliśmy je chyba we wszystkich uczelniach w Polsce, na imprezach targowych, w organizacjach i instytucjach. Żadne spotkanie mnie nigdy nie nudziło.

Miałem wielki zaszczyt promować swój mały, cudowny kraj przed olbrzymim audytorium anonimowych ludzi, przedstawicieli mediów, którzy albo o Chorwacji mieli mgliste wyobrażenie albo nigdy w niej nie byli. Wielu z nich wybrało się po raz pierwszy do Chorwacji, wielu ją na tyle polubiło, że często tam wraca. Na zachęcanie ludzi do odwiedzania Chorwacji zawsze miałem energię, motywację też.

Wracam do Chorwacji z wielkim smutkiem, bo opuszczam kraj, który pokochałem, trochę poznałem i darzę wielkim szacunkiem. Chwilowo opuszczam wielu przyjaciół, wiele bliskim mi osób, ale wiem, że serce swoje zostawiam to na zawsze, podobnie, jak zawarte tu przyjaźnie przetrwają na zawsze.”

Żegnaj Bojan! Gdzieś Ty teraz się udał? Nie napijemy się prędko wina, nie pośmiejemy z zielonego piwa, nie posłuchamy Due Cello… I czy tam gdzieś, będziesz dalej promował Chorwację? No, ale jeśli raj istnieje, to po co w raju promowac raj jakim jest Chorwacja? Nie będziesz miał roboty. Odpoczywaj i czekaj na nas… Jeszcze się spotkamy na szlaku na Połoninach Niebieskich.

Adam Gąsior