Wschodnia Chorwacja – śladami barona von der Trenck i Marii Teresy

Saša Pjanić/Chorwacka Wspólnota Turystyczna

Region Wschodniej Chorwacji, znajdujący się pomiędzy Węgrami, Bośnią i Hercegowiną, a Serbią jest zdecydowanie najmniej uczęszczany przez Polaków. A szkoda, bo można tu odnaleźć łany zboża, pola słoneczników i tabuny koni. Poznajcie Wschodnią Chorwację – swoisty skarbiec tradycji, niezwykłego piękna przyrody, ale i niezwykłych historii.

Cofnijmy się w czasie do XVIII wieku.
Baron Franz von der Trenck urodził się w południowych Włoszech jako Prusak z obywatelstwem Austrii i wielkim majątkiem ziemskim na terenie Wschodniej Chorwacji. Przez całe swoje życie najlepiej jednak czuł się w Chorwacji i jawnie mówił o sobie: jestem Slawońcem!
Majątek rodzinny Trenck znajdował się na terenie dzisiejszej Wschodniej Chorwacji i obejmował między innymi miejscowości Brestovac, Pleternica, Pakrac oraz Velika i Nuštar. Tereny te od stuleci słynęły jako niezwykle urodzajne.
Baron pochodzący z rodziny o długiej tradycji wojskowej od najmłodszych lat zafascynowany był strategiami wojskowymi. Tylko dzięki swojej matce Marie Anne von Ketteler został przyjęty do szkoły Jezuitów. Został z niej jednak szybko wyrzucony z powodu udziału w bójce. Swoją przyszłość widział w wojsku, do którego przystąpił już w wieku 15 lat.

Wino, kobiety i pojedynki
W chorwackiej historii został zapamiętany nie tylko jako dzielny dowódca wojskowy, ale i jako zawadiaka oraz miłośnik przygód skłonny do bójek i łamania dyscypliny wojskowej. Zasłynął również jako znawca wina i wielki wielbiciel kobiet. W końcu przeżył 102 pojedynki!
Po objęciu austriackiego tronu przez Marię Teresę, Franz Trenck zaoferował jej oddział złożony z 1000 żołnierzy i wyposażony na jego własny koszt, który miał przyłączyć się do walk wojsk cesarzowej
z Prusami. Pandurzy barona Trencka ubrani byli w nietypowe kolorowe stroje, a każdą bitwę zaczynali od melodii wygrywanej na fletach, karatalach i bębnach. Stąd baron w historii zapamiętany został również jako prekursor muzyki wojennej. Dzięki wojskowym sukcesom Pandurów baron szybko awansował w hierarchii wojskowej i stał się jednym z ulubieńców cesarzowej Marii Teresy.

Konie i kotlety
Jak na dobrego żołnierza przystało baron kochał również konie. Był więc w stałym kontakcie ze stadniną w pobliskim Đakovie. Biskup Đuro Patačić próbował odnowić stadninę założoną 250 lat wcześniej na mocy edyktu węgierskiego króla Kolomana. Odnowienie stada było konieczne szczególnie po bitwie pod Mochaczem. By tego dokonać Biskup nabył w Konstantynopolu 26 koni pełnej krwi arabskiej. Ten radosny fakt uczczono wystawną kolacją z ulubionym nadziewanym kotletem barona w roli głównej. Zresztą po dziś dzień nosi on nazwę „Barun Trenk”.
Franz szczególnie lubił tradycyjny kulen, do produkcji którego wykorzystywano najlepsze kawałki mięsa i dużo czerwonej papryki. Do kulenu zaś najlepiej smakuje pajda domowego chleba oraz aromatyczne lokalne wina.

Stół spełniający życzenia
Do bogatej rodziny barona należało kilka winnic. Mówi się, że podczas podróży Marii Teresy do Osijeka uległa ona prośbie barona i spotkała się z nim w Kutjevie. Trenck zaprosił ją do piwnic, gdzie próbowali najlepszych win wyprodukowanych z lokalnych gatunków winorośli: Graševiny, Traminca i Frankovki. Po kilku butelkach para nakazała służącym opuścić piwnicę. Maria Teresa i Trenck pozostali w niej kolejne 7 dni! Dowodem uczucia, które wtedy rozkwitło stał się kamienny stół, który po dziś dzień spełnia miłosne życzenia.
Wspomniany stół można zobaczyć w winnicy w Kutjevie. Pamiętajcie by koniecznie dotknąć go obiema rękami!
Historie przekazywane z pokolenia na pokolenie zapamiętały Trencka przede wszystkim jako hojnego szlachcica i niezwykle barwną postać. Do dnia dzisiejszego, co jakiś czas, baron pojawia się na miejscowych imprezach w towarzystwie Cesarzowej.
Chcąc podtrzymać dobre tradycje regionu mieszkańcy co roku przygotowują liczne festiwale podczas, których prezentują przepiękne, ręcznie robione tradycyjne stroje ludowe, tradycyjną kuchnię oraz rękodzieło. Każdej z tych imprez towarzyszą tamburasi grający na wyrzeźbionych z drewna jaworu (lub gruszy) 4 stunowych instrumentach szarpanych podobnych do mandoliny.
Odwiedźcie Wschodnia Chorwację w drodze nad lub z nad morza Adriatyckiego, bo warto!

Autorzy zdjęć: Ivo Biočina/Chorwacka Wspólnota Turystyczna, Ivo Biočina/Chorwacka Wspólnota Turystyczna, Ivo Biočina/Chorwacka Wspólnota Turystyczna, Ivo Pervan/Chorwacka Wspólnota Turystyczna, Saša Pjanić/Chorwacka Wspólnota Turystyczna

 

{gallery}7258{/gallery}