„Modlin wraca do gry, Radom to tylko dodatek” – Michael O’Leary o nowej strategii Ryanaira w Polsce

Ryanair podpisał sześcioletnią umowę z Lotniskiem Warszawa-Modlin
Ryanair podpisał sześcioletnią umowę z Lotniskiem Warszawa-Modlin

Ryanair wraca do Modlina z ambitnym planem wzrostu. Po podpisaniu sześcioletniej umowy z nowym zarządem lotniska, przewoźnik zapowiada zwiększenie liczby pasażerów do 5 milionów rocznie, zbazowanie czterech nowych samolotów i uruchomienie 25 tras już od przyszłego roku. Michael O’Leary w rozmowie z nami zdradza kulisy negocjacji, warunki inwestycji i komentuje przyszłość Radomia jako uzupełniającego portu regionalnego bez ambicji konkurowania z Modlinem czy Lotniskiem Chopina.

Mieczysław Pawłowicz: Rok temu mówił pan, że Modlin ma najgorszy zarząd w Europie. Co się zmieniło?

Michael O’Leary: Rzeczywiście, wtedy nie mogliśmy dojść do porozumienia z poprzednim kierownictwem lotniska, co bezpośrednio odbiło się na liczbie pasażerów (w tym roku to zaledwie 1,5 mln – MP). Dwa miesiące temu w trakcie jednej z unijnych konferencji lotniczych, spotkałem się z nowym zarządem: panem Jackiem Kozłowskim i jego zespołem. Doszliśmy do wniosku, że trzeba naprawić relacje i rozpocząć nowy rozdział.

MP: I podpisaliście nową umowę?

MOL: Tak. W ciągu dwóch tygodni nasze zespoły wynegocjowały sześcioletni kontrakt gwarantujący wzrost ruchu w Modlinie. Chcemy, by lotnisko wróciło na ścieżkę ekspansji.

MP: Jakie są konkrety?

MOL: Zakładamy, że w ciągu pięciu lat zwiększymy liczbę pasażerów z 1,5 do 5 milionów rocznie. Aby to osiągnąć, zbazujemy tam cztery nowe samoloty. Jest to inwestycja z naszej strony warta 400 milionów dolarów. Oczywiście Modlin będzie musiał zwiększyć liczbę bramek z czterech do ośmiu.

MP: Czy Ryanair będzie bezpośrednio inwestować w rozbudowę lotniska, co proponowaliście już kilka lat temu?

MOL: Zaproponowaliśmy to także teraz, chociaż nie sądzę by to było potrzebne. Modlin ma władze samorządowe, regionalne i PPL. Myślę, że inwestycje rzędu 20 mln dol. pozwoli na zbudowanie dodatkowych bramek. Jeśli Lotnisko Modlin zainwestuje w rozbudowę terminala, my zainwestujemy w rozwój ruchu lotniczego.

MP: W zeszłym roku mówiło się, że do porozumienia brakowało niewiele…

MOL: Nieprawda. Poprzedni zarząd chciał drastycznie zwiększyć opłaty i to o ponad 50 proc. Dlatego wycofaliśmy samoloty z Modlina. Na szczęście nowy zarząd zmienił podejście.

MP: To ile zapłacicie teraz Modlinowi za pasażera?

MOL: Dziś płacimy więcej niż wcześniej, ale mamy gwarancję stabilnych stawek przez kilka lat. W dużym ruchu wszyscy zyskują –lotnisko na sklepach, restauracjach, parkingach, a my na pasażerach.

MP: Czy oznacza to przeniesienie tras z innych lotnisk do Modlina?

MOL: Nie. Modlin będzie rósł dzięki dodatkowym czterem samolotom. Od przyszłego roku uruchomimy 25 nowych połączeń.

MP: Czy wpływ na zmianę nastawienia miała konkurencja np. pojawienie się Air Arabii?

MOL: Nie. Air Arabia nie jest dla nas konkurencją, ponieważ obsługuje inne trasy. Nawet jeśli do Modlina wejdzie Wizz Air, to proszę bardzo. Konkurencja jest dobra, ale nie ma wątpliwości, że Ryanair pozostanie najważniejszą linią w Modlinie.

MP: Co w takim razie z Radomiem? Temat zamknięty?

MOL: Nie, ale nigdy nie wierzyliśmy w Radom jako „warszawskie lotnisko”. To może być dobre, lokalne uzupełnienie. Planujemy stamtąd 3–4 trasy. Jednak nie będzie to wielka skala. Mówimy o ruchu lokalnym, a nie o przenoszeniu czegokolwiek z Modlina.

MP: Nie kusi was możliwość nocnych operacji z Radomia?

MOL: Dziś pasażerowie nie chcą latać nocą. Mamy tanie bilety w godzinach dziennych. Radom nie interesuje nas także jako lotnisko czarterowe, mimo że mówi się o przenoszeniu tam lotów z Lotniska Chopina.

MP: Na koniec muszę zapytać, jak układa się współpraca z OTA?

MOL: Dobrze. Tam, gdzie zawarliśmy umowy, widzimy korzyści również dla pasażerów. OTA odpowiadają dziś za 12–13 proc. naszego ruchu i to rośnie.