Travelplanet.pl – rok 2018 pod znakiem all inclusive

AG

Nigdy wcześniej, wg. Raportu Podróżnika Travelplanet.pl, hotele 5* nie były tak popularne, jak w 2018. Nigdy wcześniej aż tylu nie zafundowało sobie wypoczynku all inclusive.

Przeciętny profil klienta biura podróży w 2018 roku wyglądał następująco: na wakacje przede wszystkim samolotem (95 proc.), do Grecji. A jeśli nie do Grecji, to raczej do Turcji niż Hiszpanii (16 vs. 13 proc.) i Egiptu tak samo chętnie jak do Bułgarii (ok. 11 proc.). Na wakacje przede wszystkim w sierpniu i w lipcu, ale termin czerwcowy i wrześniowy cieszył się niewiele mniejszą popularnością. Za to urlopy po raz pierwszy rezerwowane były chętniej z katalogu a nie przeczesywaniem niesprzedanych resztek (ok. 38 proc. we wczesnych rezerwacjach vs ok 31 last minute).
.
To był kolejny rok, stojący pod znakiem rezerwacji first minute, mimo że od długiego majowego weekendu sezon stał pod znakiem wyjątkowo atrakcyjnych cenowo ofert, spowodowanych ostrą rywalizacją touroperatorów, w której padały nawet oskarżenia o dumping.

Turyści wciąż mają (słuszne) przekonanie, że Turystyczny Fundusz Gwarancyjny to parasol, chroniący w stu procentach inwestowane w wakacje pieniądze.

Wyjątkowo dobrze zadziałała Gwarancja Najniższej Ceny, stosowana w wielu wypadkach przez touroperatorów. Ale równie mocna była pamięć o ofertach last minute na kierunkach europejskich w lecie 2017, sporo droższych niż wycieczki w przedsprzedaży.

To był kolejny rok dużego wzrostu zainteresowania turystów korzystaniem z usług biur podróży. 35-procentowy wzrost klientów to konsekwencja przekonania, że ceny ofert są z reguły korzystniejsze niż samodzielne organizowanie sobie wypoczynku.

Według raportu Travelplanet.pl, rok 2018 był rokiem triumfalnego powrotu Tunezji, Egiptu i Turcji na szczyty popularności. Oferty w najwyższym standardzie do tych krajów są wyraźnie korzystniejsze cenowo niż w europejskich części basenu Morza Śródziemnego, stąd wyraźny wzrost przeciętnego komfortu wypoczynku i stąd jego niższy przeciętny koszt. Na powracającym sentymencie najbardziej straciły Hiszpania i Chorwacja, jedne z droższych wakacyjnych kierunków. Za to swą pozycję utrzymała Albania, która po zawirowaniach w krajach arabskich wskoczyła do pierwszej dziesiątki. Najbardziej popularnym krajem na wakacje wciąż była

Grecja, ale to ewidentnie spadająca gwiazda.

Znacznie chętniej niż w poprzednich latach rezerwowano wakacje dla 3 i więcej osób. Wytłumaczenie, że to konsekwencja programu 500+ jest prawdopodobne, ale szczegółowe dane, dotyczące wyjazdów dzieci i młodzieży latem i podczas ferii zimowych tego nie potwierdzają.

Urlop przede wszystkim latem

Jeśli wyjazd z biurem podróży, to przede wszystkim latem. Od wielu lat ok 70 proc. klientów kupuje imprezy na ten okres. Sierpień i lipiec to wciąż najpopularniejsze miesiące ale turyści konsekwentnie coraz częściej rezerwują wyjazdy na miesiące „okołowakacyjne” a więc wrzesień a zwłaszcza czerwiec. W ciągu dekady różnica pomiędzy udziałem wyjazdów w czerwcu i w lipcu zmalała z ponad 6 do zaledwie 2 pkt. proc.
Za to krzywa udziałów wyjazdów w maju w ogólnym ruchu turystycznym ostro pnie się do góry. Największa w tym zasługa urlopów na długi majowy weekend, który turyści ewidentnie uznają za świetny moment na naładowanie akumulatorów, zwłaszcza gdy dni świąteczne można „zmostkować” urlopem z weekendami. Tak właśnie było w 2018 roku, gdy 3 dni urlopu dawały w sumie 9 dni wolnego. Ale dodatkowym, jeśli nie pierwszorzędnym powodem dużego wzrostu wyjazdów majowych (nawet poza okresem długiego weekendu) i zbliżenia się do blisko 10-proc. udziału w wyjazdach w całym 2018 roku były niezwykle korzystne oferty last minute.

Spada udział wyjazdów zimowych – tu mamy jednak do czynienia z w miarę stałą liczbą wjeżdżających w tym czasie. Ogromne, trzydziestoparoprocentowe wzrosty klientów w dwóch ostatnich latach koncentrowały się przede wszystkim na imprezach letnich i majówce, wzrost klientów imprez zimowych nie był aż tak dynamiczny, stad spadek udziału w ogólnym ruchu turystycznym.

Raczej first niż last minute

23 proc. rezerwacji w pierwszym kwartale 2018 roku? To najlepszy wynik w ostatniej dekadzie. Tylko w 2012 mieliśmy do czynienia z podobną sytuacją, gdy w pierwszym kwartale zarezerwowano 22 proc. imprez. Potem jednak, w środku letniego sezonu, nastąpiła fala bankructw biur podróży. W sezonie 2018 nic podobnego nie miało miejsca. Co więcej, od 2016 roku pieniądze klientów są chronione przez Turystyczny Fundusz Gwarancyjny.
Dodatkowymi zachętami do rezerwowania wakacji już na początku roku było stosowanie na szeroką skalę przez touroperatorów tzw. Gwarancji Najniższej Ceny oraz przykre doświadczenia polujących na oferty last minute w 2017.
Tę zapobiegliwość widać jeszcze lepiej, gdy porównamy odsetek rezerwacji w pierwszym kwartale 2018 roku do odsetka wyjazdów w tym okresie. To 23 proc. do niecałych 8 proc. dekadę wcześniej było to ponad 23 proc. do 12,5 proc.

Symptomatycznie wygląda spadek odsetka rezerwacji dokonywanych od czerwca do września. W tym okresie 2018 roku wyniósł ok 45 proc. (w 2017 – nieco ponad 48 proc.) podczas gdy w analogicznym okresie 2016 roku było to 52,6 proc.

Ostra rywalizacja cenowa touroperatorów, która w sezonie letnim (a to, przypomnijmy, ok 70 proc. ruchu turystycznego) dotyczyła przede wszystkim ofert last minute, nie przełożyła się na odwrócenie wieloletniego trendu wzrostowego, dotyczącego kupowania wycieczek przynajmniej na dwa miesiące przed wyjazdem. I o ile przez dekadę krzywa mozolnie wspinała się punkt po punkcie procentowym, to w 2018 roku wystrzeliła w górę.

Po raz pierwszy w historii Raportów Podróżnika TravelPlanet.pl, (a sporządzane są od 2002 roku) odsetek wczesnych rezerwacji był wyższy od zakupów w systemie last minute.
I to bardzo wyraźnie, gdyż ten pierwszy sięgał 38 proc. zaś ten drugi nieznacznie przekroczył 31 proc.
Wakacje w 2018 roku były tańsze o przeszło 4 proc. niż rok wcześniej. Średnia wartość rezerwacji spadła o przeszło 250 zł, do 5626 zł. W przeliczeniu na jedną osobę koszt wypoczynku spadł z 2324 zł do 2177 zł.

To konsekwencja kilku czynników – bardzo korzystnych cenowo ofert last minute, spowodowanych agresywną polityką cenową, ale również – a może przede wszystkim – przesunięciem popytu na tańsze kierunki. Powrót do łask turystów Egiptu, Tunezji i Turcji wpłynął nie tylko na spadek przeciętnego kosztu wakacji ale – paradoksalnie – na wzrost komfortu wypoczynku, bo wypoczynek w tych krajach rezerwowany jest w najwyższym standardzie.
Ale wakacje relatywnie tanieją od dekady, gdy porównać wzrost średniej rezerwacji w tym czasie (ok. 17 proc.) do wzrostu przeciętnego wynagrodzenia (55 proc. – według GUS z 2944 zł w 2008 roku do 4580 zł w III kwartale 2018 r.) Abstrahując od faktu, że wciągu ostatniej dekady klienci polskich biur podróży znacznie poprawili komfort wypoczynku, widać wyraźnie, że wakacje z biurami podróży drożeją przeszło trzy razy wolniej od wzrostu płac.

Kobiety kupują wypoczynek

Czwarty rok z rzędu kobiety częściej rezerwują wakacyjny wypoczynek niż mężczyźni. Różnica na ich korzyść sięga blisko dwóch punktów procentowych, podczas gdy dekadę temu finalizujący transakcje mężczyźni mieli przewagę blisko 12 punktów procentowych.

Grecja najpopularniejsza

Grecja obroniła pozycję lidera popularności wśród polskich turystów ale po odjeżdżaniu wiceliderom rankingu o dwie długości, w 2018 roku dostała ewidentnej zadyszki.. Jeśli w latach 2016 i 2017 do tego kraju wyjeżdżał mniej więcej co trzeci klient polskich biur podróży, to w 2018 był to już tylko mniej więcej co czwarty.

Za to po dwóch latach zapaści na kierunkach arabskich i tureckim wszystko zdaje się wracać do normy. Egipt odbudowuje swoją pozycję (choć do złotych lat 2009 2014 jeszcze mu daleko), Tunezja wróciła do pierwszej dziesiątki (choć przed dekadą była w pierwszej piątce). Normę sprzed dwóch lat wykonała za to w całości Turcja, odzyskując „swój” 16-proc. udział w rynku i dodatkowo awansując na pozycję wicelidera.
Turcja, Egipt i Tunezja zwiększyły swój udział w ruchu turystycznym z Polski z ok 21 proc. w 2017 do ok 30 proc.

Choć do rekordu dekady – 55 proc. w roku 2009 daleka droga (pytanie czy kiedykolwiek ta bariera zostanie pokonana, bo od 2016 roku skokowo wzrósł odsetek wyjazdów do krajów poza pierwszą dziesiątką popularności) to jednak efekt powracającego sentymentu do Egiptu Tunezji i Turcji był aż nadto widoczny w znacznie podwyższonej liczbie wyjazdów do hoteli 5* oraz wypoczynku all inclusive, przy niższej ogólnej wartości średniej rezerwacji.

Albania, kraj który skorzystał na zawirowaniach wokół Turcji, Tunezji i Egiptu i w 2016 wskoczyła do pierwszej dziesiątki, ugruntowuje swoją 7. pozycję przy zwiększonym odsetku wyjeżdżających tam polskich turystów. Odwrotnie natomiast sprawa się ma w wypadku Włoch i Chorwacji, która wypadła z pierwszej dziesiątki. Tu jednak trzeba wziąć poprawkę na specyfikę wyjazdów do tego kraju, organizowanych w dużej mierze we własnym zakresie i umykających statystykom biur podróży.

Noclegi w luksusie

Efekt popularności krajów arabskich i Turcji widać choćby po skokowym wzroście odsetka turystów wypoczywających w hotelach 5* z ok. 18 do niemal 23 proc.). To powrót do stanu z lat 2014 – 15. Co ciekawe jednak, przy okazji rośnie odsetek turystów wybierających wypoczynek w hotelach 4*. Te wybrała niemal połowa klientów biur podróży.
Rosnąca wieloletnia tendencja wypoczynku w najwyższym komforcie odbywa się przede wszystkim kosztem ofert pobytu w hotelach 3* – w ciągu dekady mamy do czynienia z dużym spadkiem (z niemal 37 proc. do nieco ponad 24 proc.). Zmiana preferencji w 2016 roku z arabskich na europejskie destynacje w basenie morza Śródziemnego spowodowała tylko chwilowe wahnięcie w tym trendzie. Zauważalnie zmniejszyła się również popularność obiektów 0 – 2* (z ok. 7 proc do ok. 3 proc. w ciągu dekady).

Częściej na wypoczynek

Wyjazd na tydzień to dominujący typ wakacji, co nie oznacza wcale, że trwają one tylko jeden tydzień w roku. Tendencja do skracania pobytu w jednym miejscu i kilkukrotnego wypadu na wakacje z biurem podróży w ciągu roku jest obserwowana od wielu sezonów. Widać to zwłaszcza po radykalnym, bo czterokrotnym spadku wyjazdów dwutygodniowych w ciągu dekady (z ponad 29 proc. do niecałych 7 proc.)

Według Travelplanet.pl, bardzo interesująca jest natomiast szczegółowa analiza wzrostu kategorii „pozostałe wyjazdy”, która potroiła się w ciągu dekady. Udział wyjazdów 1-6-dniowych wynosi 6 proc. zaś wyjazdów 8-13-dniowych ok. 14 proc. Jak widać, wbrew krążącym opiniom o wzroście krótkich, kilkudniowych wypadów (tzw. city break), turyści poszukują raczej ofert które pozwolą na dłuższy wypoczynek. Z ekonomicznego punktu widzenia można to wytłumaczyć cenami ofert – te kilkudniowe kosztują niemal tyle co standardowe, na co rzutuje przede wszystkim koszt przelotu. Być może w wielu wypadkach turystom opłaca się nawet wzięcie dodatkowych dni bezpłatnego urlopu bądź – w wypadku pracy zdalnej – wykonanie jej podczas przedłużonych wakacji.

Przede wszystkim all inclusive

Od 2007 roku, kiedy to odsetek wyjazdów all inclusive przekroczył odsetek wyjazdów ze śniadaniami i obiadokolacjami, dziś mamy do czynienia z prawdziwą przepaścią. Odwrócenie tego trendu, które miało miejsce w sezonie 2016, okazało się tylko chwilowe. Była to pochodna rezygnowania z kierunków arabskich i Turcji (tam dominującym typem rezerwacji są właśnie oferty AI) na rzecz europejskich destynacji. Powrót do wieloletniego trendu to konsekwencja odzyskiwania popularności przez Egipt, Turcję i Tunezję a nie fundowania sobie znacząco droższych wakacji. Zresztą, co przypominaliśmy wielokrotnie.

Duży spadek wyjazdów z wyżywieniem własnym to z pewnością pokłosie wyjątkowo korzystnych cenowo ofert z wyżywieniem HB i AI, ale duży udział ma również zmiana formuły zimowego wypoczynku na nartach. Statystyki zimowe pokazują mocne przesuwanie się popytu na wyjazdy do hoteli z wyżywieniem. Standard apartamentów z własnym wyżywieniem staje się mniej atrakcyjny, bo wyjazd na narty do hotelu z wyżywieniem staje się porównywalny cenowo, jeśli nie korzystniejszy, od kupowania na miejscu posiłków lub przyrządzania ich samodzielnie.

Od trzech sezonów wzrósł skokowo odsetek wyjazdów wyłącznie ze śniadaniami w cenie. Do pewnego stopnia skorelowane jest to z przeorientowaniem się na europejskie kierunki. Część turystów traktuje zakwaterowanie wyłącznie jako bazę wypadową do eksplorowania okolic, uważając, że Europa ma o wiele więcej do zaoferowania zwiedzającym niż Tunezja, Egipt czy Riwiera Turecka, gdzie jeździ się przede wszystkim dla plażowania i uprawiania sportów wodnych.