Biura podróży – wyjazdy narciarskie kupuje o 30 proc. więcej klientów

archiwum austria.info

Mimo że w wielu ośrodkach narciarskich nie spadł jeszcze pierwszy śnieg, zimowe wakacje na stokach zarezerwowało o 30 proc. więcej miłośników białego szaleństwa niż w poprzednim sezonie.

Travelplanet.pl przeanalizował rezerwacje wyjazdów na narty na nadchodzący sezon, obejmujące okres od 10 grudnia (wówczas rusza większość alpejskich stacji narciarskich) do 1 kwietnia (Wielkanoc i zwyczajowo to koniec sezonu narciarskiego).
Liczba rezerwujących wakacje na nartach do połowy listopada wzrosła o 30 proc. w porównaniu do poprzedniego sezonu.

Radosław Damasiewicz, dyrektor marketingu i e-commerce Travelplanet.pl, powiedział: „To spory wzrost biorąc pod uwagę specyfikę narciarskich rezerwacji, uwarunkowanych warunkami śniegowymi. W niektórych wypadkach optymizm narciarzy i wiara w standardowe w Alpach naśnieżanie większości stoków asekurowane jest możliwością bezkosztowej zmiany rezerwacji w wypadku niedostatecznych warunków. Wabikiem są też karnety w cenie pobytu w niskich sezonach, spore zniżki na dzieci itp. bonusy.”

Austria goni Włochy
Miłośnicy białego szaleństwa zmieniają swe zimowe preferencje dotyczące kierunków narciarskich wakacji. Przez wiele sezonów, nie wyłączając i obecnego, Włochy to wciąż numer jeden pod względem rezerwacji na narty. Ale teraz wybiera się tam 48 proc. klientów biur podróży, wobec 60 proc. rezerwujących narciarskie wakacje na włoskich stokach w poprzednim sezonie. Z kolei znacznie zwiększyło się zainteresowanie szusowaniem na stokach austriackiego Tyrolu, Karyntii czy Salzburgerlandu. Przed poprzednim sezonem narciarski pobyt w Austrii zarezerwowało 17 proc. miłośników białego szaleństwa, obecnie jest to aż 27 proc.
Skąd ta zmiana? Przede wszystkim to kwestia kosztów. Na wyjazd do Austrii narciarz wydaje obecnie średnio 1650 zł. To raptem o 35 zł więcej niż w poprzednim sezonie. Tymczasem narciarskie wakacje zdrożały aż o 170 zł od osoby, do 1580 zł, i pod względem średnich kosztów doganiają austriackie.

 Radosław Damasiewicz podkreślił: „Przy czym trzeba pamiętać, że włoskie stoki to dodatkowe kilkaset km jazdy samochodem. A oprócz paliwa trzeba zapłacić dodatkowo za przejazd autostradami.”

Moda na Karkonosze i Tatry
Dojazd własny wybiera wciąż ponad 90 proc. narciarzy. Dlatego za zmianą preferencji może stać po prostu wygoda. Dojazd samochodem na stoki do Austrii, nie mówiąc o Czechach czy Słowacji – jest znacznie krótszy niż do włoskich Dolomitów czy Doliny Aosty.
Być może również z tego powodu polscy narciarze znacznie chętniej niż przed poprzednim sezonem rezerwują zimowy wypoczynek w Czechach i Słowacji.
W w poprzednim sezonie do połowy listopada narty u naszych południowych sąsiadów w sumie zarezerwowało 12 proc. klientów biur podróży, teraz – blisko 20 proc. Narty w Czechach nigdy nie były drogie w porównaniu do Alp – w tym sezonie średnia wartość rezerwacji na osobę to ok. 800 zł – ale też i tamtejsze ośrodki nie rzucają na kolana ogólną długością tras. Słowacja, która zblokowała na jednym karnecie możliwość jazdy w kilku ośrodkach (w sumie to ponad 100 km nartostrad) z kolei mocno obniżyła ceny i w tym sezonie narciarze płacą średnio 1100 zł za 6-7 dni a nie 1800 zł, jak w poprzednim sezonie.

Jeśli na narty z dziećmi, to na Słowację
Słowacja to również najchętniej rezerwowany kierunek na narciarskie wyjazdy z dziećmi. Średni odsetek wyjeżdżających z rodzicami lub opiekunami to ok 10 proc. na Słowację wyjedzie w tym sezonie blisko 14 proc. małych narciarzy. (do Włoch – 11 proc. a do Austrii 9 proc.) Warto jednak pamiętać, że analiza obejmuje cały sezon narciarski, zaś dzieci wyjeżdżają na narty przede wszystkim w okresie ferii zimowych.
W tym sezonie narciarskie wakacje kosztują 1463 zł na osobę. To 50 zł więcej niż w poprzednim sezonie. Grubo poniżej średniej lokują się rezerwacje nart w Czechach i Polsce (ok 800 zł na osobę). Z kolei za narty we Włoszech i Austrii klienci biur podróży płacą ok. 1600 zł od osoby. Trzeba jednak przy tym pamiętać o ofertach free ski, czyli karnetach w cenie pobytu, niezwykle popularnych poza wysokim sezonem we Włoszech i niektórych ośrodkach w Austrii, a które praktycznie nie istnieją w Polsce i Czechach.

Chętniej hotel z wyżywieniem niż apartament
Narciarzom coraz rzadziej chce się urządzać apres ski w apartamentach i przygotowywać posiłki we własnym zakresie. W poprzednim sezonie apartamenty bez wyżywienia rezerwowało 30 proc. narciarzy, w tym już tylko 24 proc. Za to wzrósł znacznie odsetek klientów, kupujących narciarski pobyt z dwoma posiłkami i wariant all inclusive. Teraz do hoteli ze śniadaniami i obiadokolacjami wybiera się 70 proc. narciarzy, poprzedniej zimy taki wariant rezerwowało zaś 60 proc.

Radosław Damasiewicz skomentował: „Takiemu ewoluowaniu zachowań narciarzy sprzyja duże spłaszczenie cen ofert bez wyżywienia i dwoma posiłkami dziennie. Różnica wynosi ok 300 – 400 zł i zwłaszcza ci, którzy na narty za granicę jadą nie pierwszy raz wiedzą doskonale, że warto dopłacić takie pieniądze za obfite śniadania i 3-4 daniowe kolacje oraz mieć najczęściej wstęp na basen, do sauny itp. bonusy.”