PIT: chcemy nowej ustawy, władzo do pracy!

Adam Gąsior

Polska Izba Turystyki domaga się jak najszybszego rozpoczęcia prac nad nową ustawą o usługach turystycznych. Władza nie chce przedstawić żadnych konkretów.

Podczas XXVII Walnego Zgromadzenia PIT doszło do starcia dwóch koncepcji działania na rzecz polskiej turystyki. Pierwsza, praktyczna prezentowana przez przedstawicieli branży turystycznej i druga, teoretyczna polskiego parlamentu i rządu. Branża zarabia pieniądze, działa i chce działania, szybkiego, konkretnego, skutecznego. Władza gra na przeczekanie, miga się od wyborów do wyborów. Zamiast współdziałania, brak zrozumienia. Zamiast nowej ustawy, czekanie na dyrektywę i pisanie „Białej Księgi”. Zamiast walki z szarą strefą, chowanie głowy w piasek. Branża ma dość czekania.

Obrady Walnego Zgromadzenia PIT zorganizowano w ośrodku Promenada w podwarszawskich Białobrzegach. Gdyby nie wieczorna wesoła atmosfera podczas bankietu, można by przypuszczać, że cały dzień trwałą stypa. Nastroje wśród branży są daleki od optymistycznych. Pytanie tylko, na ile cokolwiek z tego niezadowolenia trafia do władzy. Czy z rządem można tylko coś osiągnąć wychodząc na ulice? Dobre jest jedno, branża turystyczna a przynajmniej Polska Izba Turystyki zaczyna o problemach coraz głośniej.

Prezes Polskiej izby Turystyki, Paweł Niewiadomski, powiedział m.in. „Mam dla państwa dwie wiadomości, zacznę od dobrej: w rządzie i w parlamencie jest bardzo silne lobby turystyczne i liczące się grono polityków, które doceniło rangę turystyki. Ta zła wiadomość brzmi: na razie są to tylko słowa. Za długo według Izby musimy czekać na konkretne działania.
Czekamy na dobre, nowoczesne prawo, na prawo bez barier dla turystyki, regulujące rynek.

Turystyka zarabia a nie wydaje pieniądze
Dlaczego projekt takiego aktu legislacyjnego nadal nie trafił do sejmu? Wymienię dwa najważniejsze powody: turystyka jest nienależycie zlokalizowana w resorcie ministerstwa sportu i turystyki. Nie od dziś sprawia wrażenie ubogiej krewnej sportu. Może dlatego, że zarabia pieniądze z budżetu państwa, a nie te pieniądze wydaje.
Drugi powód jest taki, że jest fatalistyczne przekonanie decydentów, że ustawę można zmieniać tylko od wielkiego dzwonu. Tymczasem trzeba zmieniać ją wtedy, kiedy życie tego wymaga. Weźmy przykład z ministra finansów, który zmienia ustawę nawet kilka razy w roku.
Branża turystyczna zaś od lat nie może doprosić się o dobre, nowoczesne prawo turystyczne, które jest fundamentem naszej działalności. Prawo bez luk i barier, przyjazne dla przedsiębiorców i regulujące relacje między przedsiębiorcami a ich klientami z zachowaniem właściwych proporcji.

Ustawa z czasów średniowiecza
Ustawa o usługach turystycznych ma 18 lat. Przyjęte zaś w niej rozwiązania datują się na 25 lat wstecz, bo jest lustrzanym odbiciem dyrektywy unijnej, która pochodzi sprzed 25 lat. Przepisy w niej zawarte są na etapie rozwiązań z teleksu, czyli ze średniowiecza. Nasza ustawa jest na etapie teleksu i telegramu, czyli jest jakby ze średniowiecza, bo mamy już czasy e-maili i internetu. Nie odpowiada realiom obecnego rynku elektronicznego.

Rząd chroni szarą strefę
Przede wszystkim nie ma w tej ustawie usług świadczonych przez szarą strefę. Jest ustawą ochrony konkurencji i konsumentów, a chroni szarą strefę z pominięciem konsumentów.
Jak to się dzieje, że MSiT pracuje nad Ustawą o Funduszu Turystycznym, po czym dostaje sygnał, żeby prace te przerwać?
Apelujemy o uchwalenie nowej ustawy o usługach turystycznych!
Doczekamy się jej w 2018 r. ale nie będzie to wynik działania polskiego rządu. Wczoraj ukazał się polski tekst nowej dyrektywy unijnej o podróżach zorganizowanych. Większość naszych postulatów zgłaszanych od 2009 r. została w niej uwzględniona. Uważamy jako izba, że skoro dyrektywa już jest, prace nad nową ustawą o usługach turystycznych, powinny natychmiast się rozpocząć.”

Kabaret Napiórkowskiej
Odpowiedzi gości ze strony parlamentarnej i rządowej wzbudziły oburzenie i mocną konsternację zebranych na sali.

Dyrektor departamentu turystyki w Ministerstwie Sportu i Turystyki Maria Napiórkowska odpowiadając na pytanie m.in. Małgorzaty Karwat i Katarzyny Szepczyńskiej, dlaczego jej resort nie walczy z szarą strefą, stwierdziła: „Ministerstwo nie może nić poradzić na szarą strefę, dopóki działa ona legalnie.”

Jakoś nie zająknęła się, że właśnie zmiana ustaw, rozporządzeń, mogą i powinny tę „legalność” szarej strefy zakończyć.

Z kolei temat nowej ustawy sprowadziła do stwierdzenia: „Do końca roku będziemy pisali „Białą Księgę”, chcemy napisać nową ustawę tak szybko, jak to będzie możliwe.”

O pracach nad mityczną już chyba „Białą Księga” słyszeliśmy przez kilkanaście miesięcy od Katarzyny Sobierajskiej, słyszymy od pół roku do Tomasza Jędrzejczaka. Nie było dyrektywy – pisano ją, jest dyrektywa – będzie pisana.
Odnosząc się do uwag polskiej branży turystycznej dotyczących źle opracowywanych i w zły sposób umieszczanych ostrzeżeń przed wyjazdami do innych krajów na stronie MSZ, Napiórkowska poradziła, żeby tych ostrzeżeń szukać na stronie MSZ… Dodała: „Nigdy nie jest tak, że jedna strona jest zła, druga dobra. Prawda leży pośrodku.”

Skomentował to m.in. Artur Matiaszczyk: „Apeluję o jak najszybsze rozpoczęcie ustawy, nie czekajmy do 2018. To przedsiębiorcy płacą podatki, a nie szara strefa. O tym jak dzielić budżet na turystykę my powinniśmy rozmawiać, bo to my wypracowujemy 6 proc. PKB.”

 

Kontrowersje wzbudziła również wypowiedź przewodniczącego sejmowej podkomisji ds. turystyki, posła PO Andrzeja Gut-Mostowego, na temat powodów przerwania prac na Turystycznym Funduszem Gwarancyjnym.

Powiedział m.in. „Byłem wielkim zwolennikiem powstania funduszu, doprowadziliśmy do decyzji opartych o najważniejsze osoby w państwie. Ale to nie był tak, że cała branża turystyczna chciała uchwalenia Funduszu Gwarancyjengo.Duża część branży była przeciw, dostawaliśmy częste monity o tym, że branża jest przeciwna Funduszowi. Przeciwko były duże organizacje turystyczne. Nie można więc powiedzieć, że ustawa nie powstała, bo tylko rząd go nie chciał.
Na ustawę długo czekamy bo stara jest archaiczna. Ale przecież czekaliśmy od lat na dyrektywę, która określi, co w tej ustawie ma być. I proszę państwa, skoro większość postulatów Izby została zrealizowana, to zasadne było czekanie na dyrektywę.”

Typowa taktyka na przeczekanie, skoro Unia pracuje nad dyrektya, to my już nie musimy. Co do funduszu, jak słusznie zauważył jeden z delegatów: “Zawsze ktoś jest przeciw jakimś pomysłom i projketom uchwał. Jednak niegdy nic nie uchwalimy, jeśli argumenetm będzie czyją sprzeciw.”

Wśród głosów z sali warto odnotować wypowiedź Andrzeja Kozłowskiego: „Turystyka jako prorozwojowy element gospodarki jest lekceważona. Jaka jest koncepcja rozwoju dla turystyki? Nie możemy ciągle czekać na dyrektywy, sami musimy wiedzieć co zrobić dla branży i dla polskiej przedsiębiorczości. Dla mnie to jakieś kuriozum. Właśnie dowiadujemy się, ze fundusz gwarancyjny nie wszedł w życie, bo nie ponieważ inna była opinia drugiej organizacji. Czy coś w tej kadencji jeszcze się w turystyce da zrobić?

W rozmowach z władzą – nic na gębę

XXVII Walne Zgromadzenie Polskiej Izby Turystyki pokazało co najmniej dwie rzeczy. Izba jest coraz bardziej aktywnie działa na rzecz całej branży turystycznej i są to działania skuteczne. Dowody tego przedstawił prezes Niewiadomski omawiając Sprawozdanie Rady Naczelnej PIT z rocznej działalności, o sukcesach PIT pisaliśmy też wielokrotnie w WaszejTurystyce.pl.

Z tych ważniejszych dokonań warto przypomnieć, że dzięki działaniom PIT, przedsiębiorcy turystyczni mogą na korzystniejszych zasadach rozliczać się z fiskusem, a także domagać się zwrotu nadpłaconego w poprzednich latach podatku. Ministerstwo Finansów wydało korzystną dla branży ogólną interpretację podatkową, zgodnie z którą można stosować 8 proc.VAT dla rozliczania usług własnych w ramach imprezy. Nowa dyrektywa turystyczna również jest wynikiem aktywności przedstawicieli PIT w ECTAA. Członkowie Izby coraz liczniej angażują się w prace poszczególnych komisji problemowych i coraz chętniej podejmują dyskusje na tematy branżowe. Widać było to na Kongresie PIT w Izraelu, jak i na Walnym Zebraniu właśnie.

Członkowie PIT, branża turystyczna ma dość zaniechań rządu i parlamentu polskiego, ma dość marazmu i gry na przeczekanie ze strony władzy. Ma dość lekceważenia i coraz głośniej domaga się od strony rządowej i parlamentarnej zabrania się do rzetelnej pracy.
Walne Zgromadzenie a właściwie dyskusja ukazały też inną ważną sprawę. Rozdźwięk między branżą turystyczną a ministerstwem sportu i turystyki jest coraz większy. Branża ma już dość ciągłych obietnic, zapewnień, gołosłownych deklaracji.

Stosunek branży do rozmów z władzą ustawodawczą i wykonawczą charakteryzuje jeszcze jedna wypowiedź Andrzeja Kozłowskiego: „Musimy dokumentować nasze ustalenia z władzami i obietnice składane przez nie branży turystycznej. Nic na gębę, na gębę to jest dobry krem nivea.”

{gallery}2254{/gallery}